39

8.2K 474 56
                                    

Od rana siedzę w swojej komnacie, nie wyszłam ani na śniadanie, ani na obiad. Również też odmówiłam wyjścia, aby przywitać Mistrzów. Siedziałam lekko przerażona zastanawiając się co mnie czeka w czasie spotkania z nimi, które odbędzie się jak ostatni z Mistrzów przyjedzie. Na tą okazję została mi podarowana długa do ziemi, zwiewna biała sukienka bez ramiączek wiązana na szyi.

Ubrana w nią chodziłam w tą i z powrotem po pokoju. Zewnętrznie byłam gotowa, ale wewnętrznie przerażona i nie chciałam nigdzie wychodzić. Jednak perspektywa, że Christopher będzie tam ze mną uspokajała mnie, chociaż sama mu mówiłam, że go nie potrzebuję.

Po wczorajszej sytuacji czułam ogromne wyrzuty sumienia względem Alexandra, z którym jakby nie było jestem zaręczona. Czułam też się źle względem jego brata, bo temu dałam złudną nadzieję. Nie byłam nawet pewna uczuć do jednego, a zaczęłam rozbudzać w drugim takie same. Jestem głupia, w ogóle nie powinnam pozwolić dopuścić do takiej sytuacji.

Jednak na szczęście i nieszczęście miałam teraz w głowie chaos z innego powodu. Chodziłam tak i się zastanawiałam co by było w tym momencie gorsze. Zmierzenie się z Alexandrem i Christopherem czy z Mistrzami, którzy coś ode mnie chcieli, ale ja nie wiedziałam co.

Zrezygnowana usiadłam na kanapie, w tym samym czasie, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Serce zabiło mi szybciej.

- Proszę - powiedziałam cicho i wstałam

Drzwi się otworzyły i ujrzałam Christophera ubranego w białe spodnie i tego samego koloru koszulkę. Uniosłam zdziwiona brew do góry. Od kiedy tu przyjechałam zawsze widziałam go w ciemnych kolorach, najczęściej w czarnych. Na widok moje niemego pytania zaśmiał się i zamknął za sobą drzwi.

- Tradycja, kiedy się odradzasz twój opiekun jest zmuszony na formalnych spotkaniach ubierać się w ten samej kolorystyce co ty. Nie martw się, tylko ja dziś będę tylko na biało, reszta będzie w swoich codziennych ciuchach, a Mistrzowie w swoich odświętnych.

Westchnęłam i ruszyłam w jego kierunku.

- Przyjechał ten ostatni i kazali ci mnie przyprowadzić?

- Nie, jeszcze czekamy.

- To po co...

- Chciałem z tobą porozmawiać, o wczorajszym.

Stanęłam w miejscu.

- Christopher, mówiłam ci...

- Stop, czekaj. Daj mi powiedzieć pierwszemu - za pauzował, jakby czekał czy mu znów nie przerwę - wiem, że jesteś zaręczona z moim bratem i to nie tylko dlatego, że obliguje cię sojusz, ale potrafię również zauważyć jak ktoś nie jest pewny swoich uczuć do drugie osoby i właśnie to widzę w tobie. Nie jesteś pewna czy kochasz Alexa tak jak on kocha ciebie. Poza tym widzę, że obawiasz się go pokochać, boisz się, że cię skrzywdzi. Mój brat może mieć wiele wad, ale jedno powiem ci szczerze on nigdy nie skrzywdzi osoby, którą kocha, wiem to bo obydwoje mamy tą samą cechę, to właśnie nas poróżniło.

- Chcesz mnie namówić abym pokochała twojego brata? - zapytałam zdziwiona, nie raz słyszałam jak miesza Alexandra z błotem, a teraz chciał mu pomóc?

- Nie, oczywiście, że nie. Ten idiota nie zasługuje na ciebie, ale nie jestem typem, który podkopuje rywalowi dołki pod nogami.

- Rywalowi?

- Tak Nicoletto, bo ja też do ciebie czuję to samo, co on, ale spokojnie nie wymagam abyś mnie okłamywała tylko dlatego, że inaczej kogoś skrzywdzę. Nie będę też próbował wzbudzać w tobie zazdrości przystawiając się do innej. Prosiłbym tylko, żebyś pozwoliła swoim uczuciom rozkwitać. Czy to do mnie, czy mojego brata, czy kogoś innego.

Dobra Krew - w trakcie edycjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz