Rozdział 6

204 28 5
                                    

  Chris jeszcze przez chwilę leżał na trawie. Wszystko wydawało mu się tak nierzeczywiste... Całe jego życie wywróciło się do góry nogami od czasu pierwszej przemiany. Watacha sama postarała się o zerwanie kontraktu z jego wszystkimi dawnymi znajomymi i rodziną. Według oficjalnej wersji wyprowadził się gdzieś na drugi koniec świata. Teraz stracił wszystkich... Przyjaciół... Bliskich...

Dostał w zamian nowych kumpli, nowe życie i... Mate. Tylko czy to było tego warte?

Nagle jego rozmyślenia przerwał cichy mruk dochodzący z wysokich zarośli. Chłopak zerwał się na równe nogi i kucnął w postawie obronnej.
Wtedy krzewy poruszyły się i wyszła z nich wysoka brunetka, poprawiając sobie fryzurę.

-Chris - mruknęła i wyprostowała się, powodując, że jej rozmówca musiał zadrzeć głowę, by spojrzeć jej w oczy - Widocznie nie tylko mi nudzi się całymi nocami?

Jeszcze zanim dziewczyna stanęła w pełnym świetle, Chris poznał jej oschły głos, który teraz brzmiał dla niego najcudowniej na świecie.

-Mercy - na jego twarz automatycznie wbiegł szeroki uśmiech.

Dziewczyna zatrzymała się w połowie kroku i spojrzała na niego ostrzegawczo.

-Ale postaraj się powstrzymać od wylewności, okej? - poprosiła i wyminęła chłopaka, by usiąść na trawie tuż przy tafli jeziora.

Zanurzyła w nim rękę, mącąc tym samym nieporuszoną do tej pory powierzchnię stawu. Wyglądało to, jakby pisała w ulotnej cieczy jakieś zrozumiałe tylko dla niej słowa. Przez chwilę Chris zastygł w bezruchu, obserwując swoją mate. Każdego dnia chciał jej bardziej...

Ale od czasu tamtego pocałunku, ona wydawała się go bardziej unikać, nie patrzeć mu  w oczy, bała się tamtych chwil. Oddalała się od niego... A może wręcz przeciwnie?

W końcu czerwonooki zdobył się na odwagę i usiadł obok. Mercy jednak nawet nie zwróciła na niego uwagi - dalej wydawała się rozmarzona, wpatrzona w głębiny jeziora.
Chłopak zdobył się na odwagę i objął ją ramieniem, gotowy na odepchnięcie, ale ono nie nastąpiło.
Mercy drgnęła i odrzuciła głowę do tyłu, a jej wzrok utkwił w gwiazdach nad nimi. Na tej polanie wydawały się świecić mocniej niż zwykle.

I dziewczyna również wydawała się inna. Taka mniei straszna, bardziej przyjazna. Nie, przyjazna, to złe słowo... Była bardziej ludzka.
Z jej oczu zniknęła złośliwość i obojętność, a zastąpiła ją tęsknota.

-Tęsknisz za nim? - zapytał Chris zanim zdążył ugryźć się w język - Za Jasperem?

Mercy wzdrygnęła się na dźwięk imienia jej ukochanego i spojrzała na białowłosego.

-Nie potrafię o nim zapomnieć... Był moim sensem, moim całym życiem - odezwała się cicho i podkurczyła nogi by objąć je rękami - A ty? Przecież ty też tęsknisz za Xanthe, prawda?

To było ostatnie pytanie jakiego się spodziewał. Spadło na niego jak uderzenie pioruna. Nie myślał o niej. Zniknęła z jego życia wraz z pojawieniem się w nim Mercedes. Chris poczuł jak po karku przebiegają mu dreszcze. Zapomniał o swojej narzeczonej, która o nim w życiu by nie zapomniała. Ani razu nie zapłakał za nią od kiedy poznał swoją mate. Chłopak przeklnął w myślach. Xanthe nie zasługiwała na zapomnienie, przez całe życie nie zrobiła nic złego. Była jedną z niewielu osób, których obchodził jego los. A teraz?

-Staram się za nią tęsknić - odparł - Ale nie potrafię. Mam ciebie.

Tym razem Mercy zareagowała w sekundę. Obróciła się twarzą do Chrisa i chwyciła go za ramię, ale nie było w tym cienia wrogości, jedynie stanowczość.

-Chris... Chris błagam, powiedz, że żartujesz... -  z jej ust wyrwał się błagalny szept.

-Nie żartuję - pokręcił głową - Nie potrafię przeżyć chwili bez myślenia o tobie, spojrzeć na ciebie bez pragnienia, dotknąć cię bez pożądania...

-Więc... - odezwała się Mercy, ale zaraz zamilkła. Znowu utkwiła wzrok w jakimś punkcie w oddali, w miejscu, do którego jego wzrok nie docierał.

-Więc? - zachęcił ją chłopak. W jednej chwili zapragnął natychmiast znać każdy szczegół jej pola widzenia.

-Spróbuję cię pokochać - jej czarne oczy zalśniły w świetle księżyca.

-Spróbuję cię znienawidzić - odparł Chris wplątując rękę w jej włosy i przyciągając ją do siebie.

-Czyli oboje zrobimy co w naszej mocy? - upewniła się Mercedes ze slabym uśmiechem.
-Tak. I potraktujmy to jako wyścig.

Mercy uniosła pytająco brew.

-No, zobaczymy które z nas pierwsze wywiąże się ze swojej części umowy - wyjaśnił Chris z błyskiem w oku.

-Zawsze wygrywam - spuściła wzrok Mercy - Ale tym razem nie wiem, czy mam się z tego cieszyć.

-Ale umowa obowiązuje?

-Obowiązuje.

***
Dałam za małą stawkę, za szybko wbiliście dwukrotnię większą sumę gwiazdek.

Tym razem...

10☆ = Next

Qutorka ;**

Spróbuj mnie pokochać...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz