Pełnia to zarówno najlepszy jak i najgorszy okres dla wilkołaków. Z jednej strony wyzwalamy swoją prawdziwą naturę i przez chwilę czujemy się wolni. Nikogo nie udajemy, jesteśmy sobą. Każdy przecież o tym marzy. Od dziecka powtarzają ci „bądź sobą", a my właśnie wtedy możemy. Jednakże za tym również idą konsekwencje. Ujawnia się nasza dziksza natura, którą o wiele trudniej kontrolować. Mamy wyostrzone zmysły i jesteśmy dwa razy bardziej niebezpieczni niż zazwyczaj. Staramy się trzymać na uboczu i pilnować nawzajem, ale to właśnie w tym czasie jest największe prawdopodobieństwo, że coś złego się wydarzy. W obecnych okolicznościach to prawdopodobieństwo było jeszcze większe.
Jednak to nie pełnia księżyca była dla mnie teraz najgorsza. Nie człowiek, przed którym uciekaliśmy. Stałam na środku swojego pokoju i byłam przerażona. Przede mną bowiem stał mój ojciec z rękami skrzyżowanymi na piersi i wściekłym spojrzeniem. W tym momencie prześladowca wydał mi się bezpieczniejszą alternatywą, niż własny dom, z którego miałam ochotę po raz kolejny uciec.
- Tato, co ty tu robisz? – to było najgłupsze pytanie jakie mogłam zadać.
- Doskonałe pytanie. Co ja robię w twoim pokoju, kiedy ty tu powinnaś być?
Był wściekły, czerwony i nie wysilając się mogłam dostrzec żyły na jego ciele. Dawno nie widziałam go w takim stanie i bałam się. Bałam, bo wiedziałam, że ja to wywołałam. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, przygotowując się na to co miało się wydarzyć.
- Myślisz, że jestem idiotą? Myślałaś, że nie domyślę się od razu, kiedy Shelly zaczęła coś tłumaczyć i ściemniać, a ciebie i całej tej twojej bandy szczeniaków nie było?
Milczałam, nie wiedziałam co powiedzieć. Mówiłam Dinah, że to się nie uda, a mój ojciec od razu zorientuje się, że wyszłam.
- Ostrzegałem cię, Camila. Wiesz doskonale co się dzieje, a mimo wszystko postanowiłaś podważyć moje polecenie i wyjść. Wiesz jakie powinny być konsekwencje w takiej sytuacji? Powinienem was wszystkich wywalić z tego stada, ponieważ nie mogę tolerować nieposłuszeństwa.
- To był mój pomysł, nie każ ich.
To były moje pierwsze słowa, a wypowiedziałam je tak słabym głosem, że przez chwilę martwiłam się, że ojciec ich nie dosłyszy.
- Musicie ponieść konsekwencje, nie rozumiesz? Tak dalej nie może być, Camila. Myślałem, że dotrę do ciebie pokojowo, rozmową. I próbowałem, rozmawialiśmy chyba z tysiąc razy, a ty nadal masz to wszystko za żart.
- Nie mam.
- Jasne, że masz. Inaczej nie wyszłabyś dzisiaj. Nie okłamuj mnie już, bo to nie poprawia waszej sytuacji.
Na chwilę zapadła cisza, podczas której zastanawiał się czy jeszcze coś dodać. Widziałam wahanie, ale nie wytrzymał długo dłużej.
- Nawet nie wiesz jak głupie i niebezpieczne to było z waszej strony. Mogło wam się coś stać.
- Wiemy.
- Nie, nic nie wiecie! Myślicie, że sobie poradzicie, ale jesteście jeszcze dziećmi. Miałem jednak nadzieję, że dorośniecie szybko. Przynajmniej ty. Wiem, że to niesprawiedliwe. Ciąży na tobie duża odpowiedzialność i doskonale zdaję sobie sprawę, że nie chcesz tego. Ale musisz to przyjąć do siebie, nic nie poradzisz.
Kolejna cisza, w czasie której ojciec starał się uspokoić. Gdy się odezwał jego głos był spokojny i pewny.
- A co do kary, jutro każde z was zostanie przykute.Pokiwałam głową. Bałam się i wiedziałam, że to będzie bolesne, ale mój ojciec miał rację. Nie może sobie pozwolić na nieposłuszeństwo, bo w stadzie zapanowałby chaos. Sprzeciwiłam się mu i teraz musiałam ponieść konsekwencje.
- Prześpij się teraz, jest już późno, a jutro czeka nas ciężki dzień.
Odwrócił się, aby wyjść, ale szybko go zatrzymałam.
- Tato?
- Hm?
- Naprawdę przepraszam.
Uśmiechnął się smutno i kiwnął niezauważalnie głową.
- Porozmawiamy jutro. Śpij dobrze.
Z westchnieniem opadłam na łóżko, w chwili kiedy drzwi się zamknęły. Marna ze mnie buntowniczka, pomyślałam. Spojrzałam w stronę okna, przez które weszłam i podeszłam do niego, zdając sobie sprawę, że wciąż go nie zamknęłam. Dzisiejszej nocy nie czułabym się bezpiecznie śpiąc przy otwartym. Na chwilę zapatrzyłam się w mrok myśląc o tym co tam czeka. Byłam pewna, że coś nas ścigało i że muszę powiedzieć o tym tacie. Jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że gdzieś tam jest również nieświadoma Lauren, która mogłaby być ofiarą. Po plecach przeszedł mnie dreszcz na tę myśl, którą szybko odgoniłam. Obronię ją, choćby nie wiem co.
CZYTASZ
The mate
Hombres LoboKażdy z nas zasługuje na miłość, zwłaszcza jeżeli miłość ta jest nam zapewniona przez nadnaturalne siły. Będąc wilkołakiem miłość ta jest ci już przypisana. Co jeśli jednak zakochasz się w człowieku, na którego siły te nie oddziałują albo w znacznie...