Mijały dni, a Anthea z każdym czuła się coraz lepiej. W miejscu postrzału została spora blizna. Okazało się, że spała tak prawie rok. Mało się działo w ostatnim czasie. Nic, co mogłoby wydawać się dla kogoś dziwne. I zapewne sama by tak twierdziła gdyby nie historie Azusy. Nie miała wątpliwości, że przez ten rok sprawdzali jej moc, w końcu nie bez powodu po przebudzeniu bolała ją głowa. Kiedy tylko próbowała się czegoś dowiedzieć o tym, co się dzieje na zewnątrz momentalnie zmieniali temat. W swoim ciasnym i psychodylicznie białym pokoju była pod ciągłym nadzorem. Niby z powodu poważnej rany, ale dziewczyna zbyt dobrze znała się na swojej pracy żeby zauważyć, że owy uszczerbek na jej zdrowiu już dawno przestał być kłopotliwy. Coś jej nie pasowało. Była nieprzytomna tak długo, a pamiętała jedynie moment sprzed obudzenia. Coś przed nią ukrywali. Ba! Pewnie nawet całkiem dużo. Codziennie przechodzili tymi samymi korytarzami. Badali Brytyjkę kilka razy w ciągu dnia. Zauważyła już gdzie są kamery oraz gdzie kończy się ich zasięg. Nie było tego dużo ale w końcu znalazła kilka miejsc, które nie były monitorowane. Musiała użyć geass, żeby się czegoś dowiedzieć. Obawiała się tego. Nie używała mocy od ponad roku. Nie wiedziała co się wydarzyło po postrzale. To właśnie ona mogła mieć wpływ na jej obecny stan. To, że przeżyła było ewidentnym cudem.
Jak zwykle przyszła po nią kobieta z wymuszonym uśmieszkiem na twarzy.
- Witaj. Jak się dziś czujesz? - zapytała z grzeczności.
- Nienajgorzej, chociaż trochę boli mnie głowa.
- Acha... - kobieta zanotowała informacje w aktach. - Jesteś pew...
- Mogłabyś mi powiedzieć kiedy mnie stąd wypuścicie? - przerwała jej Brytyjka. - Rana już mi nie doskwiera, a ból głowy jest spowodowany brakiem światła słonecznego i tymi ciągłymi badaniami.
- Już ci mówiłam... Ta rana była bardzo poważna i musisz być pod ciągłą obserwacją. Niedawno się wybudziłaś ze śpiączki.
Thea wstała i podeszła do "lekarki".
- Czy imperator wie, że trzymacie tu jego najlepszą agentkę podczas gdy jego państwu zagraża Zero? - powiedziała że śmiertelnym spokojem.
- Musimy już iść albo twój wypis jeszcze bardziej się opóźni - po tych słowach odwróciła się na pięcie i wyszła. Anthea nie miała wyboru i poszła za nią.
Szły długim korytarzem, na którym nie spotkały nikogo oprócz paru pracowników. Zaraz miały skręcić w prawo, a zaraz potem kończył się monitoring. Jeszcze tylko kilka kroków. Już! Złapała ją za ręce i przyparła do ściany. Wiedziała, że w kieszeni schowała coś w rodzaju alarmu. Po raz pierwszy na twarzy kobiety pojawił się niepokój. To był piękny widok.
- Odpowiesz teraz grzecznie na parę moich pytań i puszczę cię wolno, zgoda? - całe szczęście podczas ostatniego roku nie wyszła z wyprawy.
- Nic ci nie powiem! - niepokój przerodził się w strach i coraz bardziej powiększał przerażający uśmiech Anthei.
- Nie masz za bardzo wyboru. Dobrze wiesz jak straszliwą broń posiadam.
- Dobrze! Powiem ci wszystko!
- Tak więc, gdzie trzymacie dane na temat geass?
- W drugim skrzydle! - mówiła przez łzy.
- Pięknie dziękuję - Thea się uśmiechnęła i sprawiła, że kobieta straciła przytomność.
Spokojnym krokiem ruszyła w stronę archiwum. Była już niedaleko kiedy ją olśniło, że poszło zdecydowanie zbyt łatwo. Nikt nie próbował jej zatrzymać, ale była już za daleko, żeby się wycofać. Nawet jeśli była to pułapka to nie z takich kłopotów wychodziła cała i zdrowa, no może z małym uszczerbkiem. Otworzyła drzwi.
~ ~ ~
Azusa zakończyła właśnie kolejne spotkanie Rycerzy Okrągłego Stołu. Zawsze starała się jak najszybciej opuścić budynek, żeby nie nawiązać kontaktu z Suzaku. Kiedyś po prostu go nienawidziła, ale teraz brzydziła się nim. Znowu ją zranił i nawet nie miał odwagi się do tego przyznać. Chciała się zemścić, ale teraz najważniejsza była Anthea. Musiała ja znaleźć zanim się zorientuje co się dzieje. Już i tak bardzo długo zwlekała. Zero znowu rozpoczął rebelie a ona musiała zachować pozory walki z nim. Teraz jednak przestało ją to obchodzić. Były z Theą połączone. Wczoraj w nocy poczuła straszny ból na całym ciele. Była pewna, że stało się coś strasznego. Musiała jak najszybciej znaleźć C.C. Ona najlepiej wiedziała jak ich znaleźć. Co prawda Lelouch też byłby pomocny ale obawiała się jego reakcji. Anthea była dla niego ważna, więc mogła podejrzewać że zostawi wszystko i będzie chciał ją ratować, co już raz zrobił w stosunku do Nunnally. Po posprzataniu sali konferencyjnej, sama zgłosiła się na ochotnika, żeby ominąć spotkanie z kuzynem. Skierowała się do wyjścia, jednak tuż za drzwiami czekał na nią on. Pospiesznym krokiem starała się go wyminąć tak żeby jej nie zauważył, ale bez skutku.
- Azusa, zaczekaj! - krzyknął.
Dziewczyna przyspieszyła, ale ten dogonił ją i przyparł do ściany nie dając możliwości ucieczki.- Czego chcesz? - wysyczała mu w twarz.
- Chciałem cię przeprosić - Suzaku opuścił wzrok.
- W takim razie możesz mnie juz puścić.
- Co zamierzasz teraz zrobić?
- Pierwsze co to cię zabiję.
Chłopak w szoku puścił japonkę, która zaczęła się oddalać. Jeden błąd będzie kosztował go tak wiele. Chociaż już dawno chciała to zrobić.
- Ale nie martw się, dam ci jeszcze trochę pożyć - rzuciła przez ramię jednocześnie niszcząc całą więź, która kiedyś ich łączyła. I gdyby nie fakt że zniszczył jej życie już dwa razy, pewnie nawet zrobiłoby się jej smutno.
Postanowiła poczekać na Leloucha w jego pokoju. Wiedziała o chłopcu udającym jego brata, który pracował na zlecenie Imperium. Co prawda Zero się ujawnił wiec chłopiec powinien zabić księcia, jednak jemu nic się nie stało. Zapewne brytyjczyk zmanipulował "brata". Musiała się dostać do C.C. ale to nie było takie proste. Wiedźma ukrywała się w Zakonie Czarnych Rycerzy, którego położenie nie było powszechnie znane. Dlatego też musiała skorzystać z innej alternatywy.
Usłyszała jak drzwi wejściowe się otwierają i ktoś wchodzi po schodach zmierzając w kierunku pokoju, w którym się znajdowała. Lelouch przeszedł przez próg i stanął jak wryty na widok dawnej znajomej. Szybko jednak oprzytomniał.
- Co ty tu robisz? - zapytał, próbując wybadać sytuację.
- Spokojnie, nie jestem twoim wrogiem, wręcz przeciwnie. Mam parę dosyć ciekawych informacji na temat geass - powiedziała mu wszystko co mogła. W końcu musiała się dostać do zakonu geass i postanowiła go wykorzystać. - Niestety, wiem tylko tyle, ale C.C. zna się na tym dużo lepiej. Jest jeszcze ich siedziba. Mam tylko jedną prośbę.
- Jaką?
- Zabierzcie mnie ze sobą jak będziecie przeprowadzać atak na Zakon. Muszę wyrównać parę spraw.
- Dobrze, Azusa, wiesz co się tam wydarzyło, prawda?
- Tak... ale... dlaczego Suzaku strzelił?
- Był wściekły za śmierć Euphi... a Anthea... - napłynęły mu łzy do oczu. - Przepraszam... powinienem był coś zrobić... Suzaku mierzył do mnie ale Thea weszła na linie strzału... to się działo tak szybko...
Siedzieli chwilę w ciszy, walcząc ze łzami.
- Muszę już iść - wstała i podeszła do drzwi. - Lelouch, musisz walczyć. Ona by tego chciała - rzuciła na odchodne.
~ ~ ~
Witam! Przepraszam za tak długą przerwę. Mam nadzieję, że wam się podobało. Po ostatniej waszej aktywności stwierdzam, iż to opowiadanie się popsuło ale mam nadzieję, że już się poprawiłam i zasłużyłam na wasze komentarze. ;)
Wyraźcie swoją opinię!
~Z.Z.

CZYTASZ
Life is a game
Khoa học viễn tưởngAnthea Blackwood jest przyjaciółką z dzieciństwa Leloucha vi Britania. Po jego śmierci stała się agentką wywiadu brytyjskiego. Zimną, wyrachowaną kobietą, która nie zważając na nic ma chronić Imperium przed upadkiem. Teraz kiedy Zero rzucił Brytanii...