Anthea razem z Rolo udali się w miejsce gdzie stacjonowały Rycerze Mroku. Tam zatrzymała ich bardzo poirytowana Azusa.
- Zanim zaczniesz się wściekać daj mi coś powiedzieć - Thea próbowała uspokoić przyjaciółkę.
- Nie! Chociaż raz to ty mnie posłuchaj! - Rolo starał się nie wchodzić między dwie skłócone dziewczyny, a Azusa kontynuowała. - Wiesz w ogóle jakie to może mieć konsekwencje? Nie zapominaj, że geass cię wyniszcza. Nie zyskasz nic niczego nie tracąc! A ja nie chcę cię stracić - przy tym ostatnim zdaniu, oczy japonki napełniły się łzami.
Brytyjka podeszła i przytuliła przyjaciółkę.
- Przepraszam. Nie pomyślałam o tobie, ale nigdy sobie nie wybaczę jeśli go tak zostawię. Proszę, uszanuj to.
Nie mogła się teraz poddać. Faktycznie, zapomniała o Japonce, ale nic nie zyska bez ofiar, nawet jeśli sama miałaby stać się ofiarą. Wolała stracić własne życie niż kogoś jej bliskiego. Ruszyła dalej. To była jedyna rzecz, która ją tu przywiodła. Tu, do tego świata, który nie był jej. Za nią kroczył Rolo. Chłopca miała zostawić jeszcze zanim spotka się z Lelouchem. Nic mu już nie groziło. Jednak Azusa nadal stała niewzruszona. Zacisnęła pięści a z jej oczu pociekły łzy.
- Jeśli teraz odejdziesz... - mówiła złamanym głosem. - Nigdy ci nie wybaczę! - wykrzyczała po przerwie na oddech.
A Anthea szła dalej. Nie zważała na słowa przyjaciółki, chociaż teraz już chyba nie mogła jej tak nazwać. Mimo to z oczu Brytyjki popłynęły łzy. Nie wiedziała czy robi dobrze, niczego nie była już pewna. Może była to sprawka geass, a może tak było od początku. Teraz chciała jedynie zobaczyć Leloucha, porozmawiać, wypłakać się. Porzuciła Azuse... Nie mogła się już wycofać.
Bilans ostatnich godzin? Odzyskała Zakon, uratowała Rolo i straciła przyjaciółkę.
~ ~ ~
Dotarła. Dotarła w miejsce, w które uciekł Lelouch. Niestety Rolo nie dał się zostawić gdzieś po drodze, powiedziała mu tylko kilka niezbędnych informacji. Jednak teraz kiedy zobaczyła przyjaciela, nadal było to dla niej niesamowite że znowu może z nim porozmawiać. Wybiegła pierwsza, a zanim chłopak się zorientował już była w jego ramionach i pociągała nosem. Chwilę potem oboje płakali. Przez pewien czas stali w ten sposób i nikt ani nic im nie przeszkadzało. Chcieli spędzić tak całą wieczność. Zbyt wiele działo się wbrew ich woli, zbyt wiele ofiar... Nikt nie zdawał sobie sprawy z brzemienia jakie nieśli. Szkoda, że tak późno to zrozumieli. Teraz przynajmniej przez moment mogli być razem, wbrew wszystkiemu.
- Jak to możliwe? - pierwszy odezwał się książę, nadal nie zdawał sobie sprawy jakim cudem dziewczyna żyła. Mimo to nie pozwalał jej odejść choćby na metr jakby w obawie, że zniknie.
- Długa historia - krótko odpowiedziała dziewczyna, a kiedy chłopak zaczął zadawać kolejne pytanie, Thea szybko mu przerwała. - Jeszcze chwilę nic nie mów, proszę - znowu ten sam ton pełen bólu.
Rolo zauważył że tylko zawadza i postanowił się przejść. Jednak powinien był jej posłuchać. Lelouch już go nie potrzebował, ale on brytyjskiego księcia tak.
Anthea zdając sobie sprawę, że zbyt długo trzyma przyjaciela w niepewności. Oddaliła się i otarła łzy zanim zaczęła mówić. Po kilku słowach wstępu oboje usiedli na trawie.
- Co chcesz usłyszeć? Czemu kazałam ci uciekać? - chłopak pokiwał głową, na co dziewczyna westchnęła. - Odpowiedzią jest geass - nie patrzyła mu w oczy, bała się tego. - Spójrz na to - złapała go za rękę i pokazała mu wszystko to, co zobaczyła. Zdradę i śmierć.
CZYTASZ
Life is a game
Science FictionAnthea Blackwood jest przyjaciółką z dzieciństwa Leloucha vi Britania. Po jego śmierci stała się agentką wywiadu brytyjskiego. Zimną, wyrachowaną kobietą, która nie zważając na nic ma chronić Imperium przed upadkiem. Teraz kiedy Zero rzucił Brytanii...