13.

72 7 0
                                    


  PENELOPE


Kiedy spotkałam się z Hadley na dokach, byłam już właściwie w złym humorze.

 - Co się stało? - spytała czytając mi z twarzy. Westchnęłam i zaczęłam jej tłumaczyć moją niefortunną sytuację.

 - Po prostu mnie olał, bez powodu - przeczesałam ręką włosy - i dużo myślałam o Joshu.

 Hadley wypuściła długie, dramatyczne westchnięcie, zanim słowa opuściły jej usta.

 - Musisz przestać o nim myśleć. Jest palantem skoro cię zostawił.

 - To nie jego wina, że się przeprowadził - wymamrotałam i zaczęłam przyglądać się moim paznokciom. Robię to gdy jestem nerwowa.

 - Witam, panie - wyśpiewał znajomy głos. 

- Proszę, zobaczmy kto zdecydował się do nas dołączyć - spojrzałam na niego, gdy przechadzał się z jedną i drugą. Spuścił głowę, gdy usłyszał moją uwagę.

 - Przepraszam, że byłem wcześniej dla ciebie nie miły.

 - Cokolwiek, w porządku - nie byłam w nastroju na przyjęcie przeprosin. Obciągnęłam rękawy na moje ręce i zadrżałam nieznacznie

. - Zimno ci? - spojrzał na mnie z przejęciem i chciał zaoferować mi swoją kurtkę. 

 - Nie, jest ok - odrzuciłam propozycję. Napięcie było tak duże, że można by je przeciąć nożem. 

 - Właśnie miałam zamiar iść... zamówić jakieś jedzenie dla nas - Hadley się usprawiedliła. Shawn pociągnął mnie na schodek niżej obok niego. 

- Ok, co się dzieje? - zapytał, a ja pozostałam cicho. - powiedz mi - spojrzał na mnie ze swoimi delikatnymi, szczenięcymi oczami i wydętymi wargami. 

Nie mogę się oprzeć gdy to robi. Jest za słodki - czekaj, co? 

 - Penelope? - wyrwałam się z transu. - gapiłaś się, to niegrzeczne. Uśmiechnęłam się nieco, na jego głupotę. 

 - Cóż, miałam małego doła, to taki czas, wiesz? - odwrócił się i zmrużył oczy przez zachodzące słońce.

 - Josh? - przytaknęłam. - nienawidzę go.

 - Nawet go nie znasz - uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego ramieniu. - jesteś nadopiekuńczy. 

 Kiedy zjedliśmy obiad Hadley poszła do domu, odkąd mieszka tylko kilka domów dalej, a Shawn zaoferował, że zawiezie mnie do domu. Z racji tego, że wcześniej był taki uroczy, zgodziłam się. 

 - Okej, potrzebuję żebyś zamknęła oczy - Shawn mnie poinstruował.

 - Oh nie - zażartowałam. Zatrzymał się i pomógł mi wyjść z auta. Powiedział żebym otworzyła oczy, a to co zobaczyłam, było piękne. Przyczepił świąteczne lampki przed jego domem, które mówiły "bal?". Zaczerwieniłam się i schowałam twarz w dłoniach. 

 - Więc, co powiesz? - zapytał energicznie. 

 - Oczywiście! - zawiesiłam ręce na jego szyi, a on obkręcił nas dookoła. Zatrzymałam się i spanikowałam. Nie chcę jakiegoś głupiego romansu między nami, który by nas zniszczył. Za bardzo bałam się, że stracę go tak, jak straciłam Josha. 

 - Tylko przyjaciele, racja? - znowu te trzy głupie słowa. Jego oczy straciły trochę blasku, a uśmiech skurczył się. Boże, nienawidzę go zawodzić.

 - Tylko przyjaciele.  

PENELOPE : MENDES (tłumaczenie) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz