Nove

740 41 2
                                    

*Perspektywa Julii*

O ósmej rano zostałam obudzona przez Paulo. Nie chciało mi się wstawać, zwłaszcza, że nie spałam dłużej niż pięć godzin. Jednak sytuacja z Edinem była ważniejsza od mojego niewypoczętego organizmu. Poszłam szybko do swojego pokoju ubrać się i pomalować, tak żeby nikt na korytarzu nie dostrzegł mnie w samej piżamie. Dopiero byłaby sensacja... Na spotkanie z Miralemem i jego żoną postanowiłam ubrać się schludnie i trochę elegancko. Nie chciałam, żeby wzięli mnie za pustą lalunię, która chce tylko kasy. Założyłam więc białą koszulę i granatowe spodnie o prostym kroju. Do tego dopasowałam śnieżną torebkę i niewysokie szpilki. Włosy delikatnie pofalowałam oraz wykonałam delikatny makijaż oczu, brwi i ust. Dostałam SMS-a od taty, że mamy jego wsparcie w tej rozmowie. Wczoraj wieczorem o wszystkim mu opowiedzieliśmy. On oznajmił też, że dobrze dogaduje się z Paulą. Tak miała na imię owa Hiszpanka, którą tu poznał. Paulo i Paula... Przypadek? Nie sądzę... Podziękowałam ojcu i ruszyłam do apartamentu chłopaka, który znajdował się na samej górze, tam gdzie inne tego typu pomieszczenia. Zastałam go ubranego w również granatowe spodnie i bawełniany biały T-shirt. Zjedliśmy wspólnie musli i czekaliśmy na przyjazd rodziców Ediego.

*Perspektywa Paulo*

Denerwowałem się tym spotkaniem bardziej, niż finałem Ligi Mistrzów. Dobrze, że cały czas miałem wsparcie dziewczyny i jej ojca. Dodawało mi to trochę sił. Usłyszałem pukanie do drzwi. Julia posłała mi tylko lekki uśmiech w stylu "bedzie dobrze". Przed drzwiami stał mój przyjaciel z małżonką. Zaprosiłem ich do środka, a Julka się przedstawiła. Chyba zrobiła dobre wrażenie.

-Słuchaj Paulo. Nie zamierzam Cię o nic oskarżać, wiem jaki jest mój syn. Tylko go spuścić na chwilę z oczu...-zaczął Miralem.

-Zdarzyło nam się kilka razy go zgubić, ale zawsze odnajdywał się po kilkunastu minutach.-dodała jego żona.

-Cieszę się, że tak łagodnie to przyjmujecie, jednak chodzi tu o waszego syna. Co jeśli się nie znajdzie...-bąknąłem

-Znajdzie się Paulo...-moja dziewczyna złapała mnie za rękę- Drodzy państwo. Zauważyłam, że Edi to bardzo bystre i inteligentne dziecko. Może jest takie miejsce, w które lubi chodzić i mógł się tam udać?-zapytała łagodnym tonem zwracając się do małżeństwa.

-Hmm... Nie mam pojęcia. Mam teraz totalny mętlik w głowie...

-Wiecie co... Chyba wiem, gdzie mógł pójść. Kojarzycie ten park w centrum miasta? Jest tam takie małe boisko. Zawsze lubił przyglądać się grze starszych chłopców.

-W takim razie musimy natychmiast tam pojechać.- pojawił się we mnie promyk nadzieji.

Wszyscy się ze mną zgodzili. Wziąłem kluczyki i udaliśmy się do owego parku moim samochodem.

*Perspektywa Julii*

Szczerze mówiąc to o wiele gorzej wyobrażałam sobie to spotkanie. Pjaniciowie to spokojni ludzie. W samochodzie bliżej się poznaliśmy. Gdy dotarliśmy na miejsce Miralem wskazał nam boisko. Siedział tam chłopiec w koszulce Starej Damy z jego nazwiskiem.

-Edin!-krzyknął i podbiegł do dziecka.

Jednak ku naszemu rozczarowaniu to nie był on. Jakiś przypadkowy chłopiec siedział i obserwował jak koledzy kopią piłkę. Mężczyzna przeprosił go i opadł na ławkę obok rozkładając ręcę.

-Teraz nie mam już pojęcia gdzie on może być. Nie mam...-wydusił łamiącym się głosem. Dybala usiadł obok niego i już chciał zacząć go przepraszać.- Nie mów nic Paulo. To nasza wina. Zamiast nauczyć go od razu, że tak się nie robi przymknęliśmy na to oko...

-A pech chciał, że padło na ciebie i stało się to, kiedy był pod twoją opieką.- dodała jego żona przez łzy.

Kobieta usiadła na ławce obok i zaczęła płakać. Nie mogłam na to patrzeć, więc mocno przytuliłam ją do siebie. Wyszeptała ciche "Dziękuję".
Po chwili podszedł jej mąż razem z Paulo i oznajmili, że jedziemy na policję, w celu złożenia nowych zeznań rodziców. Mój chłopak objął mnie ramieniem i obiecał, że będzie dzielny i zrobi wszystko, aby Edi się odnalazł. Ja z kolei obiecałam, że mu w tym pomogę.

-Teraz jesteśmy jedną rodziną i działamy razem. Do końca.-rzekł Miralem.

Te słowa tak bardzo chwyciły mnie za serce, że w moim oku zakręciła się pojedyncza łza, która spłynęła po moim policzku. Dybala widząc to pocałował mnie w czoło i rzekł:

-Masz rację. To jedna z tych chwil, w której udowadniamy życiu, że nasza miłość nie jest przelotna lecz prawdziwa. Pamiętajcie, czas nie gra roli... Znajdziemy go.

______________________________________

Chcę was poprosić o propozycje piłkarzy, którzy mają pojawić się jeszcze w tym ff. Zgłoszenia przyjmuję na priv! Dziękuję za te 400 wyświietleń gwiazdki! ❤❤❤

mi ricordo | paulo dybalaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz