Venti

550 30 7
                                    

*Perspektywa Wojtka*

Cholera, co jest? Ta dziewczyna kompletnie zawróciła mi w głowie. Dziewczyna mojego najlepszego kumpla z klubu... Nie, Wojtek, to nie tak. Martwisz się o nią, bo jesteś wrażliwym człowiekiem. Traktujesz ją wyłącznie jako przyjaciółkę. Chcesz dla niej jak najlepiej i życzysz jej sukcesów w związku. Tak, nic więcej.

Te słowa powtarzam sobie odkąd poznałem Julkę. Od razu zacząłem ją darzyć wielką sympatią. Z czasem pragnąłem spędzać z nią coraz to więcej czasu. Nie potrafię powstrzymać się, żeby do niej nie pisać. Ciągle chcę wychodzić na kawę czy na spacer pod pretekstem trudnych rozmów o skończonym związku. W tak krótkim okresie naszej znajomości stała się nieodłączną częścią mojego życia. Pomogła mi w wielu sprawach. Na mnie też może liczyć w każdej sytuacji. Mimo to częściej wybiera wsparcie Paulo... Z daleka widać, że bardzo się kochają. Zawsze chciałem poczuć, jak to jest. Pragnę zaznać w życiu prawdziwej miłości. Myślałem, że Marina kocha mnie, za to jaki jestem... A tu coś takiego. Zależało jej jedynie na markowych ciuchach, luksusowym mieszkaniu i lajkach na Instagramie, dzięki czemu mogła się wybić. Szczerze mówiąc to, że mnie zdradzała, nie zrobiło na mnie szczególnego wrażenia. Wręcz przeciwnie, poczułem ulgę. Wiele bym dał, żeby Błaszczykówna* się we mnie zakochała. Mam świadomość, że wiele nas to może kosztować, ale chcę tego.

*

Stresowałem się naszym spotkaniem, niczym decydującym starciem w Lidze Mistrzów. Nie wiem, jak zacząć rozmowę, o co pytać i modlę się, żeby nie wypalić nic głupiego. Do kawiarni przyjechałem za dziesięć trzynasta. Julii jeszcze nie było. To dziwne, zawsze przychodzi sporo przed czasem, to ja się spóźniam... A co jeśli wcale nie przyjdzie? Nie, to nie w jej stylu. Poprosiłem kelnera o szklankę wody. Minęło siedem minut zanim próg kawiarni przekroczyła kobieca postać. Zerwałem się z miejsca.

-Em... Cześć- wstałem i objąłem Julkę ramieniem, po czym kulturalnie odsunąłem krzesło.

-Hej Wojtek...-odpowiedziała prawie szeptem i lekko odwzajemniła uścisk.

-Chcesz coś do picia?-zapytałem.

-Jeśli mogę, to poproszę mocną kawę.-odpowiedziała- Zresztą byle jaką i tak żadna na mnie nie działa.

Złożyłem podwójne zamówienie i postanowiłem zacząć rozmowę.

-Jak się czujesz?-zadałem najprostsze pytanie. Od czegoś trzeba zacząć.

-Dobrze, a Ty?

-No ja też.

Chwilę było cicho, ale postanowiłem przejść do rzeczy i przerwać to bezsensownie milczenie. To nie miało sensu.

-Jula, nie czuję się dobrze i ty też nie. Naprawdę chciałbym z tobą szczerze porozmawiać. Wydaje mi się, że po to się spotkaliśmy? Powiedz prawdę, chcę Ci pomóc.

-Jasne, przepraszam. To było błahe. Fatalnie się czuję i nie mam ochoty na nic. Ledwo zaczęłam pracę i już musiałam wziąć urlop. Pierwszy raz w ogóle nie chcę wracać do Polski, ale przecież muszę być na pogrzebie i jakoś to zorganizować. Paulo wykorzystał swój limit wolnego i jestem zmuszona lecieć tam sama- wzięłam głęboki oddech- Do tego...

-Wolniej-podniosłem rękę- Po kolei, bo mój mózg nie nadąża tego przetwarzać. Jestem zbyt ciemny, wybacz...-chciałem jakoś rozładować napięcie- Mówisz jak bym cię gonił. Nie przejmuj się pracą. Takie sytuacje zdarzają się każdemu i nikt nie ma na to wpływu. Dlaczego nie chcesz wracać do Polski? Chodzi o wspomnienia?

-Sama nie wiem... Tutaj poczułam, że żyję. Mam wszystko, o czym zawsze marzyłam. Pracę, apartament i prawdziwą miłość. Właśnie tu otworzyła się brama do lepszego życia. Od teraz dom będzie kojarzył mi się ze śmiercią rodziców. Tak trudno mi uwierzyć, że ich już nie ma- łzy napłynęły jej do oczu, chwyciłem jej dłoń- W dodatku muszę lecieć tam sama...

-Wcale nie musisz. Z pewnością znajdzie się ktoś, kto poleci z tobą.

-Niby kto? Każdy ma swoje sprawy. Selekcjoner jest nieugięty i nie zamierza dawać Paulo urlopu.

- Tak się składa, że ja mam sporo wolnego. Nie wykorzystałem ani dnia. Nie gram regularnie, więc to raczej nie będzie problem. Jeśli chcesz, mogę wybrać się tam z tobą, w końcu to tylko kilka dni. Chętnie odwiedzę mamę przy okazji.

-Poważnie chciałbyś ze mną lecieć?- zdobyła się na uśmiech- To będzie Cię kosztowało parę dosyć ważnych treningów...

-Są rzeczy ważne i ważniejsze. Nie przesadzajmy...

-Ale z tych nieważnych, futbol jest zdecydowanie najważniejszy.

-Jan Paweł II?- zapytałem z uśmiechem.

-Ta, kiedyś czytałam jakąś książkę z jego cytatami...-odpowiedziała- dlatego nie wiem, czy powinieneś.

-Zaufaj mi. Biorę całą odpowiedzialność na siebie!- nalegałem.

Uwielbiam twoją upartość dziewczyno.

-No dobrze... Dziękuję Ci. Jesteś wielki-wstała i mocno się we mnie wtuliła, co oczywiście odwzajemniłem.

Jakie to cudowne uczucie... Oj, zapamiętam te słowa na długo!

Nie widziałem, co robić dalej, więc bezsensownie wypaliłem, że muszę już iść. Do tej pory tego żałuję.  Pożegnałem się z przyjaciółką i wróciłem do całkiem pustego domu. Znowu tylko ja, dobra książka, fajka i widok na Apeniny.

Mój kilkuminutowy relaks przerwał dźwięk SMS- a. Odblokowałem telefon z nadzieją, że to Julka.

od: G. Higuain

Siemka stary, co powiesz
na jakieś piwko i meczyk w Fifę?🤔

W sumie, czemu nie? Może jak się napijemy to się otworzę i z nim pogadam. Tak, żeby zapomniał, a ja poczułbym ulgę. Na trzeźwo wolę nie poruszać tematu. Za dobrze znają się z Dybalą...

do: G. Higuain

No cześć, będę za niedługo.😏

Wszedłem do mieszkania Argentyńczyka. Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Na kanapie siedział Paulo i pałaszował chipsy. Świetnie, nici z rozmowy. Przywitałem się z nimi. Rozegraliśmy mecz, drugi, trzeci... To samo z alkoholem. Kieliszek drugi, trzeci. Miało być piwo, wyszło jak zawsze. Poczułem, że mnie bierze i postanowiłem się ewakuować, zanim za dużo powiem. Tak będzie bezpieczniej.

-Spadam chłopaki. Dzięki za wszystko- wstałem i skierowałem się w stronę drzwi.

-Czekaj!- odezwał się Dybala- Dzięki, że zgodziłeś się lecieć z Julką. Pilnuj mojego skarba tak, jak własnego!

-Jasne. Zaopiekuję się nią, jak należy.






                              

mi ricordo | paulo dybalaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz