Emotions

12 3 2
                                    


Rodzi się niewinna. Delikatna. Mała.

Zachwyca się światem, poznaje go, coraz bardziej go kochając. Każdy dzień jest nowym przeżyciem, każdy nowy element składa się na wielką układankę pięknego, kochającego świata. Odkrywa coś, poznaje i biegnie do rodziny, aby się pochwalić.

- Patrz, mamo, tato! Jaki słodki ptaszek!

Coraz bardziej kocha ten świat, z każdym dniem, godziną, minutą, sekundą, coraz bardziej ją zachwyca. Gdy chodzi po trawie widzi mrówki, chodzące swoimi własnymi, wydeptanymi ścieżkami, gdy wychodzi do przedszkola, widzi inne ciekawe świata dzieci, które chce za wszelką cenę poznać i pokochać, bo są częścią świata, który kocha. Gdy rozmawia z rodzicami, widzi tylko miłość i radość w ich spojrzeniu, gestach, codziennych czynnościach. Każdy dźwięk słyszy jako piękną melodię, patrzy w niebo i widzi niesamowite ptaki, dumne i niepokonane, które czujnie obserwują jej rodzinę, aby nic jej się nie stało.

Dorasta, zaczynając poznawać co to gniew.

Miłości, jakiej zaznała w domu nie znajduje wśród rówieśników. Odnajduje wśród nich przyjaźń i ciepło, lub ignorancję, lecz nie miłość. To ją denerwuje i bulwersuje. Chce być uwielbiana przez innych, chce poświęcać każdą chwilę ich czasu na siebie samą. Gniew powoli kiełkuje w jej sercu, chwast, który zalega na dobre, na całe życie. Zaczyna krzyczeć, ale tylko wśród ludzi, którzy jej nie kochają. Ludzi, którzy są wobec niej... obojętni. Ona przecież nie jest obojętna dla nich, czemu więc oni ją tak krzywdzą? To przecież niesprawiedliwe!

 - Mamo, tato, inni ludzie nie pasują do nas.

Nie pasują do niej, do jej rodziny. Mieli być rodziną. Ona, mama, tata i wszyscy inni ludzie! Gniew każdego dnia, z każdą godziną, minutą, sekundą wzrasta, aż w końcu ona nie wytrzymuje. Pozwala mu wybuchnąć, zawładnąć sobą i swoim ciałem. Nie wie co myśleć, pierwszy raz czuje się tak... nieopanowana. Gniew każe jej krzyczeć, więc krzyczy.

Dorasta, spotykając na swej drodze smutek.

Miłość znika z jej domu, a więc również z całego jej życia. Napotyka jedynie jej znikome ślady, ale to nic z porównaniem, ile jej było... kiedyś. Jej usta przestają się uśmiechać, nie chcą tego robić. Zaczyna udawać. Udaje, że jest radosna, że jest dobrze. Jej dom, już nie jest domem. Nie ma domu, nigdzie nie czuje się bezpiecznie. W budynku, w którym się wychowała jest coraz rzadziej, unika go. Poza nim też nie czuje się dobrze, rówieśnicy ją przytłaczają swoją radością i energią. 

 - Mamo, kochasz tatę?

 - Tato, kochasz mamę?

Smutek zajmuje nowe miejsce w jej sercu. Spycha gniew na drugą połowę, przejmuje jej życie. Teraz to on kieruje jej ciałem, jej emocjami. I w końcu nadchodzą łzy. Gdy siedzi bez ruchu w swoim pokoju, nagle one nadchodzą. Gromadzą się w oczach, stara się je zatrzymać, lecz na darmo. W końcu przegrywa tą walkę, a wielkie krople spływają po jej policzkach, kapiąc z brody na drżące dłonie. Płacze, płacze po raz pierwszy czując niemal fizyczny ból.

Dorasta, potykając się o tęsknotę.

W jej życiu pojawia się dziwne uczucie pustki. To uczucie towarzyszy jej cały czas, gdy chodzi do szkoły, gdy spotyka się z rówieśnikami, lecz najbardziej dotkliwe jest w domu. W domu, który właściwie już nim nie jest. Chodzi między pokojami, szukając brakującego elementu. Aż w końcu znajduje go.

 - Mamo, spotkamy się z tatą?

 - Tato, nie mam z kim się spotkać...

Przestaje spotykać się, rozmawiać z rówieśnikami, bowiem pojmuje jedno: to nie oni nie pasują do niej, tylko ona do nich. Jest wyrzutkiem. Inna. W jej sercu zamieszkuje tęsknota dzieląc mieszkanie wraz z gniewem i smutkiem. Czuje, jak to właśnie ona rozdziera ją na pół, czuje się taka...samotna. Z każdym dniem, godziną, minutą, sekundą czuje się coraz bardziej... samotna. I tęskni. Tęskni za... za przeszłością. Nie potrafi się pogodzić z teraźniejszością, a tym bardziej z przyszłością.

Dorasta, czując się słaba.

Nie potrafi poradzić sobie ze sobą. Nie może pokonać trudności. Nie ma wsparcia. Mówi sobie: Jesteś silna. To nic nie daje. Rówieśnicy ją wyśmiewają.

 - Mamo, nauczysz mnie być silną?

 - Tato, czemu ja taka jestem?

Jest słaba, a słabość przechwytuje jej serce, owijając je swoimi złowieszczymi gałęziami. Wokół siebie słyszy krakanie kruków, czarnych ptaków, które niegdyś pilnowały jej bezpieczeństwa, a teraz pragną je doszczętnie zniszczyć. Boi się, strach ją obezwładnia. Jest sprzymierzeńcem słabości. Zamykają ją w swoich szponach i nie zamierzają wypuścić.

Za dużo emocji. Za dużo sprzecznych uczuć.

W gardle gula, na czole pot, wzbiera w niej śmiech. Histeryczny, paniczny i nieopanowany. Jej ciało nie słucha, drży. Myśli wędrują po głowie rozbiegane, chaotyczne. Tysiące na raz, nie może złapać się jednej. Oddech przyspiesza, serce bije coraz częściej.

Hałas cichnie, głośnie, jeszcze raz i jeszcze raz. Nieustannie. Głowa pulsuje porażającym bólem. Spękane wargi poruszają się bezgłośnie.

A ona trwa.

Nieruchoma.

Cicha.

Niewidzialna.

Nikt nie widzi, jak bardzo jest samotna, słaba, stęskniona. Nikt nie słyszy, jak szybko bije jej serce. Nikt nie czuje jej strachu i zawodu.

Więc gdy cały jej świat pęka na pół, nikt nie słyszy trzasku, do nikogo nie dochodzą jej krzyki.


PajęczynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz