- Zaraz nogi mi odpadną.
Taehyung upadł na kanapę cały oblany potem. Nie sądził, że kilkanaście okrążeń będzie w stanie zmęczyć go do tego stopnia.
Jimin za to wyglądał jakby dopiero co wyszedł z kąpieli, ponieważ na jego ciele nie dało się zobaczyć ani jednego znaku wycieńczenia. Spokojnie odstawił sprzęt sportowy obok komody i skierował się do łazienki, w celu umycia brudnych od kurzu rąk. Były one efektem pomocy przyjacielowi, który wywrócił się akurat, gdy Jeon na chwilę spuścił z niego oko. Tae pociągnął rówieśnika zupełnie przez przypadek tak, że ten upadł na kolana i dłonie, brudząc je zanieczyszczeniami zebranymi na chodniku.
Był to jedyny niemiły incydent jaki chłopcy mieli, ponieważ Jeongguk naprawdę spisał się jako ochroniarz i ratował Tae za każdym razem, może prócz tego jednego.
Młodszy nawet delikatnie się speszył, przez to, że narobił brunetowi kilkunastu śladów po mocno wbijających się w ręce paznokciach. Przeprosił go za to, ale Jeon stwierdził, że zupełnie niepotrzebnie, bo w końcu po to tam był.
Cała trójka umówiła się, że następnego dnia wspólnie pójdą na obiad i deser, który miał być nagrodą dla dzielnego blondyna, który jako tako poradził sobie z wyzwaniem rolkarskim. Nie oznaczało to, że nagle pokochał tą dyscyplinę, po prostu przestał aż tak się jej bać, a nawet znalazł w niej odrobinę zabawy.
I gdyby nie złe samopoczucie młodszego bruneta, zapewne poszliby do wege knajpy i zamówiliby smażoną cukinię z przypiekanymi ziemniakami oraz surówką z marchwi, jednak z solidarności dla cierpiącego woleli zostać w mieszkaniu, aby delektować się potrawami przyrządzonymi przez Jeongguka.
Tym razem wybór padł na naleśniki z pieczarkami, cebulą, czosnkiem, tartym serem i sosem jogurtowym, które Tae miał ochotę jeść po jak najmniejszym kawałku ze względu na pyszny smak. Nie był wielkim fanem słonych potraw, ale ta absolutnie należała do grona jego ulubionych.
Po spojrzenie na zegar, chwilę po zjedzeniu pierwszej porcji blondyn dostał olśnienia, a zarazem bardzo się zmartwił.
-Przejazd już się zaczął!
-Wiem, wiem, ale straciłem siły, żeby tam iść.
Jeon włożył kawałek naleśnika, z którego wystawiał ciągnący się roztopiony ser do miseczki z sosem. Nie wyglądał na zawiedzionego, ani nawet lekko przygnębionego.
-Czemu Hoseok pojechał wcześniej?- Jeon zabrał od młodszego brudny talerz i razem ze swoim włożył je do zlewu. Znowu czekało go całonocne szorowanie garów.
-Miał coś tam do załatwienia, nie znam szczegółów.
-Myślałem, że jesteście na tyle blisko, że mówi Ci o takich rzeczach.
Brunet uniósł brwi, po chwili śmiejąc się pod nosem. Dzieciak naprawdę miał bujną wyobraźnię.
-Kiedyś to bym za niego w ogień skoczył, teraz raczej tylko sezonowo się kumplujemy, jeśli coś takiego istnieje.
Taehyung usiadł na kanapie w salonie, do którego chwilę wcześniej przeszli, niosąc w dłoniach ciepłe kakao wraz z miską popcornu oblanego karmelem.
Jeongguk klapnął obok, lokując wygodnie swoje cztery litery.
-Byliście parą?
Brunet wzdrygnął ramionami. Czuł się niekomfortowo mówiąc o swojej przeszłości młodszemu od siebie dzieciakowi. Nastoletnia nieśmiałość wyrażała chęci zostania z nim do końca życia.
-Nie do końca, znaliśmy się strasznie długo, niby zachowywaliśmy się jak para, ale w tej relacji nie było ani grama miłości.
-Po co kłamałeś, że znacie się ze studiów?
-Chyba, żeby uniknąć pytań.
Sumienie Tae zdawało się zrobić dwa razy cięższe, kiedy zobaczył niewyraźną minę starszego chłopaka. Nie chciał wpędzić go w zakłopotanie, a już na pewno nie chciał go dołować.
-Tak sobie myślę, że nie pokazywałeś mi nigdy swoich zdjęć z czasów kiedy byłeś małym Jeonem bobaskiem Jeonggukiem.
Taehyung poruszył temat dzieciństwa współlokatora, aby trochę go rozweselić. Wybrał akurat ten dział z jego życia, ponieważ ludzie w okresie przedszkolnym, czy nawet niemowlęcym Zawsze wydawali się tacy szczęśliwi.
-Nie odpuścisz, prawda?
Jak dobrze, że brunet znał licealistę na tyle dobrze, aby uniknęli niepotrzebnych sprzeczek i wymiany zdań. Jeon na kilka sekund zniknął, aby wrócić do pomieszczenia z czerwonym grubym albumem, z którego gdzie nie-gdzie wystawały rogi zdjęć. Był delikatnie zniszczony na rogach, dzięki czemu dało się stwierdzić, że Jeon nie za często go wyjmował.
-Wtedy jeszcze wywoływanie niemowląt w kąpieli nie było nielegalne, więc się nie przeraź.
-Ojejku!
Blondyn nie mógł się powstrzymać przed wydaniem wzdechu pochwalnego uroczą stronę Jeongguka. Na fotografii niemowlak uśmiechał się ubrany w letni strój, w rączkach trzymał zabawki do piaskownicy, w której siedział. Zdawało się, że wraz z zobaczeniem zdjęcia można było usłyszeć dziecięcy rechot, który byłby w stanie stłumić wszystkie inne słodkości świata.
Na każdym kolejnym zdjęciu bohater albumu zdawał się robić coraz starszy, bardziej przypominał swoją teraźniejszą formę.
Na jednym kąpał się wśród różowej piany, na inny tańczył na scenie tańce ludowe, generalnie fotografii było naprawdę dużo, a na każdej mały Jeon uśmiechał się figlarnie. Wydawał się taki szczęśliwy.
Na samym końcu albumu, w kieszonce okładki Taehyung zauważył wystający rąbek jakiegoś pomiętego zdjęcie. Popatrzył na Jeona, którego smutna twarz nie wyrażała sprzeciwu, po czym pociągnął za nieschowany róg.
Zdjęcie ukazywało rodzinę. Ojca w okularach, trzymającego na kolanie na oko pięcioletniego chłopca, zajętego lizaniem własnej pięści. Obok siedzącego na trawniku mężczyzny, można było dostrzec śliczną, młodą kobietę z krótkimi czarnymi włosami. Obejmowała ona ramionami chłopca, który z pewnością był Jeonggukiem. On uśmiechał się, ale nie tak jak na każdym poprzednim zdjęciu.
-To Twoja rodzina?
-Kiedyś tak, dzisiaj bym ich tak nie nazwał.
Brunet zabrał z dłoni młodszego zdjęcie, włożył je do albumu, który zatrzasnął i położył na komodzie. Był zauważalnie smutny, kiedy chciał w ręce miskę pełną przekąski. Tae również się skusił, często jadł w stresujących chwilach.
Nawet nie wiedział co powiedzieć, naprawdę chciał zapytać, ale nie wiedział o co. Cała sytuacja była mocno pokręcona, a ciężka atmosfera w pomieszczeniu nie zdawała się pomagać.
-Nie utrzymujecie kontaktu?- Głos z gardła blondyna wydobył się na tyle cicho, ze sam ledwo się słyszał. O dziwo, brunet odwrócił głowę w jego kierunku.- Nie chcesz to nie mów, byłem tylko trochę ciekaw.
-Nie odzywam się ani z bratem, ani z ojcem, ani z mamą i mam do nich tyle zarzutów, że mógłbym o nich mówić godzinę, ale wybacz, nie mam dziś na to ochoty.
Kanały w telewizorze zmieniały się za sprawą pilota, którego przyciski klikał Jeon. Był zły na wspomnienie czasów, w których rozmawiał z rodzicami i bratem.
-Wiesz, jeśli chodzi o rodziców, to może się nie wydaję, ale oni zawsze starają się zrobić dla nas coś dobrego. Nie ma rodzica, który nie kochałby swojego dziecka, nawet jeśli czasem się tak nie zachowują.
-Tu nie chodzi o to, czy mnie kochali, czy nie. Mam wrażenie, że wszystkie wartości moralne jakie mam wpoiła mi szkoła i mamy moich kumpli, jakby moi rodzice nie nauczyli mnie nic.
-Wiesz co? Mój tata kiedyś uczył mnie lutować, ja trzymałem kabelki, a on lutownicę.- Blondyn podwinął rękaw grubego swetra, po czym pokazał palcem na bliznę przy kości lewego nadgarstka.- Zsunęła mu się ręka i zamiast słuchawki, zlutował mnie.
Brunet zaśmiał się, dzięki czemu na twarzy młodszego również wystąpił uśmiech.
-Nie chciał tego, ale dzięki niemu wiem, że kiedy będę miał dziecko, które będę uczył lutować, muszę naprawdę się skupić, żeby nie zlutować jego. No chyba, że mnie wkurzy, wtedy się zastanowię.
Śmiech rozbrzmiał po pomieszczeniu, a napięcie zdawało się maleć. Jeongguk wpatrywał się w miłe oczy Taehyunga, które chciały mu przekazać dużo współczucia i sympatii, której starszy potrzebował. Był taki zagubiony.
-Dzięki, Tae.
-Do usług, kapitanie.~~
Na noc, po umyciu się, zrobieniu kilku ćwiczeń z matmy, którego pani zadawał im na przerwę świąteczną, blondyn odwiedził jeszcze sypialnię Jeongguka , który nie mógł spać. Leżał bezczynnie, starając się liczyć ilość pęknięć na suficie. Podniósł się dopiero, kiedy drzwi się otworzyły, a w ich framudze stanął młodszy współlokator. Brunetowi zrobiło się jakoś cieplej na sercu, kiedy go zobaczył, a w przypływie odwagi zaprosił go do swojego łóżka na wspólną mękę z bezsennością.
Taehyung nie miał serca odmówić starszemu, szczególnie po ciężkiej rozmowie jaką tamtego dnia odbyli. Położył się obok większego mężczyzny, przymknął oczy i pozwolił tulić się całą noc, głaszcząc głowę Jeongguka, która tonęła od przykrych wspomnień.~~
Ale was wychujałam, dodałam dwa rozdziały na raz
Nie śmiejcie się z dobrego polskiego rapu
Zabić wszystkich, zatruć wodociągi salmonellą
CZYTASZ
Epicrates cenchria | Vkook
FanfictionBoa tęczowy (Epicrates cenchria)- gatunek węża z rodziny dusicieli. Jego cechą charakterystyczną jest wyraźny metaliczny połysk. Dusiciel o smukłym ciele, łuski błyszczące, niewielkie. Jungkook kocha węże, a Taehyung wie, ze musi się czegoś o nic...