Grzbietopręg jadowity

4K 454 46
                                    

Jeongguk od zawsze kojarzył zimę z ciemną, głęboką nocą za szybą drzwi balkonowych domu ciotki. Czytaną wtedy książeczkę o małej syrence i grubym Florku uciekających przed rekinem. Tą dziwną grę, z dwustronną planszą, którą wygrał w parku rozrywki.

Gdy tylko widział płatki śniegu, myślał o tych trzech charakterystycznych dla jego zimy rzeczach. Również o uczuciu bogości, które nie powtórzyło sie juz nigdy więcej w takim samym wydaniu.

Często spędzał ferie u ciotki, ale tylko jedne zapamiętał szczególnie, mimo że nie stało sie wtedy nic wyjątkowego. Zapamiętał sielanke, jaka panowała w całym domu, gdy siedząc na kanapie w salonie, okryty kocem, który dała mu ciotka czytał Detektywa Pozytywkę i starał się  rozwiązać wszystkie zagadki bez patrzenia na ostatnią stronę, na której widniały odpowiedzi.

To wspomnienie wpadło mu do głowy, gdy zmuszeni, wraz z Taehyungiem byli do grania w karty przez złą pogodę za oknem. Padał tylko deszcz, nie było śladu po białym puchu. Właśnie rzucał pokera na stolik gdy uderzyła w niego fala przyjemności. W jego życiu nie było ich za wiele, a przynajmniej tych, które pamiętał, jednak ta zdawała sie wyjątkowa. Przymknął przez nią oczy, wypuścił karty z rąk, pozwalając miłemu uczuciu ogarnąć swoje ciało.

Taehyung przez drobną chwilę pomyślał, że Jeongguk stracił przytomność, już gdy chciał go dotknąć palcem po policzku, ten otworzył oczy i westchnął.

-Zawsze jak jestem z Tobą przechodzą mnie te spazmy przyjemności.

Raczej nikt, kto nie siedział w głowie Jeona nie zrozumiałby o co mogło mu chodzić. Jednak Kim puścił to mimo ucha, zbierając karty, aby znów je potasować.

-Wyjdziemy na zewnątrz? Nie chcę już grać w karty.

Mimo przewrotu oczami, licealista uniósł się z pozycji w jakie się znajdował i stanął na proste nogi. Rozciągając mięsień w łydce popatrzył na zamglone oczy Jeona, które gdyby mogłyby, zapewne by się do niego uśmiechnęły.

Oczy Jeongguka nie były jednak zamglone przez przyjemność, a przez skręta, którego pół godziny wcześniej wypalił w łazience. Nie powiedział o tym Tae, gdyby dowiedział się, że jego facet pali zioło w domu jego rodziców już nie miałby głowy.

Wspólnie przeszli do przedpokoju, ubrali buty, założyli kaptury, aby ochronić sie przed delikatną mżawką i wyszli z domu. Blondyn zamknął drzwi na klucz, po czym schował go do kieszeni dresów.

Postanowił zaprowadzić starszego nad staw, który leżał niedaleko jego domu, a był po prostu prześliczny. Często można tam było spotkać kaczki z małymi, puchatymi kaczusiami u boku. Jeszcze za czasów gimnazjum, często razem z czwórką przyjacioł chodzili je karmić w każdą sobotę. Wtedy, nawet nie miał pewności, czy zwierzęta jeszcze żyją.

Szli w ciszy, w której obaj czuli się komfortowo. Nie mieli ochoty na rozmowy, a w szczególności na gatki o niczym. Taehyung przez złe samopoczucie oraz pogodę, w której się podkochiwał, a Jeongguk przez zbyt dużą ilość wypalonego zioła. Siedząc wcześniej w łazience pomyślał, że nic mu nie zaszkodzi, jeśli tym razem zużyje gram więcej, chciał się przestać denerwować wizytą w domu rodziców Tae. Nie sądził, że używka wejdzie w niego tak mocno, że będzie miał wrażenie, że nie idzie, a teleportuje się z miejsca na miejsce. Czas w jego głowie płynął wolno, lecz gdy patrzył na zegarek, jego wskazówka pędziła jak szalona.

To nie tak, że nigdy nie zjarał się porządnie. Gdy tylko wkręcał sie w cały interes oczywiście udawał, że skręty to on pali po każdym posiłku. W efekcie niemal nie wylądował w szpitalu, rzygając jak kot.

Ale to było kilka lat wstecz, za ten czas jego umysł raczej przyzwyczaił się do marihuany, dlatego nie reagował na jej małe ilości gwałtownie. Nie żeby Jeon był nałogowym palaczem, bo nie robił tego częściej niż raz na tydzień i bardzo się tej zasady pilnował, po prostu czasem potrzebował swojego lekarstwa na wszystkie problemy. To załatwiało jego wybuchy złości prawie w stu procentach. "Prawie", bo zdarzały się takie dni, gdy było zupełnie na odwrót. Wtedy stawał się  niezwykle nieznośny, chamski, pełen złości. Właśnie taki stan osiągnął w dzień, w który nazwał Taehyunga dziwką. Tylko to pamiętał z tamtego wieczoru i był pewien, że raczej wbiło mu się to do głowy na wieki wieków, przez co sumienie często go gryzło.

Epicrates cenchria | VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz