Dysfolid

3.1K 419 37
                                    

Jimin przyszedł do blondyna, aby wspólnie z nim pouczyć się do egzaminów. Chciał pomóc blondynowi z jego fobią przed przyszłością, jednocześnie miał do niego wielki żal, że musiał się o tym dowiadywać od Yoongiego, który dowiedział się od Jeona. Umówił się z brunetem, że zostanie na noc i postara się pomóc.

-Przyniosłem Ci gorącą czekoladę i kupiłem nam te nowe batoniki z nutelli.- Taehyung przekroczył framugę z kubkiem wypełnionym ciemną cieczą. Usiadł obok wyłożonego na całej długości pościeli w granatowe kwiaty, którą Tae dostał ostatnio od Jeona.

-Nie czas na jedzenie, chciałem sie z Tobą przygotować do egzaminów.

-Jeongguk Ci powiedział?- Jimin poczuł się źle, widząc niemiłe spojrzenie, jakim został obdarzony. Przecież chciał dobrze.

-Chcę Ci po prostu pomóc podjąć decyzję odnośnie zawodu, mam kilka ulotek fajnych kierunków.- Brunet sięgnął do plecaka, w którym trzymał wszystko co miało mu pomóc w walce z bezradnością Taehyunga. Nie chciał wybierać sie na studia sam, za bardzo przyzwyczaił się do wspólnych poszkolnych wyjść, odpisywania zadań, a nawet dzielenia jednego zeszytu do angielskiego. Już gdy wyciągał lekko pomięte papierowe zachęty usłyszał coś, co niemal wbiło go w łóżko, na którym siedział.

-Nie będą mi potrzebne, bo nie podchodzę do egzaminów.

-Ty chyba żartujesz.

Tae jak gdyby nigdy nic, chwycił pilot w dłonie, po czym włączył mały telewizorek. Niestety, nic ciekawego nie zwróciło jego uwagi, zostało oglądać Vaianę na laptopie. Chciał chwycić komputer, niestety przeszkodziły mu w tym dłonie mniejszego chłopca. Zacisnęły się na jego nadgarstkach z siłą, o jaką blondyn nigdy by Jimina nie podejrzewał. Po spojrzeniu na oczy rowiesnika, dało się w nich dostrzec odrobinę furii oraz dużą dozę nieporadności.

-Czy Ty chcesz skończyć jako sprzątaczka albo kierowca szkolnego autobusu? Myślałem, że coś pod tymi tlenionymi kłakami jednak masz.- Brunet uwolnił dłonie zdezorientowanego Kima, który sam nie wiedział co powiedzieć. Jimin czasem sie wkurzał, oczywiście, był tylko człowiekiem, jednak nigdy nie przemawiał z takim jadem w głosie. Miał nadzieję, że przyjaciel poprzę go w wyborze, jakiego dokonał i spędzą miły wieczór na skakaniu od jednego filmu Disneya do drugiego, a tu szykowała się porządną kłótnia.

-Chcę do niego podejść za rok, bo czuję, że nie jestem wystarczająco przygotowany. To tylko dwanaście miesięcy różnicy-

-Teraz powiesz, że to tylko rok, który zmieni się w dwa lata, potem pięć, a potem będziesz gryzł łokcie z głodu jako samotny alkoholik na zasiłku!

Jimin wstał z wygodnej pościeli, klatka latała mu jak opętała przez mocno bijące serce, które było skutkiem sprzeczki. Nie lubił ostrych wymian zdań, stronił od nich jak słonie od myszy, jednak czasem nie bylo wyboru. Głównie gdy chodziło o Taehyunga i jego zdrowy rozsądek. Zawsze gdy słyszał o jakimś nowym, genialnym planie na jaki blondyn wpadł, umysł Parka krzyczał "veto" i kazał mu reagować, aby Kim przez przypadek źle na tym nie wypadł. Robił wszystko z troski (może odrobinę zbyt wielkiej).

-Przemyśl to jeszcze, bo ta decyzja może zadecydować o całej Twojej przyszłości.

-Właśnie o to mi chodzi!- Taehyung był pewien, że Jeon słyszy wszystko przez cienkie ściany, jednak nie przerywał kłótni. Starszy i tak, czy siak w końcu by sie dowiedział. Nie było różnicy w tym kiedy by się to stało.- Wszystko co robię teraz ma decydować o mojej przyszłości, na którą nie jestem gotowy. Spójrz na mnie. Lubię brokat, robienie miast z pudełek i memy ze słodkimi pieskami, nie nadaje się do dorastania.

Jimin mógł byc zły, czy wściekły, ale nie potrafił Się gniewać, czy krzyczeć, kiedy blondyn był tak bezradny. Skarcił się za wcześniejsze krzyki i wyrzuty jakie wylał na przyjaciela, naprawdę chciał pomóc, tylko pomysł z odsuwaniem terminu pisania egzaminu na kolejny rok wydawał mu się okrutnie głupi i nieprzemyślany.

Uspokoił szybki oddech, po czym objął ramieniem ciało większego od siebie chłopaka. Niespecjalnie przejął inną taktykę, którą z reguły stosował na naiwnych facetów, od których za czasów swojej niepełnoletności chciał wymusić kupienie alkoholu.

-Zdajesz sobie sprawę z tego, że uciekanie od problemu wcale go nie rozwiąże?

-Prawdopodobnie nie, ale ja innego wyjścia nie widzę.

Zostało tylko westchnąć i wzruszyć ramionami.

~*~

-Znajdę zwierzątka w tych gwiazdkach.- Jeon wskazał na kilka świecących punktów na granatowej płachcie nieba, które jego zdaniem, przybrały określony kształt.- O, tutaj jest na przykład wielki "X".

-To jakiś nowy gatunek jaszczurki z Czarnobyla?

Brunet delikatnie się uśmiechnął, wypatrując kolejnych kształtów nad głową. Dopiero kilka dni wcześniej Taehyung powiedział mu o swojej miłości do gwiazdek, którą ten postanowił wykorzystać dla stworzenia ckliwej atmosfery. Właśnie dlatego zabrał swojego chłopca na nocną wyprawę przy polach wokół Daegu. Na horyzoncie nie było widać gigantycznych, mocno bijących po oczach konstelacji, czy Drogi Mlecznej, jednak te kilka niewielkich punktów całkowicie starczało tej mało wybrednej dwójce. W końcu, w ich mieście liczbę gwiazd na ciemnym niebie można było policzyć na palcach jednej ręki.

Przyjemnie było rozłożyć się na kocu, z głową skierowaną do góry i po prostu patrzeć, rozpływając się pod wpływem widoków. A kiedy do ckliwej atmosfery dochodził jeszcze krzywy, Jeonggukowy romantyzm nie mogło się to skończyć happy endem niczym w komediach romantycznych. Gdy tylko dłoń starszego dotknęła tej Taehyunga, natychmiast została odtrącona.

-O fuj, chłopak.

-Przypominam, że też masz siusiaka.

Blondyn odwrócił wzrok od iskrzących się świateł, aby przenieść go na niemal czarne tęczówki bruneta. Dałby sobie głowę uciąć, że wszystkie gwiazdy odbijały się w jego oczach. I chyba pierwszy raz w życiu miał tak wielką ochotę dotknąć kogokolwiek i po prostu przekazać mu swoje zaangażowanie czynami, a nie słowami, jak miał w zwyczaju. Część jego, którą nazywał tą rozsądną diabli wzięli, przez co jego uczuciowość kompletnie się rozstroiła, a on chciał być całowany i przytulany przez bruneta, którego dłoń chwilę wcześniej odrzucił.

Często miał wrażenie, że jego strefa emocjonalna leży i kwiczy, dokopywana porażkami z życia miłosnego. Czuł się czasem jak dwunastolatek z rozdwojeniem osobowości.

-Nie cierpię Daegu.- Odpowiedź w postaci zmarszczonych brwii nadeszła wraz z ostatnią sylabą. Jeongguk podparł swoją głowę, wkładając pod nią ręcę, czuł się trochę jak Yo z Króla Szamanów.

-Jak wszyscy, którzy się do niego wprowadzili. Dom ma się w końcu jeden.

-Czekam na dzień, w którym znajdę swój.

Jeonowi tylko jedno zerknięcie na blondyna starczyło, żeby on miał odpowiedź na pytanie o swój własny dom.

Przez jego pokrzywione relację rodzinne nigdzie nigdy nie czuł się jak w azylu. Wszędzie miał wrażenie, był jak tułający się pies, którego ktoś kiedyś wyrzucił, łamiąc mu przy tym łapki. Długo zajęło mu pojęcie czym tak naprawdę on chcę, żeby jego dom był.

Przez kilometry myśli i tony wspomnień przebijało się przeczucie, że prawdziwego domu doświadczyć dopiero, gdy całkowicie zamknie sprawy, których nigdy miał zamiar nie kończyć, których, szczerze bał się kończyć sam.

Nie zdawał sobie sprawy z tego, że wcale nic nie musi robić sam, że wreszcie ma kogoś, kto mimo bipolarnych zachowań, byłby w stanie oddać się jego problemom całkowicie i bronić go niczym Antygona swojego zdania. Jeden z jego psychicznych urazów, którym był wieczny brak miłości oraz wsparcia za czasów dorastania cały czas wchodził mu pod nogi i plątał wszystkie decyzje, chcąc odsunąć od niego bliskich mu ludzi. Jakaś część jego skłaniała go ku wyalienowaniu, którego on unikał jak ognia.

Ten wiecznie zabiegany problem zdawał się stawać W miejscu, gdy spędzał czas z bliskimi mu ludźmi, szczególnie z pewnym młodszym blondynem, który wypatrywał zwierzątek wśród wysokich traw, zamiast obserwować gwiazdy.

Chyba powoli odszukiwał swój domu.

~

Króciutko, bo wreszcie chciałam coś wstawić.

Wróciłam do domu po obozie z masą siniaków, ugryzień po osach, miękkimi włosami (po myciu ich w jeziorze ;))) oraz masą miłych wspomnień.

Trzy tygodnie w lesie, w namiocie z prysznicem z drewna dają odpocząć, serio.

IiiNie wiem, czy wspomniałam, ale chcę, żeby kontynuacja tego miała rozdziały z motylkami, bo węże juz mi się kończą XD

Lowju

Epicrates cenchria | VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz