#7

243 28 2
                                    

Leżałam i myślałam wpatrując się w sufit. Nie mogę ich zawieść. Muszę być gotowa na każde wyzwanie, które dostane. Nagle ktoś zapukał do moich drzwi.

- Proszę. - odparłam a do pomieszczenia weszła młoda Stark.

- Hej, przeszkadzam? - spytała na co kiwnęłam przecząco głową. - To świetnie. Chciałabym wiedzieć czy nic ci nie jest?

- Nie, wszystko gra. Wypuścili mnie, ale mają nade mną nadzór. - powiedziałam poprawiając się na łóżku. 

- No tak, słyszałam, że trening nieźle ci poszedł. - uśmiechnęła się.

- Nie powiedziałabym, ale dziękuję. 

- Mamy teraz zebranie w sali obrad, Stark chciał żebyś była. - powiedziała trochę nieśmiało.

- Dobrze, zaraz będę. - kiwnęłam głową a Dominica wyszła. Wstałam z łóżka i ubrałam na siebie jasną marynarkę, gdyż zrobiło mi się chłodno. Poprawiłam włosy w lustrze i w kilka sekund znalazłam się przed salą obradowań. Delikatnie zapukałam i weszłam do środka.

- W końcu jesteś. - powitał mnie Tony. - Siadaj. - wybrałam miejsce obok Dominici. Wszyscy wkoło mieli podejrzane miny. Starałam się nie zwracać na to uwagi.

- Do rzeczy Stark. - powiedziała agentka Romanoff.

- Zebraliśmy się tutaj aby nieco rozjaśnić sytuację, która dotyczy nas od kilku dni. - mówiąc spojrzał na mnie. - Przez to, że ktoś nieco poturbował Fury'ego po ostatnich wydarzeniach - tutaj spojrzał na Dominice -dostaliśmy odgórnie ultimatum. Demetria będzie wolna, jednak ma się poddać szkoleniu na jednego z nas.

- Mam być Mścicielką? - spytałam z zaskoczeniem.

- Chyba, że chcesz siedzieć z Jelonkiem w jednej klatce. - uśmiechnął się Barton.

- Jest to pokojowe rozwiązanie, więc jestem za. - odparła młoda Stark.

- Ja też. - powiedział Kapitan. Reszta również kiwnęła głowami na tak.

- No to świetnie. Demetrio - podał mi małą kartkę - tutaj masz wyszczególnione z kim trenujesz poszczególne etapy szkolenia. 

Walkę wręcz trenuję z Natashą, posługiwanie się bronią i trening wytrzymałościowy z Dominicą a gimnastykę z elementami akrobatyki z Clintem. Nie powiem, będzie ciekawie.

- Trening zaczynasz dopiero w przyszłym tygodniu, więc masz trochę czasu na oswojenie się ze wszystkim. Jeśli nikt nie ma pytań to kończymy zebranie. - odparł Stark. Wszyscy rozeszli się w swoim kierunku. 

- Nieźle... Będziesz jedną z nich.- powiedział głos w mojej głowie należący do Lokiego.

- Przestań inaczej znów cię zamrożę. - powiedziałam na głos.

- Nic mi nie zrobisz. - powiedział a moja głowa zaczęła mocno pulsować. - Za to ja tobie mogę. 

Obraz przed oczami zaczął się zamazywać.

- Przestań Loki! - warknęłam jednak było za późno. Czułam jak opadam bezwładnie na ziemię.

***

Strasznie boli mnie głowa. Czułam, że leże na czymś bardzo miękkim. Powoli otworzyłam oczy.

- Budzi się... - poznałam, że to głos Dominici. Nagle Banner zaczął świecić mi po oczach przez co je zmrużyłam.

- Źrenice odpowiednio reagują. Badania toksykologiczne nie wykazały żadnych substancji. Cukier również jest w normie... Nie wiem co sprawiło omdlenie. - podrapał się po karku.

Chciałam się podnieść do pozycji siedzącej jednak przyprawiło mnie to o mdłości, więc znów się położyłam.

- Nie ruszaj się, byłaś nieprzytomna trzy dni. Musisz się oszczędzać. - powiedziała Domi.

- Trzy dni?! Zabije go... - powiedziałam podwyższonym głosem przez co wywołałam na twarzach przyjaciół niezrozumiałe miny. - Loki... to przez niego. Przemawiał do mnie telepatycznie po czym użył jednej z tych swoich sztuczek. - powiedziałam na co młoda Stark kiwnęła głową i szybko wybrała jakiś numer telefonu.

- Nick?! Słuchaj, Demetria zemdlała przez Lokiego. Telepatycznie użył swoich mocy. Trzeba wzmocnić systemy obronne i zadbać o to, żeby nikomu nie zrobił krzywdy... Ok, dzięki. - rozłączyła się - Fury powiedział, że się tym zajmie.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się blado.

***

Dziś w końcu opuściłam szpital Tarczy. Wyniki mam bardzo dobre, więc Bruce nie widział przeciwwskazań abym jutro rozpoczęła treningi. Po drodze do pokoju wpadłam na swojego brata.

- Przepraszam... - odparłam z grzeczności.

- Demi? I jak, lepiej? - spytał z troską.

- Tak, już lepiej. Jutro mogę zacząć ćwiczenia. - powiedziałam.

- To świetnie, słuchaj byłem u Lokiego... powiedział, że odpuści.

- I ty w to wierzysz?! - krzyknęłam na co spojrzał na mnie z przerażeniem. - Przepraszam, zdenerwowałam się.

- Nie wiem, czy mam wierzyć... po prostu musiałem coś zrobić. - odparł z lekką bezradnością.

- Thor... nie musiałeś do niego iść. On może wykorzystać każdą informację, którą o nas usłyszy. Może kogoś skrzywdzić. Dominici o mało nie zabił, tak samo jak wielu innych ludzi... Nie chcę, żeby ktoś znów cierpiał...

- Demetria ja rozumiem, ale nie możemy bezczynnie siedzieć. - zaczął chodzić po korytarzu. - Chciał cię zranić po raz kolejny... Coraz trudniej mi uwierzyć, że wychowywaliśmy się razem...

- Thor, nie rób głupstw. Wybacz, ale już pójdę. Zmęczona jestem tym wszystkim. - powiedziałam po czym ruszyłam do pokoju.

Zrzuciłam z siebie rzeczy zostając w samej bieliźnie. Udałam się do łazienki. Do wanny wlałam lawendowy olejek i napuściłam ciepłej wody. Kąpiel działała na mnie kojąco. Wszystkie zmartwienia na chwilę odpłynęły. Po godzinie wyszłam z kąpieli i zawinęłam się w ręcznik. Włosy rozczesałam i ubrałam piżamę. Kilka minut później znalazłam się w krainie Morfeusza...

WygnanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz