#30

122 15 2
                                    

Nie mogłam spać. W nocy miałam koszmary. Co chwile się budziłam. Około piątej nie byłam już w stanie znowu zasnąć. Przewracałam się z boku na bok. W końcu dzięki mojemu wierceniu się spadłam z łóżka.

- Auć... - mruknęłam rozmasowywując ramię.

Postanowiłam, że pójdę do Baldera. Chwilę się z tym zbierałam, ponieważ nie chciałam go budzić, ale byłam cała w nerwach. Wyszłam cicho z pokoju i skierowałam się w stronę komnaty brata. Właściwie była ona tuż obok mojej. Zapukałam do drzwi. Balder niemal od razu je otworzył.

- Też nie możesz spać? - zapytał.

Skinęłam gołową i weszłam do komnaty.

Mój brat usiadł na łóżku, a ja dosiadłam się i mocno go przytuliłam. Balder objął mnie ramieniem i położył głowę na moim ramieniu.

- Ja nie chcę tronu - wyznałam ze łzami w oczach. - Proszę, ja nie chcę.

- Spokojnie, nie musisz - zapewnił mnie blondyn. - Ale jesteś pewna?

Zdecydowanie pokiwałam głową.

- Tak, błagam. Chcę wrócić do Midgardu. Do przyjaciół.

Balder posmutniał.

- Pod waruniekm, że będziesz mnie zastępować, kiedy mnie nie będzie.

- Oczywiście - zgodziłam się.

Wszystko, bylebym nie musiała rządzić. Nie poradziłabym sobie.

- Zostaniesz na koronacji?

- Ja... Chciałabym, ale nie dam rady - wyznałam. - Nie potrafię.

- Rozumiem. Chcesz wrócić od razu? - zapytał z troską.

Pokiwałam głową.

- Tak.

***

Stałam na dachu Avengers Tower. Sama. Znając życie wszyscy będą jeszcze spać. Usiadłam na ziemii i oparłam się plecami o szybę. Powietrze było przyjemnie chłodne. Miałam dużo czasu, żeby myśleć. Nagle usłyszałam huk. Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam Tony'ego przygniecionego lodówką. Tak się właśnie kończy wpiepszanie co pobadnie o 6 rano. Wstałam, przyłożylam dłoń do czytnika i podeszłam do Starka. Brunet poruszył się niespokojnie i jęknął z bólu.

- Kim ty, ku*wa, jesteś? - wrzasnął.

- Znowu się schlałeś? - zapytałam z wyrzutem. - To ja, Demietria.

- Nie! - zaprzeczył Tony. - Demi była niższa, miała ciemne włosy i inną twarz. A ty jesteś jakimś rudym nie wiadomo czym.

Jak to? Odzyskałam swój dawny wygląd? Zapałałam za kosmyk włosów. Były wściekle rude, jednak nieco jaśniejsze niż u Natashy. Odzyskał swój dawny wygląd! Znaczy, że siłę pewnie też. Spróbowałam podnieść lodówkę, która przygniotła Starka. Udało mi się to bez trudu. Tony błyskawicznie wyczołgał się spod spodu i spróbował wstać, żeby uciec. Gdy tylko stanął na lewej nodze przewrócił się z powrotem i krzyknął z bólu.

- Hej, hej, uspokój się, Tony - mówiłam do niego łagodnym głosem.

Coś mi mówi, że brunet ani trochę mi nie ufał. Cały czas trzymał się za kostkę, która najwyraźniej bardzo go bolała. Lekko jej dotknęłam, na co Stark uderzył mnie w rękę.

- Zostaw mnie i wynoś się z mojej wieży! - krzyknął.

Kompletnie go ignorując złapałam delikatnie jego kostkę.

- Fehu - mruknęłam.

Opuchlizna zeszła, a Tony przestał wyglądać jakby go obdzierali ze skóry.

- Demi? - zapytał. - To naprawdę ty?

Zaczęłam bić mu sarkastyczne brawa.

- No mówię przecież.

- Ale... Co się z tobą stało? Gdzie byłaś do cholery? Masz pojęcie jak się martwiliśmy? Czy ty jesteś normalna?

- Balder zabrał mnie do Asgardu, a Odyn... Zakończył moje wygnanie.

Miałam łzy w oczach, kiedy o tym mówiłam.

- Co się stało? - zapytał zmartwiony Tony. - Ktoś cię skrzywdził?

Zaprzeczyłam ruchem głowy.

- Jest okej - zapewniłam. - Idziemy do reszty?

Stark uśmiechnął się.

- Jasne, tylko... Eee... Pomożesz mi z tą lodówką? Clint mnie zabije, jeśli dowie się, że podjadałem jego kurczaka.

Zaśmiałam się cicho. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

WygnanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz