5.

17 3 0
                                    


Trochka rozejrzała się po pomieszczeniu. Było dziwnie czyste, w żadnym innym baraku ściany nie lśniły taką sterylnością, nie było posadzki z białych płyt, na suficie nie wisiało tyle jarzeniówek, palących oczy sztucznym blaskiem. Pośrodku sali zasłona oddzielała część damską od męskiej. Całe pomieszczenie zajmowały łóżka czy raczej futurystyczne trumny, wypełnione dziwną, przezroczystą substancją i otoczone mnóstwem skomplikowanych przyrządów. Przy każdym stał stołek, na którym leżała końcówka wystającego ze ściany węża.

– Bardzo dokładnie przeanalizowałam wszystkie teoretyczne informacje o zawiązywaniu sieci przez zmiennoskórych – powiedziała spokojnie porucznik Gawosh, gdy ona, Trochka i Rosa przeszły za parawan do części damskiej. – Nie jestem w stanie powiedzieć nic o praktyce, niestety. Ja nawiązuję połączenie z moim Czarnym Ostrzem dzięki dodatkowym uprawnieniom nadanym przez Królową. Generalnie, sprawa nie powinna być trudna, przekażemy odpowiednio stymulujący impuls nerwowy. Pracowała nad tym taka gromada neurologów, że raczej nie ma się czego bać... przynajmniej tak obliczyli matematycy. Łóżka czwarte i piąte.

Rosa usiadła na stołku przy łóżku numer pięć, Trochka zajęła czwarte. Zerknęła z ukosa na bardziej doświadczoną koleżankę.

– Wyskakuj z ubrania – wyjaśniła porucznik Gawosh.

– Pani z nami nie idzie? – spytała Rosa.

– Nie – odpowiedziała Kahranka. – Dzisiaj będę siedzieć tam z kapitanem i zastanawiać się, czy stracę tę fuchę, czy jednak nie. – Machnęła ręką w kierunku bocznych, uchylonych drzwi, za którymi widać było pełne ekranów urządzenie.

Trochka zdjęła swój świeżutki, polowy mundur obrońcy Muru, a później także podkoszulek i bieliznę. Rosa polewała się już alkoholowo śmierdzącym płynem z węża, Trochka również go chwyciła i odkręciła kurek na końcu.

– Płyn odkażający – wyjaśniła Gawosh. – Jeszcze jakbyś związała włosy wyżej i do Pana Glutka.

Trochka oblała się dokładnie i posłusznie związała włosy na czubku głowy. Gawosh wskazała jej leżące na wieku trumny igły podłączone do długich przewodów. Trochka otwarła wieko trumny, usiadła na jej skraju, ostrożnie zanurzyła się w galaretowatą substancję.

Była zimna, miękka, oślizgła. Otuliła szczelnie jej ciało, które powoli zanurzało się coraz głębiej. Trochka oparła głowę na niewielkim zagłówku, leżąc na plecach czy raczej unosząc się w tej paskudnej zawiesinie. Gawosh zamknęła wieko trumny. Przycisnęło ciało Trochki od góry, mocniej wpychając ją w błotnistą materię Pana Glutka, aż dziewczyna poczuła pod łopatkami szorstką powierzchnię dna. Jedynie wzdłuż jej kręgosłupa biegł pas zimnego metalu z delikatnymi wypustkami.

Rosa ze wszystkim poradziła sobie sama.

Gawosh stanęła nad Trochką.

– Zwłaszcza początek będzie nieprzyjemny. Pamiętaj, żeby oddychać głęboko. Powodzenia, dziewczyny.

Odeszła.

Trochka dyszała ciężko, gdyby nie lodowaty chłód Pana Glutka spociłaby się pewnie ze strachu. Zerknęła z ukosa na Rosę, która wbijała wzrok w sufit.

– Patrz prosto i nie wierć się – doradziła starsza kobieta. – I tak jest dość luksusowo, przynajmniej nie ułożyli nas w pionie.

– A w tych starych Czarnych Ostrzach układają?

– Tak, w niektórych modelach. Bo są bez zagłówków, inaczej kark sobie można skręcić.

Trzasnęły drzwi. Trochka pospiesznie wpatrzyła się w sufit, chociaż od jarzeniówek łzawiły jej oczy.

Obrońcy MuruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz