Następnego ranka Cerena Gawosh włożyła podkoszulkę i spodnie, zawiązała pas, robiąc supeł z tyłu, po damsku i wciągnęła ciężkie buty. Rozłożyła i wyczyściła „szakala", kahrański pistolet kaliber siedemnaście, produkowany i ulepszany dla armii Imperium od lat. W międzyczasie zwolniła blokadę, która kryła jej myśli i rzuciła się w miękki wir umysłowej sieci.
Wpadła w plątaninę obrazów, rozmów, zapachów, dźwięków i wspomnień, które zalały ją jak fala tsunami. Wrzuciła w drżącą od wymiany danych pajęczynę całą siebie, wszystkie emocje i pragnienia wydając na żer osób o priorytecie równym lub wyższym niż jej własne.
Udoskonalanie umysłowej sieci, najpotężniejszego narzędzia władzy i inwigilacji, było od dziesiątków lat głównym celem Królowej. Przynajmniej takie wrażenie odnosiło się, patrząc na jej poczynania z boku. To, co niegdyś uchodziło za łaskę, dostępną dla wybranych, teraz stanowiło sens bycia Kahrańczykiem.
Cztery priorytety. Czwarty, najniższy, mieli cywile o kahrańskim obywatelstwie, jedyną dostępną dla nich siecią była ta, którą sami tworzyli, jedynymi danymi te, które sami udostępniali. Wyżej, mając trzeci priorytet, plasowali się żołnierze, mogli swobodnie czytać w umysłach cywili, nawet zamkniętych dla niższego priorytetu, a jednocześnie nigdy nie udostępniali im własnych jaźni.
Drugi priorytet należał się wywiadowi... i Szczurom. Tego pierwszego nie tworzyli ludzie, lecz zwierzęta, szkodniki, od których roiło się w każdym większym mieście. Szczury, osobista gwardią Królowej, istnieli jeszcze w czasach, gdy sieć była prosta i nieskomplikowana, nie dająca żadnych możliwości, a nawet wyboru, kiedy coś ma być dostępne, a kiedy nie. Podobno Szczury nie blokowały wymiany danych między sobą. Jedyni ludzie, widujący Królową przy nieoficjalnych okazjach, żyli spleceni w jedną, zbiorową jaźń, posiadającą nieograniczony dostęp do wszystkich innych umysłów.
Nad nimi, w aureoli pierwszego priorytetu, stała już tylko Królowa. Potwór albo bogini, jedyna władczyni na świecie, mająca całkiem dosłownie wgląd w serca poddanych.
Gawosh odebrała ukierunkowaną myśl, pochodzącą od kapitana Nesnira Dasha z sekcji technicznej.
– Poruczniku, raport.
– Testowi piloci nareszcie dotarli – odpowiedziała w ten sam sposób, przeglądając w głowie czyjeś wspomnienia z wakacji na Nowej Elteni.
– Czy mogłaby pani nie zajmować się tym w tej chwili?
– Oczywiście. Przepraszam, panie kapitanie – powiedziała, dając sobie spokój.
Bez względu na to, ile nie napatrzyłaby się na lazurowy ocean, białe piaski plaż i kołyszące się łagodnie zielone parasole palm, w tej chwili nigdzie nie pojedzie. Urządzi sobie wakacje później i kto wie, może nawet z Lio-no-Chanem... bo przecież, cholera, właśnie z nim miała na nie ochotę, z nikim innym.
Zakochała się jak głupia. Idiotka.
– Dzisiaj zrobię pierwszy test – kontynuowała raport, powolnymi, mechanicznymi ruchami czyszcząc broń. – Miałam dużo czasu, by przeanalizować wszystkie dane odnośnie sieci zmiennoskórych. To nic skomplikowanego ani bardzo obciążającego dla układu nerwowego, niemniej nie można wykluczyć, że wystąpią problemy.
– Czekamy już wystarczająco długo, poruczniku. – Gdzieś daleko, niemalże w innym świecie, kapitan nalewał do kubka lurowatą kawę, którą serwowały wszystkie automaty w centrum badań sekcji technicznej. – Ten projekt wlecze się tyle lat, że przy standardach Imperium wszyscy nad nim pracujący powinni stracić głowy.

CZYTASZ
Obrońcy Muru
Ciencia FicciónNa wschodniej granicy dawnego Cesarstwa wznosi się gigantyczny Mur. Chroniony przez mechy i technologię, zdobytą dzięki wątpliwemu sojuszowi z Imperium Kahru, jest jedyną zaporą przed atakami genetycznie zmodyfikowanych potworów. Grupa żołnierzy bie...