7.

25 3 0
                                    

Alarm.

Rozbrzmiewały nim oświetlone jarzeniówkami gardziele korytarzy, brzuszyska bunkrów, ciasne klatki sypialni.

Trochka obudziła się, zarzuciła na grzbiet ubranie, wciągnęła buty. Niedbale zawiązała pas, za chwilę i tak zdejmie wszystko. Ostry dźwięk syreny wbijał się w mózg jak ostrze topora wraz ze świadomością, że to nie są ćwiczenia.

Lewa noga, prawa noga, naprzód, mechanicznie. W korytarzach tłum, każdy się spieszy. Piloci Czarnych Ostrzy na miejsca, oddział kapitania Shi-no-Laona na miejsca. Piechota, zakładać egzozbroje, snajperzy na wieżyczki!

Znalazła się przy łóżku z numerem czwartym. Pospiesznie zdjęła ubranie, oblała się starannie płynem odkażającym, włosy miała już związane wysoko, w ciasny węzeł. Zapadła się w miękkie, lodowate objęcia brei chroniącej jej ciało na czas połączenia. Zamknęła wieko swojej trumny. Mechanizm naciągnął jej na oczy gogle, zacisnął ciasną obręcz wokół szyi, wbił kolce w kręgosłup i w nasadę czaszki.

Krótki impuls.

Nie była już szczupłą, wysportowaną dziewczyną o białej skórze i jasnych, żółtawych włosach. Zjeżdżała w dół ogromną windą. Jej szponiasta stopa uderzyła o ziemię. Na pancerzu zadudnił deszcz, siekący z nieba. Spływał nim Mur, spływał las, dziwnie cichy, jakby wszyscy jego mieszkańcy umarli.

Obróciła głowę w lewo i w prawo, gdzie stali jej towarzysze. Dostrzegła porucznik Gawosh, numer szósty, nieruchomą, wpatrzoną w las. Wzdłuż muru ustawiły się Czarne Ostrza, bliźniaczo podobne do siebie. Niektóre windy jeszcze zjeżdżały. Uzbrojeni w egzoszkielety piechurzy wyglądali przy mechach na małych oraz kruchych. Nerwowo zaciskali ręce na karabinach. Trochka sięgnęła w tył i zdjęła z pleców własny, ogromny kaliber osiemdziesiąt siedem, z długim pasem nabojów. Nie czuła jego ciężaru, odnosiła odrealnione wrażenie, że bawi się dziecięcą zabawką.

Ziemia pod jej nogami zadrżała.

Obrońcy MuruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz