Rozdział 5 - Niezapomniane [6]

2K 146 155
                                    

- Hyuga, Uchicha, Uzumaki... - spojrzał na trójkę młodziaków po kolei. Każdy z nich zwiesił głowę. Domyślili się o co chodziło. - Jedynki. Naprawdę tak ciężko było zrobić ten projekt? Wystarczyły dwie godziny pracy zespołowej.

Naruto myślał o kolejnej jedynce w dzienniku. Czuł, że niedługo jego matka dowie się o jego notach. Hinata chciała się wytłumaczyć, ale szybko przypomniała sobie co działo się w ostatni piątek i ponownie zwiesiła głowę. A Sasuke? Jego większość myśli dużo nie różniło się od tej: "Praca zespołowa... Naruto...".

Hatake jako mały chłopak był bardzo punktualny, wzorowy i wywiązywał się z każdego obowiązku. Był jednak incydent, który pamięta do dziś. Zapomniał odrobić ważnej dla niego pracy domowej. Miała ona decydować o jego końcowej ocenie z danego przedmiotu. Najpierw został okrzyczany przez swoją nauczycielkę, a potem zlany paskiem przez swojego ojca. Kakasiemu przypomniał się ból na plecach, który sprawił mu jego autorytet. To chyba właśnie wtedy jego ojciec stracił szacunek w oczach syna. Przeszły go dreszcze po całym ciele.

- Dobra... Macie czas do jutra, ale macie zrobić ten projekt, bo głowy pourywam - zaśmiał się szarowłosy. Jego nagła zmiana tematu była zapewne spowodowana niemiłym wspomnieniem.

- Naprawdę? - zapytała cała trójka chórem. Gdy mężczyzna z uśmiechem przytaknął im potwierdzająco wszyscy szczęśliwie podziękowali.

• • •

Chwyciła za leżący obok niej telefon kiedy usłyszała dźwięk połączenia. Odblokowała telefon i odebrała je wciąż mieszając mielone mięso na patelni. Sama nie wiedziała co ma z niego powstać. Kiedy powiedziała "halo" usłyszała znajomy głos jej byłej przyjaciółki, dyrektorki szkoły do której uzęszczał jej syn.

- O cześć, coś się stało, że dzwonisz? Może masz mi coś do powiedzenia?! - zapytała z dużym naciskiem na "powiedzenia" prawie krzycząc.

Tsunade od razu wiedziała, o co chodziło kobiecie. Jakieś niedokończone sprawki z przeszłości dotyczące tej dwójki "przyjaciółek" oraz jej męża. Jednak można się domyśleć, że matka Naruto wciąż zarzuca winę czterdziestoletniej blondynce chcąc usłyszeć zwykłe "przepraszam".

- Słuchaj Kushina! - Miała zacząć krzyczeć do telefonu, jednak mądrze uznała, że to nic jej nie da. - Zapomnijmy o tym, to przeszłość... Z resztą dzwonię w innej sprawie - czerwonowłosa teatralnie przewróciła oczami i burknęła ciche, lecz słyszalne "yhyym?". - Chodzi o twojego syna.

- Co? O Naruto? - kobiecie przeleciało przed oczami wiele obrazów, na których Naruto znęca się nad słabszymi. Oby to nie chodziło o to, pomyślała w duchu. - O co chodzi?

- Chłopak strasznie opuścił się w nauce. Wiem... Nie powinnam jako dyrektorka dzwonić do Ciebie w takich sprawach, gdyż od tego jest wychowawca, lecz Kurenai jest na urlopie.

- I dzwonisz tylko o to? Tak wiem, ostatnio dostaje niższe oceny niż rok temu, ale to tylko trójki. Tsunade przesadzasz, niektórzy zabiliby o takie oceny.

- Nie, to nie tylko trójki. Chłopak notorycznie spóźnia się na lekcje, nie odrabia prac domowych, dostaje jedynki i dwójki, a kiedy nadarzy się trójka, to cud.

- Nie wierzę... - Kushina wciąż myślała, że Tsunade dzwoni tylko po to, aby ją podręczyć. Nie wierzyła w ani jedno jej słowo.

- Ale to nie jest jednak najgorsze. Najgorsze jest jednak to, że widzę, że coś jest z nim nie tak. Może nie jestem psycholożką...

- Zamknij się suko! - krzyknęła prosto do telefonu, po czym szybko nacisnęła na czerwoną słuchawkę. W odpowiedzi usłyszała tylko dźwięk przerywanej rozmowy.

Usiadła na krześle, a łzy napływały jej do oczu. Znowu to zrobiła... znowu ten nagły atak agresji. Przecież mogła porozmawiać spokojnie, ale nie potrafiła. Nie z osobą, którą darzyła nienawiścią. Nie z osobą, którą za każdym razem gdy tylko widziała zabijała wzrokiem. Nie z osobą, która kilkanaście lat temu uwiodła jej męża.

Kiedy Naruto miał kilka latek zostawiła go pod opieką Tsunade. Mimo innych epok nazywała ją wtedy psiapsiółą, tak, jak obecnie robiły to nastolatki. Musiała pojechać do swojej schorowanej matki.

Cierpiała na raka serca, jej stan z dnia na dzień się pogarszał. Mimo to wciąż miała na twarzy uśmiech, szczególnie wtedy, gdy odwiedzała ją córka. Jednak tego dnia nie poznała swojego dziecka. Nie potrafiła zidentywikować nawet jakiej płci osoba ją odwiedziła. Prawie oślepła. Na domiar złego jej bicia serca były jednymi z ostatnich. Kushina przeżyła wtedy ogromną stratę. Wiedziała, że matka jeszcze pożyje z miesiąc czy dwa, ale co to dało skoro nie mogła ich wykorzystać na nadrobienie z nią straconego niegdyś czasu? Nic, tylko cierpienie, bo skazana była czekać na zgon matki. Z odwiedzin wróciła cała zapłakana. Nie potrafiła wtedy odebrać telefonu, przez który prawdopodobnie zaczęło się piekło z Tsunade. Z drugiej strony gdyby go wtedy odebrała do końca życia żyłaby w kłamstwie.

Weszła do domu i ujrzała nieprzyjemny widok. Jej już pęknięte serce na pół przełamało się całkowicie, możnaby powiedzieć, że skruszyło. Ujrzała zdradę męża na własnych oczach i to z nikim innym jak ze swoją najdroższą przyjaciółką.

Połączenie, którego wtedy nie odebrała było od Minato, jej męża. Chciał się upewnić gdzie kobieta była w tej chwili. Kiedy nie odebrała uznał, że spędza czas ze swoją matką tak, jak to robiła każdej soboty. Miał dużo wolnego czasu na... zabawę. Czerwonowłosa jednak wróciła chwilkę za prędko i ujrzała to, co działo się przez jakieś kilka miesięcy każdej soboty wieczorem.

Kobieta przeżyła szok za szokiem. Rzuciła się na męża z rękoma, lecz nie trwało to długo. Po chwili siedziała skulona w kącie błagając Boga, aby zabrał ją z tego świata. Przestała dopuszczać do siebie jakichkolwiek słów blondyna, przestała widzieć, przestała czuć. Zatraciła się w pustce. Niedługo potem zemdlała.

Blondynka winna, oczywiście tak samo jak i blondyn, szybko opuściła dom w przerażeniu. Minato ułożył żonę na łóżku i czekał aż się przebudzi. Gdzie był wtedy Naruto? Jako trzylatek spokojnie przyglądał się całej tej sytuacji nic nie rozumiejąc.

Po całym zajściu Minato długo prosił o przebaczenie kobietę. Ta, silna z charakteru, za każdym razem straszyła go rozwodem. Dokładnie to taki był jej zamiar, do czasu śmierci jej matki. Przeżyła ogromny ból. Nie mogła się pogodzić z odejściem anioła. Blondyn, który widział w jakim stanie emocjonalnym znajdowała się jego kobieta wykorzystał sytuacje i poraz -setny poprosił o przebaczenie. Kushina uległa. Rzuciła mu się w ramiona wylewając kolejne łzy, którym końca nie było widać.

Czuła się od niego uzależniona, finansowo, psychicznie i fizycznie. Nie miała wykształecenia więc bała się rozwodu. Kochała go tak bardzo, że nie potrafiła wyobrazić sobie bez niego życia. A w łóżku? Spełniał jej najgorętsze pragnienia. Nie potrafiła kategorycznie powiedzieć, że go "nie kocha", bo sama sobie by zaprzeczyła. To był mężczyzna jej życia.

Cały incydent nauczył jej, że nie warto ufać ludziom. Od tamtej pory jakaś cząstka w niej zniknęła bezpowrotnie. Żyła przez kilkanaście lat bijąc się myślami, czy dobrze zrobiła wybaczając Minato zdradę. Nigdy nie potrafiła odpowiedzieć na to, jakże łatwe z pozoru pytanie.

Czerwonowłosa po zdradzie Tsunade widziała tylko parę razy na mieście. Ta nigdy nie odważyła spotkać się z psiapsiółą oko w oko, zawsze miała jakieś wymówki. Prawdą było, że się bała. Każdego razu kiedy wzrokiem spotykały się gdzieś w sklepie, czy chociażby w szkole Tsunade zamierała. W oczach Kushiny widziała nienawiść. Czuła, że mierzy ją wzrokiem w taki sposób, jakby nagle miała dźgnąć ją nożem. Blondynka nigdy nie zebrała się na to, aby przeprosić za ból, który sprawiła przyjaciółce.

[10 stycznia]

Tak wygląda mój styl pisania: wolno, dokładnie i wielowątkowość ❤ Kocham kiedy fabuła nie skupia się tylko na jednym oklepanym wątku przez kilkadziesiąt rozdziałów, a rozbija się na wiele tematów ❤
Dzięki wam :*

Serce Krzyczy Ciszą ||KakaNaru [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz