Rozdział 7 - Absurdalny pomysł [17]

1K 65 80
                                    

- Chcesz mi powiedzieć, że po tym wszystkim, jakby nigdy nic, po prostu wyszedłeś z klasy?

- Wybiegłem - poprawił go blondyn nadal odczuwający zażenowanie odnośnie wydarzenia z tego samego dnia. - Zestresowałem się, okej? Co niby miałem zrobić?

- No nie wiem. Spełnić w końcu swoje chore fantazje o nim? - odpowiedział Sasuke z przekąsem i ironią w głosie

Naruto szybko przywołał w umyśle klamkę od drzwi klasowych. "A mogła być kurwa zepsuta, mogła", reszta zapewne sama by się "potoczyła". Jego przyjaciel jednak tego nie przewidział. Co więcej, nie był aż tak zdesperowany, żeby psuć mienie szkolne czy choćby barykadować drzwi własnym ciałem.

Siedzieli w parku, do którego udali się zaraz po szybkiej ucieczce z połowy dnia lekcyjnego. Jeden zapadłby się pod ziemię, gdyby został w szkole dłużej, drugiemu nie uśmiechało się zostawać narażonym na 4 lekcje, szczególnie wf. Od pewnego czasu... od pewnego konkretngeo czasu, kiedy to zmienił swój image całkowicie, musiał uporać się z niewielkim atakiem w stronę swojej osoby. Nie od dziś nosi miano największego, szkolnego hipokryty. W szatni szkolnej odczuwał to najbardziej. Było to miejsce, gdzie zbierała się cała męskość i każdy z każdym plotkował na innego. Sam fakt, że każdy odsuwał się od ciemnowłosego chłopaka tak, jakby zaraz miało tej osobie wypaść z rąk niewidzialne mydło, był komiczny. Chłopak jednak zdawał sobie sprawę czym jest karma i wiedział, że zasłużył sobie na pogardę u niektórych jednostek.

- Co mam zrobić? - zapytał zrezygnowany wizją udania się do szkoły dnia następnego. Co miał teraz zrobić? Unikanie wychowawcy i nauczyciela języka polskiego na rozszerzeniu tego też przedmiotu nie wchodziło w grę. W grę też nie wchodziło udawanie, że nic się nie stało

- Idź się z nim po prostu przeliż, co za problem

- Nie możesz okreslić tego... romantyczniej? Przeliż z nauczycielem, błagam Sasuke

- No tak, zapomniałem że jesteś romantykiem, w którego głowie kłębią się chore myśli o własnej uległości i dominacji pewnego samca. Ależ to romantyczne

Po kilku sekundach rozmyśleń Naruto przyznał mu za rację i zakończył temat. W ciszy szli do swoich domów. Sasuke dziwnie szczęśliwy, jakby nie rozumiał potęgi stresu przyjaciela, zaś ten obmyślając tysięczny scenariusz kolejnego dnia.

"Czemuś stamtąd uciekł, debilu", wyzywał swoją drugą, niezbyt rozwiniętą osobowość w umyśle. Fakt, czemu akurat wtedy nie mógł stać się tym odważniejszym Naruto, który lubi ryzyko? Tego nie rozumiał. Choć na ten temat też zdążył już wysnuć wiele teorii. Doszedł do wniosku, że lubi go, Kakashiego, tak bardziej go lubi wtedy, kiedy staje się delikatniejszy. A jakby nie patrzeć - było i jest to jego prawdziwe oblicze. Chłopiec ze szczerym uśmiechiem, szczerą intencją i szczerą łzą, kiedy tylko bicie jego serca zakłóci jakakolwiek forma smutku. Osobowość ta jednak była zbyt bardzo rozchwiana, czego skutkiem były jeszcze niedawne przeboje w jego życiu. Przeżycia, przyjaciele, wydarzenia i czas sprawiły, że chłopak wręcz wykreował drugiego siebie, a o wrażliwym chłopcu można było już zapomnieć. Wszyscy byli tak bardzo ciekawi, w jak zaskakujący sposób poradził sobie z natłokiem złych myśli. Wcale nie musiał, a przynajmniej nie sam. Robi to za niego "drugi Naruto". Choć sam nie był z początku świadomy faktu czegoś podobnego, pewna wykwalifikowana osoba wytłumaczyła mu, co tak właściwie zaszło w jego umyśle

- Czyli co, nie jestem sobą? I mogę porozmawiać z prawdziwym sobą w myślach?

- Oczywiście, że jesteś, co to w ogóle za pytanie. Po prostu ludzie często w sytuacjach zbyt ciężkich emocjonalnie potrafią wytworzyć sobie osobowość, która poszerza ich percepcję. To po prostu tak, jakbyś był nauczony dwóch typów zachowań i każdego używał mniej, bądź bardziej świadomie w danych momentach - próbował mu tłumaczyć psychiatra na ich drugim spotkaniu, kilka miesięcy temu, jednak dla chłopaka było to chyba i tak zbyt wymagające objaśnienie

- Czyli mogę rozmawiać w myślach tak, jakbym to robił na żywo z kimś innym?

- Słyszysz to, co chcesz słyszeć, Naruto - podtrzymał chwilę głowę swoją dłonią lekarz, już troszeczkę zirytowany faktem, że próbuje wytłumaczyć mu wszystko już któryś raz z kolei

Idąc tak już samemu do swojego domu, prędzej odprowadzając Sasuke, myślał o swoim psychiatrze i całej wiedzy, jaką od niego posiadł. Choć za typem niezbyt przepadał, nigdy nie stwierdził, że człowiek ten był "niekompetenty". Jego lekarz był chodzącą encyklopedią w sprawach psychiki, a większość osób diagnozował trafnie już na trzecich wizytach. Podobnie było też z Naruto, choć jemu samemu zrozumienie wszystkiego zajęło znacznie więcej.

Łącząc to wszystko w całość uznał, że jego bardziej wybuchowa i ekscentryczna część wcale nie potrzebuje miłości i Kakashiego, a jedynie adrenaliny i przygód. Problem sprawiała przeszłość i wrażliwość chłopaka, której ulegał, czego pośrednim skutkiem było upajanie się widokiem siwowłosego.

"MAM! Zniszczę w sobie wrażliwość i nie będę się już musiał martwić takimi bzdetami" - powiedział do siebie w myślach, a chwilę później dopowiedział "nie zrobisz tego".

. . .

- A Ty co taki zadowolony, synek? - zapytała mama swojego najukochańszego chłopca, kiedy zobaczyła go w drzwiach o humorze znacznie lepszym niż ten, który towarzyszył mu podczas opuszczania domu z rana

- A tam, tak po prostu jakoś. Wymyśliłem sposób na szybkie odkochanie się, może kiedyś dostanę nobla

- Jeśli tylko byś to wymyślił, z pewnością dostałbyś za to nobla, nawet Oscara - powiedziała niezbyt zdając sobie sprawę, że weszła w grzązkie tematy związane z filmami. Nim zdążyła jednak dopytać o szczegóły, chłopak opuścił dom, nie jedząc nawet obiadu. Po chwili spojrzała na zegarek i doszło do niej, że była świadkiem wagarów własnego syna. - Nie ważne - powiedziała będąc już sama w domu

Miał wpaść parę dni temu, ale no... uzależnienie od gry xD następny rozdział będzie ciekawy. Jeszcze nie wiem dlaczego, ale tak czuję :') Miłego dnia/nocki (tego o której to czytacie)

Serce Krzyczy Ciszą ||KakaNaru [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz