Rozdział 1 - Powrót w stylu [11]

1.4K 96 89
                                    

Naruto Uzumaki, smutny blondyn, który chodzi cały czas ze zwieszoną głową. Czuje... Zaraz! Pojebały mi się scenariusze...

No to może jeszcze raz...

Naruto Uzumaki, uśmiechnięty blondyn, który chodzi cały czas z podniesioną głową. Czuje wewnętrzną radość. Co go tak zmieniło? Przeżycia. Najwyraźniej dojrzał. Potrzebował kilku tygodni, aby dojść do siebie. Oczywiście pozostały jakieś luki po wspomnieniach, jednak czym tu się przejmować?

Do miejsca, w którym obecnie stał doprowadziła go pomoc matki, ale nie tylko. Hinata i Sasuke wraz z Sakurą, dowiedziawszy się przez co przechodził chłopak starali się mu pomóc, jak tylko mogli. Efekty były wręcz niemożliwe, a jednak chłopak potrafił się szczerze uśmiechnąć.  Zerwał romans z żyletką, ze smutną muzyką raczej też. Karał swoje złe myśli, aż w końcu pewnego dnia poczuł euforię.

Być może symboliczne spalenie wyrzutów żalu jednak nie było tylko symboliczne. Jego własne myśli w tym czasie rzuciły się niczym główki zapałek w ogień tracąc na wartości. To są tylko przypuszczenia...

A, w którym miejscu obecnie stał Naruto? W męskim kiblu... pół nagi...
Opierał się o chłodne kafelki kabiny cały czas jęcząc, kiedy Sasuke zjeżdżał swoim językiem do pępka i wracał do ust chłopaka. Robił to tak namiętnie, że sam nie mógł się sobie oprzeć. Brunet rozpiął jego rozporek.

- Czekaj. Chyba jeszcze nie jestem gotowy - próbował walczyć sam ze sobą. No bo jednak mięśnie znajdujące się naprzeciwko niego same się nie wyliżą.

- Okej, rozumiem - złapał chłopaka za włosy, przybił mocniej do ściany i jeszcze raz spenetrował jamę ustną blondyna. - Dobra, chodźmy na lekcje, tylko... - spojrzał na swojego członka, który wcale nie chciał kończyć swojej zabawy.

Wyszedł z kabiny półnagi nie sądząc, że w połowie lekcji ktoś jeszcze będzie się w niej znajdował.

- Co wy tu robiliście? - zapytał zdezorientowany Lee, który nie wiedział gdzie wlepić swoje wyłaniające się spod krzaczastych brwi oczy. Było tego tak wiele.

- A ty co tu robiłeś? Lekcje masz g... cherlaku - powstrzymał się kiedy kątem oka ujrzał wzrok Naruto. No tak, obiecał mu, że skończy z agresją raz na zawsze.

- Czy wy... się... Nieważne - pokiwał głową i szybko zniknął z pomieszczenia.

- Jezu, on nas wyda. Wiesz jaka z niego jest papla? - oparł się o zlew i puszczał do Naruto oczka.

- Nie będzie tak źle. Raczej nic nie powie, on jest spoko. Wiem, że jesteś zajebisty i w ogóle - pzewrócił oczami - ale możesz założyć tą koszulkę i możemy już iść? Miało nas nie być tylko 10 minut, a i tak zamiast projektu...

- Ruchaliśmy się.

- Spierdalaj! Pocałunek to nie ruchanie. Dobra zbieraj się, nie chcę mieć problemów.

Wychodząc z toalety udali się na prawo, po czym skręcili w lewo i weszli po schodach.

- A wy co tak po korytarzu błąkacie? - odwrócili się na pięcie, kiedy kilkanaście metrów dalej usłyszeli czyjś głos.

- O, Kakashi-senpai - zaczął Naruto, ale nie skończył. Nic sensownego nie przyszło mu do głowy.

- Wiecie, chyba wychodziliście z łazienki w środku lekcji we dwoje. Nie uważacie, że to dziwne? - zapytał, a chłopaki poczerwienieli jak buraki.

- Normalne, musieliśmy po prostu skorzystać z toalety...

- Dobra, dobra. Już się nie tłumacz Sasuke. Idźcie na lekcje, bo będziecie mieć problemy - po chwili, która w głowach młodziaków trwała wiecznie dodał - a, i nie róbcie tego więcej.

- Czego?! - krzyknęli obaj w tym samym momencie.

- Nie uciekajcie z lekcji. A co myśleliście, że mam na myśli? Ta młodzież - pokiwał głową i zniknął za ścianą.

Był już marzec, a Kakashi nadal uczył. Jak to się stało? Proste. Prawda o ciąży Kurenai, którą i tak każdy wiedział, wyszła na jaw. Musieli zatrudnić jakiegoś nauczyciela po feriach, jednak nikogo w pobliżu nie było, a bynajmniej nie opłacało się go mieć w szkole. Dlatego Hatake po feriach oficjalnie został wychowwawcą pierwszej klasy humanistycznej i nauczycielem języka polskiego. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że nie miał nawet papierów na wykonywanie zawodu.

Ja tu jeszcze raz przepraszam najmocniej za obiecywanie kontynuacji i tak długą nieobecność. Rozdział był pisany dość dawno, aczkolwiek wstawiam go w formie "pierwotnej". Jeśli chodzi o lukę czasową - zostanie ona jeszcze uzupełniona (bo nienawidzę próżni).

No i chciałbym podziękować bardzo czytelnikom, bo naprawdę miło mi, że komuś zależało na przeczytaniu tej książki.

Serce Krzyczy Ciszą ||KakaNaru [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz