rozdział trzydziesty trzeci.

1.6K 176 19
                                    

georgina rodriguez: limuzyna dla panny mendes z panną rodriguez czeka pod domem❣

Po przeczytaniu wiadomości od Georginy szybko wzięłam torbę, w którą spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z mieszkania.

Zauważyłam auto, które należy do Cristiano. Jeździ nim zawsze na jakieś ważniejsze wydarzenia, typu wręczenie złotej piłki.

Kierowca zauważając mnie, otworzył mi drzwi, więc szybko weszłam do środka, obdarzając go szczerym uśmiechem.

- Witaj kochana! - powitała mnie Hiszpanka, dając mi buziaka w policzek.

- No witaj, piękna - odpowiedziałam.

Limuzyną mieliśmy dojechać na lotnisko, skąd wzięliśmy samolot do Cardiff.

- Stresujesz się? - spytałam, zapinając pasy.

- Meczem czy lotem?

- Meczem. W końcu to finał.

- Szczerze? - zaśmiała się - Nie. Wierzę w chłopaków, wierzę w Cristiano. Tak właściwie to im zostawiam stres.

- Woah. Niezły pomysł.

Później oczywiście rozmowa zeszła na plotkowanie.

- W ogóle, to ja nie wiem, jak Sergio mógł umawiać się z Pilar - powiedziała nagle.

- Ja też nie wiem. Przecież nic w tej kobiecie nie było. Nie dość, że starsza od niego, to na dodatek taka brzydka.

- Więc odpada, że poleciał na wygląd.

- Sergio raczej nie jest typem, który leciałby na wygląd.

- Ale ta kobieta charakteru dobrego też nie miała.

- Zgodzę się.

- Ah, ten Sergio - pokręciła głową. - Jednak chyba ma kogoś na oku.

- Ramos? - momentalnie zrobiłam się poważniejsza.

- Tak, przecież o nim rozmawiamy - wzruszyła ramionami. - Nie dałby przypadkowej osobie koszulki z jego nazwiskiem - mrugnęła do mnie okiem, po czym zaczęła szukać czegoś w torebce. - Proszę, to twoje - wręczyła mi fioletową koszulkę meczową. - Miło by mu było, gdybyś ją ubrała.

- Chyba nie myślisz, że dał mi tę koszulkę, bo mu się podobam.

- Owszem, myślę tak - uśmiech nie schodził jej z twarzy.

- Po prostu może smutno byłoby mu, gdyby nikt w loży VIP nie miał jego nazwiska na plecach.

- Gdyby tylko to miał na myśli, zaprosiłby swoją kuzynkę, czy tam siostrę.

- A spadaj - prychnęłam.

- Ty spadaj do łazienki przebrać się! - uderzyła mnie lekko w ramię, a ja spełniłam o co prosiła.

obiekt westchnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz