Rozdział IX

9.9K 340 8
                                    

Przepraszam za moją długą nie obecność. Ponieważ rozdziały piszę od razu na komórce jak dostanę weny a ten chociaż pisałam kilka razy pod rząd to nie chciał się zapisać więc odpuściłam, potem byłam chora , jeszcze egzaminy a potem straciłam wenę. Więc nie wiem czy wam się spodoba.

Emily

Co robić. Co powinnam zrobić? Mam wrażenie jakbym miała wielką gulę w gardle. Nie odrywałam od niego wzroku, nawet nie mrugnęłam. Widziałam jak w ciągu kilku sekund na twarzy James'a pojawiło się wiele emocji. Szok, strach, zamyślenie a na końcu ku mojemu zdziwieniu nawet odwaga, pewność siebie. Wszedł do mojego biura patrząc w me oczy. Staliśmy tak dobre pięć minut lecz żadne z nas nie wypowiedziało nawet słowa.

- Przepraszam. Nie chciałem by tak to wyszło ale musiałem. W końcu chodzi o pracę. ... Naprawdę przepraszam i obiecuję, że nic ci nie zrobię, będą nas łączyć stosunki czysto zawodowe. - powiedział i zaczął iść w stronę swojego biura. Źle się z tym czułam.

- Nie chcę! - krzyknęłam zatrzymując go tym na korytarzu. Tylko czego ... Czego nie chcę?! Chyba tracę zmysły, tracę rozum. Prezes stał tak chwilę jak skamieniały jednak po chwili odwrócił się do mnie. Widziałam ból w jego oczach, tylko czemu? Skąd wziął się ten ból, czemu tak na mnie patrzy?

- Słucham? - to jedyne co powiedział.

- Dobrze słyszałeś, nie chcę. - jego spojrzenie się nie zmieniło. - Przyjmuję twoje przeprosiny. - jego emocje się zmieniły, widziałam ulgę lecz również zmieszanie. - Jednak nie chcę by łączyły nas stosunki zawodowe.

- Co? - znów ten ból który odbijał się w jego pięknych, brązowych oczach. - Och, oczywiście, jeśli o to chodzi to znajdę ci pracę w innym dziale we firmie. O ile nie przeszkadza ci przebywanie w tym sam budynku. - mam wrażenie, że mówił to bez emocji tak jakby był, no nie wiem ... pusty?

To zabolało. To zabrzmiało tak jakby mnie wyrzucał. Przecież nie o to mi chodziło.

- O czym ty mówisz? - teraz ja mówiłam z bólem w piersi.

- Jak to o czym ? Sama powiedziałaś, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego!

- Nic takiego nie powiedziałam! - Czemu on się na mnie drze?!

- Jak to nie?! A to "nie chcę by łączyły nas stosunki zawodowe", hmm?! - powiedział przedrzeźniając mój głos co mnie szczerze troszkę rozbawiło pomimo obecnej sytuacji bo wyszło mu to .

- James, źle mnie zrozumiałeś. - powiedziałam już spokojna i z lekkim uśmiechem patrzyłam na jego reakcję. - Miałam na myśli, że nie chcę by łączyły nas stosunki tylko zawodowe. - powiedziawszy to podeszłam do niego i złapała za przedramię.

Skamieniał, D O S Ł O W N I E. Tylko nie wiem co teraz. Musze mu przecież powiedzieć , że nie wiem co ....

James

Przechodząc przez korytarz zastanawiałem się co zrobić. Po chwilowej kłótni ze samym sobą w mojej głowie stwierdziłem, że przecież nie mogę od tak sobie odejść. Przecież jestem MĘŻCZYZNĄ. Po prostu trzeba to przyjąć na klatę. Ruszyłem w jej stronę spoglądając w jej oczy. Chyba nie była na to gotowa. Miałem nadzieję, że coś powie. Jednak ona nic nie zrobiła ani drgnęła, po kilku minutach zacząłem mieć dość tej przeklętej ciszy. Musiałem coś powiedzieć.

- Przepraszam. Nie chciałem by tak to wyszło ale musiałem. W końcu chodzi o pracę. - Co jeszcze mogę powiedzieć, Emily cały czas patrzy na mnie i nic nie mówi. - Naprawdę przepraszam i obiecuję, że nic ci nie zrobię, będą nas łączyć stosunki czysto zawodowe. - powiedziałem i odwróciłem się w stronę swojego biura.

Moja asystentkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz