Nie miałam zamiaru latać na piechotę po całej wyspie, łapiąc zwierzęta, które Wredny Klient Kwon przepłoszył, a Głupi Klient Lee jeszcze dalej pogonił.
Wpadłam na pomysł, że wykorzystam ostatniego konia, jaki nam pozostał.
Problem był tylko w tym, że Napalony Klient Dong nawet słyszeć o tym nie chciał, że miałabym pojechać sama. Uparł się, że z siodła nie zlezie i że możemy pojechać razem.
No znalazł się książę na białym rumaku!
Nie docierały do niego żadne moje argumenty: że koń będzie przeciążony, że siodło jest westernowe, że on nawet jeździć dobrze nie umie ( tego mu głośno nie powiedziałam, ale było widać na pierwszy rzut oka jak trzyma wodze).
Z pewnością moje wysiłki zakończyłyby się sukcesem, gdybym nie rozpraszała się widokiem jego nagich ramion i doskonałego abs-u błyskającego podczas gwałtownych ruchów w rozpięciu kamizelki.
A co mi tam, przynajmniej sobie podotykam...
Zaczęłam wspinać się na siodło za nim, co okazało się bajecznie proste, gdy podał mi swe silne ramię. Pociągnął dalej moje ręce i skrzyżował sobie na brzuchu, przytrzymując je jedną ręką. Dotyk jego nagiej skóry podziałał na mnie jak rażenie prądem- momentalnie odcięło mi logiczne myślenie. Pewnie dlatego przestałam zwracać uwagę na pozostałych.
- Jedziemy po konie! - Taeyang obwieścił wszem i wobec, z miną samca alfa.
Jakoś mam wrażenie, że chciał im powiedzieć coś zupełnie innego, bo zademonstrował im coś ręką. Ponieważ siedziałam z tyłu, nie zauważyłam znaku, jaki wykonał. Tylko dlaczego wtedy ich lider pokazał, że mu wybije zęby? W odpowiedzi Taeyang pomachał mu środkowym palcem.
- A my co robimy? Zostajemy tu, czy idziemy? Możemy wrócić do ośrodka, to chyba niedaleko od tej siodlarni... - Bojaźliwy Klient Kang w końcu przestał lamentować i rozcierając nadwyrężoną dłoń stanął obok Wszystkowdupiemającego Klienta Choi, który schował telefon do kieszeni i zaczął rozpinać guziki bluzy.
- Ja się stąd nigdzie nie ruszam! Pierdolę te konie, w ośrodku siedzą menagerowie CEO i zaraz nam wymyślą inne zajęcia! W tym lasku jest przynajmniej cień i spokój!- Choi rozścielił bluzę na ziemi i umościł na niej swoje długie cielsko, zakładając prawą nogę na kolano i machając nią w powietrzu. Zamknął oczy i oparł głowę na wyciągniętych ramionach. - Jakbym miał jeszcze lampkę dobrego Petrusa albo Opus One... - rozmarzył się.
- Mam fajkę, chcesz? Posuwaj się, zrób nam miejsce!- Kwon z wdziękiem umościł swój zgrabny tyłeczek na kawałku bluzy wystającej spod pleców starszego i wpakował mu do ust wyjętego z paczki papierosa- Dae, siadaj wreszcie na dupie, nigdzie się stąd nie ruszamy!
- Nie dmuchajcie w moją stronę, bo mnie dusi! - jęczał Daesung, sadowiąc się z drugiej strony Choia i Kwona- Co cię kurwa podkusiło, żeby je spłoszyć?
Oddaliliśmy się już do końca pastwiska, więc do moich uszu dotarła tylko niewyraźna odpowiedź lidera:
- A bo wiecie, mam taki pomysł...
Nie dosłyszałam reszty, bo w tym momencie Taeyang smagnął konia batem i ruszyliśmy z kopyta.
Szkoda tylko, że w przeciwnym kierunku, niż Seungri i reszta końskiego stada...
CZYTASZ
BigBang - WAKACJE! /cz 1 i 2/
Fanfiction[Romans/ Komedia/ Akcja] Co złego może się wydarzyć podczas wakacji na pięknej wyspie, pod opieką bardzo odpowiedzialnej ASYSTENTKI? Żadnych skandali, głupich pomysłów, ani złych pokus... Ale zaraz, zaraz- to przecież BANGI! Ich opiekunka będzie m...