- Miało... nie być seksu..., pamiętasz... ?
- Nie mówiliśmy nic... o pocałunkach,... pocałunki to... nie... seks...
Całowaliśmy się z Daesungiem szaleńczo, jak gdybyśmy chcieli się nawzajem udusić.
Wpłynęliśmy pomiędzy łodzie na przystani i schowaliśmy pod rozciągniętymi pomiędzy burtami sieciami rybackimi. Żeby nas utrzymać nad lustrem wody, Dae wisiał na jakiś linach, które zwisały z pokładu, a ja oplatałam go w pasie nogami i trzymałam za szyję.
Prawie nagi mokry Dae, wplątany w liny i moje uda to był aż nazbyt perwersyjny widok, który odbierał mi rozum i popychał do najdzikszych wyczynów.
Do takich na pewno można zaliczyć zwabienie go podczas pływania w zatoce w takie ustronne miejsce i zachłanne zwiedzanie językiem jego jamy ustnej, połączone z dokładnym badaniem dłońmi wszystkich napiętych mięśni.
Początkowo nieufny, szybko się przekonał do mojego pomysłu i oczywiście nie protestował. Po prawdzie nie miał jak, bo musieliśmy być cicho, żeby nas reszta Bangów nie namierzyła, a po drugie i tak nie dałabym mu dojść do słowa.
Walka o każdy oddech przypominała wynurzanie się z morskich głębin na powierzchnię.
Z tym, że natychmiast zanurzaliśmy się w nich z powrotem, bo te głębiny okazały się bardzo ekscytujące ...
- Taaaak... tylko tym razem... nie chwal się Youngbae...ani chłopakom...
Oczywiście, że zdawałam sobie sprawę z ogromu własnej bezmyślności.
Można śmiało stwierdzić, że nawet dziecinny Seungri przy mnie wyrastał na jakiegoś Einsteina czy Skłodowską-Curie. Nie dość, że znów bawiłam się uczuciami ( i ciałem, nie bójmy się tego otwarcie przyznać) wrażliwego Dae, to jeszcze go za to opieprzałam.
Gdyby głupota mogła latać, szybowałabym w powietrzu jak albatros.
**************************************************
Poprzedniego wieczora upili się na smutno.
Nafochany Seungri pił wino szklankami i nie odzywał się z Bae, który zamienił się w psa stróżującego. Pilnował mnie jak własnej miski i warczał na każdego, kto próbował się do mnie zbliżyć. Daesung słał mi tęskne spojrzenia, ale siedział z butelką w najdalszym kącie, żeby Bae nie rzucił mu się do gardła. Jiyong z Tabim dymili jak lokomotywy. Postanowili chyba spalić naraz cały karton papierosów, a w ich oczach też widziałam coś niepokojącego, kiedy spoglądali na mnie.
W tej sytuacji nie miałam innego wyjścia, jak tylko wziąć szybki prysznic, zamknąć się na cztery spusty w najbliższej kajucie i modlić się, żeby mi się w nocy nie zechciało skorzystać z łazienki.
CZYTASZ
BigBang - WAKACJE! /cz 1 i 2/
Fiksi Penggemar[Romans/ Komedia/ Akcja] Co złego może się wydarzyć podczas wakacji na pięknej wyspie, pod opieką bardzo odpowiedzialnej ASYSTENTKI? Żadnych skandali, głupich pomysłów, ani złych pokus... Ale zaraz, zaraz- to przecież BANGI! Ich opiekunka będzie m...