Cz. 2.7 ROBI SIĘ GORĄCO

308 19 5
                                    


- Miało... nie być seksu..., pamiętasz... ?

- Nie mówiliśmy nic... o pocałunkach,... pocałunki to... nie... seks...

Całowaliśmy się z Daesungiem szaleńczo, jak gdybyśmy chcieli się nawzajem udusić. 

Wpłynęliśmy pomiędzy łodzie na przystani i schowaliśmy pod rozciągniętymi pomiędzy burtami sieciami rybackimi. Żeby nas utrzymać nad lustrem wody, Dae wisiał na jakiś linach, które zwisały z pokładu, a ja oplatałam go w pasie nogami i trzymałam za szyję.

 Prawie nagi mokry Dae, wplątany w liny i moje uda to był aż nazbyt perwersyjny widok, który odbierał mi rozum i popychał do najdzikszych wyczynów.

 Do takich na pewno można zaliczyć zwabienie go podczas pływania w zatoce w takie ustronne miejsce i zachłanne zwiedzanie językiem jego jamy ustnej, połączone z dokładnym badaniem dłońmi wszystkich napiętych mięśni.

 Początkowo nieufny, szybko się przekonał do mojego pomysłu i oczywiście nie protestował. Po prawdzie nie miał jak, bo musieliśmy być cicho, żeby nas reszta Bangów nie namierzyła, a po drugie i tak nie dałabym mu dojść do słowa. 

Walka o każdy oddech przypominała wynurzanie się z morskich głębin na powierzchnię. 

Z tym, że natychmiast zanurzaliśmy się w nich z powrotem, bo te głębiny okazały się bardzo ekscytujące ...

- Taaaak... tylko tym razem... nie chwal się Youngbae...ani chłopakom...

Oczywiście, że zdawałam sobie sprawę z ogromu własnej bezmyślności

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Oczywiście, że zdawałam sobie sprawę z ogromu własnej bezmyślności. 

Można śmiało stwierdzić, że nawet dziecinny Seungri przy mnie wyrastał na jakiegoś Einsteina czy Skłodowską-Curie. Nie dość, że znów bawiłam się uczuciami ( i ciałem, nie bójmy się tego otwarcie przyznać) wrażliwego Dae, to jeszcze go za to opieprzałam. 

Gdyby głupota mogła latać, szybowałabym w powietrzu jak albatros.

**************************************************


Poprzedniego wieczora upili się na smutno. 

Nafochany Seungri pił wino szklankami i nie odzywał się z Bae, który zamienił się w psa stróżującego. Pilnował mnie jak własnej miski i warczał na każdego, kto próbował się do mnie zbliżyć. Daesung słał mi tęskne spojrzenia, ale siedział z butelką w najdalszym kącie, żeby Bae nie rzucił mu się do gardła. Jiyong z Tabim dymili jak lokomotywy.  Postanowili chyba spalić naraz cały karton papierosów, a w ich oczach też widziałam coś niepokojącego, kiedy spoglądali na mnie. 

W tej sytuacji nie miałam innego wyjścia, jak tylko wziąć szybki prysznic, zamknąć się na cztery spusty w najbliższej kajucie i modlić się, żeby mi się w nocy nie zechciało skorzystać z łazienki.

BigBang - WAKACJE! /cz 1 i 2/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz