• Cigarette Smoke •

493 43 12
                                    


And you're looking pretty suspicious
And probably planning a heist
He's wanting to go to the strippers
It makes him feel all nice.

Cigarette Smoke - Arctic Monkeys

~Rok później~

Nienawidziłem papierosów. Brzydziłem się ludźmi palącymi i miałem do nich w pewnym sensie żal, że skracają sobie życie. Niektórzy o nie walczą, a oni, bez najmniejszych wyrzutów sumienia, niszczą siebie oraz otoczenie. Dodatkowo w tak łatwy, wręcz prymitywny, sposób. Mijając palaczy na ulicy myślałem sobie, że ja, gdybym już miał zmierzać ku śmierci, zrobiłbym to w wielkim stylu. Michael Clifford musiał się wyróżniać... I to by tłumaczyło, dlaczego teraz siedziałem na balkonie z petem w ręku.

Wydmuchałem ciężko dym, przymykając oczy. Ten gorzki smak stanowił dla mnie ratunek niezliczoną ilość razy. Nie wiem, czemu kiedyś byłem do niego tak uprzedzony. Dzięki paleniu do głowy nie przychodziły mi myśli samobójcze lub potrzeba cięcia się. Wystarczyły mi buch i muzyka w słuchawkach, a na ten ułamek sekundy wszystko stawało się lepsze.

Boże, jeśli ktoś z moich starych znajomych wszedłby w mój umysł w stanie obecnym, niemało by się przeraził.

I nie wierzę w Boga, żeby nie było. To tak gwoli jasności. Podobno "wzywanie imienia Pana Boga nadaremno" denerwuje chrześcijan, a ja... Cóż, uwielbiam wkurzać ludzi.

Wracając do głównego tematu - większości osób, z którymi wcześniej byłem blisko, nasuwa się to jedno, wielkie pytanie - "Co się ze mną stało?".  Odpowiedź na nie jest dziecinnie prosta. Nie będę jak Hannah Baker z "Trzynastu Powodów Dlaczego" i nie zabiję się (spoiler alert) w wannie, podcinając sobie żyły. Poza tym, moje "powody" są tylko dwa. Co prawda, też mają imiona, ale nie wprowadzą mnie do grobu. Zrobiły to z moją osobowością, nie z ciałem. Nie pozwoliłbym na to. Choć, tak na dobrą sprawę, nie wiadomo, co gorsze.

Dwóch osobników płci męskiej, jak to ktoś kiedyś ładnie ujął - homo, nie bardzo sapiens, postanowiło sobie mnie zniszczyć. Zmiażdżyć. Rozgnieść jak nic nie wartego robala lub... okej, koniec. Przepraszam. W każdym razie - trochę mnie skrzywdzili. Szczególnie jeden z nich.

Miał na imię Austin White i był moim chłopakiem przez trzy lata. Kandydując do tytułu "miłości mojego życia" kilka dni przed swoją wyprowadzką do San Diego poszedł na imprezę. Normalna sprawa, nie było w tym nic złego... Gdyby nie fakt, że udałem się na nią razem z nim, przyłapując na zdradzie z kapitanem szkolnej drużyny futbolowej. I żeby się jeszcze tylko całowali, to pół biedy, ale ja ich znalazłem razem w łóżku.

Nie ma to jak miłość.

A co do "pana kapitana"... Przed wami powód numer dwa - Lucas Robert Hemmings. Najgłupszy, kurwa, człowiek na tej planecie, którego nie znosi każda cząstka mnie. Będąc do bólu przystojnym do stóp padała mu niezliczona ilość dziewczyn i chłopców. W głowie mi się nie mieściło, że nawet w takich warunkach musiał się dobrać akurat do mojego chłopaka.

Wściekły rozgniotłem pet o popielniczkę. Taka reakcja nie była u mnie nowością. Zawsze, kiedy o nim myślałem, robiłem się nerwowy. Humor taki towarzyszył mi niestety często z uwagi na to, że chodziłem z nim do szkoły i większość lekcji, jak na złość, mieliśmy razem.

I było na to tylko jedno wytłumaczenie - świat mnie nienawidził.

Potrząsnąłem głową, słysząc dźwięk przychodzącego SMS'a dobiegający z wnętrza mojego pokoju. Niechętnie podniosłem swój ciężki tyłek z metalowego krzesełka i poszedłem odebrać wiadomość. Zapewne znów była to jakaś pizzeria, bank lub cholera wie co, ale wiedziałem, że jeśli tego nie odbiorę, ten fakt zagnieździ się w mojej głowie i nie da spokoju.

Hold up || muke Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz