Tied to a sallow heart
Why does he want to bring me where he goes
Oh and to find out the reasons why
It's enough to make you wanna try
For one last nightOne last night - Vaults
+16 (a/n: nie, to jeszcze nie TA scena)
Patrzyliśmy sobie oby dwoje w oczy, nie ruszając się. Ja nie byłem pewny, czy nawet oddychałem. Stałem tam po prostu jak wmurowany w ziemię, nie potrafiąc się ruszyć. Każdy z nas jakby bał się zrobić pierwszy krok.
-Michael - powiedział. Jego imię w moich ustach brzmiało nie dobrze, a doskonale. Jednak to nie było najważniejsze. Gdy je wypowiadał, przez jego twarz przeszły wszystkie możliwe emocje. Od rozpaczy, po strach, od euforii, po lekkie rozbawienie. Wszystkie. Najbardziej piękna rzecz, jaką kiedykolwiek ujrzały moje oczy, to jego twarz w tej chwili i gdyby nie było to tak nie możliwe, dodałbym, że się zakochał. Dodałbym, że ja się zakochałem.
I może wypadało z tym poczekać. Może nie był to najbardziej perfekcyjny moment. Może za wcześnie. Może nieodpowiednio. Może dziecinnie oraz głupio. Może dzień był zbyt... zwyczajny. A co najważniejsze - może powinienem był zaczekać, aż się dowiem - ale co by to dało? Co z tego, że bym się dowiedział? Ja tego chciałem t e r a z i nic, ani nikt, nie mógł mnie odwieść od tej palącej chęci.
Zrobił krok w moją stronę, na co wstrzymałem powietrze. No proszę - więc oddychałem.
-To głupie - mruknął, odgarniając mi włosy z czoła, a ja zachichotałem pod nosem. W rzeczy samej. Cholernie głupie. - Z innymi dawno kończyłbym grę wstępną.
Czyli nasze pojęcia głupoty odrobinę się różnią.
-Idiota z ciebie, wiesz? Naprawdę będziesz mi mówił w takim momencie o swoich "innych"? - pokręciłem głową z rozbawieniem, na co jego oczy otworzyły się szeroko. Zaczął się bronić.
-Matko, nie! Faktycznie idiota za mnie, przeprasza... - nie dałem mu dokończyć, zamykając jego usta delikatnym pocałunkiem. Zamarł automatycznie. - Mike...
-Słucham? - uśmiechnąłem się szeroko, stykając się z nim czubkami nosów. Jego kąciki ust też się uniosły.
-Nie chcę tego robić z tobą dziś... - wydusił, tymi słowami jakby zrzucając mi na głowę wiadro zimnej wody. Aż się wzdrygnąłem. - Ale...
-Ale? - dopytałem, zżerany przez mój zdecydowany brak cierpliwości. Zauważył to, bo zachichotał.
-Ale sprawię, że poczujesz się prawie równie przyjemnie, zgoda? - oblizał wargę, a jego dłoń zawędrowała do tylnej kieszeni moich spodni. Czułem, jak całe moje ciało przeszywa ten znajomy, przyjemny prąd. Skinąłem głową. Zrobiłem to nawet dwa razy - tak na wszelki wypadek.
Jego usta przycisnęły się do moich z gwałtownością, jakiej się nie spodziewałem. Mało brakowało, a bym się zachwiał i dzięki temu, dopiero wtedy zrozumiałem, jak bardzo i długo musiał się powstrzymywać. By pokazać, że pragnę go równie rozpaczliwie, co on mnie, zagryzłem delikatnie jego dolną wargę. Syknął. No tak. Kompletnie zapomniałem o jego ranie.
-Ja nie... - zacząłem troskliwie, ale mi przerwał.
-Zamknij się - uśmiechnął się cwaniacko, jeszcze raz, tym razem zdecydowanie lżej, całując mnie. Następnie jego wargi zeszły na moją szyję, składając na niej mokre pocałunki; ślady. Ślady, które dla innych nie będą widoczne, a które ja zobaczę doskonale. Jego dłonie przesunęły się ze spodni pod moją koszulkę, ale nie dał mi się nacieszyć swoim dotykiem. Od razu przeszedł do konkretów...
I w sumie czy ja wiem, czy mi to tak bardzo przeszkadzało?
CZYTASZ
Hold up || muke
FanfictionZdrada niszczy ludzi i siedemnastoletni Michael Clifford zdążył już przekonać się o tym na własnej skórze. Po tragicznym zerwaniu uciekł od ludzi i schował w swoim małym świecie muzyki, doprawionym papierosowym dymem. Ignorował także, próbujących pr...