8

3.9K 97 9
                                    

-Ohhh daj spokój.- mruknęłam niezadowolona.

-Też się cieszę... Wiesz.. Mam sprawę.- powiedział drapiąc się po karku. Czyżby pan wielki Ethan się zawstydził?

-Tak?

-Moja siostra chce spędzić tydzień że swoim mężem bez dziecka no i zapytała się czy my możemy się ją zająć przez te 7 dni.- zawiesił. - A skoro... Ty jesteś kobietą to wiesz jak się opiekować 5 miesięcznym niemowlakiem. A ja jestem ojcem chrzestnym....- poprosił

-Ja mam Ci pomóc w opiece nad twoją chrześniaczką?- zapytałam ze śmiechem na co ten zaczął drapać się po karku.

-To znaczy Tak?- zapytał z lekką ulgą.

-Przecież jesteśmy małżeństwem, które ma się wspierać. Nawet jeśli chodzi o przysługi.- uśmiechnęłam się gładząc jego dłoń.

-Oczywiście.- przytulił mnie co odwzajemniłam.

-Kiedy będzie?- zapytałam po chwili.

-Za..- sprawdził na zegarku- 4 godziny.- powiedział

-Możemy pójść na zakupy. W końcu kupimy jej jakiś prezent i potrzebne mebelki.- uśmiechnęłam się

-BMW , Porsche czy Audi?- zapytałam

-Honda Civic.- odpowiedzial

-Tylko wezmę torebkę.- oznajmiłam

-Będę czekać w aucie.- wyszedł

Gdy wzięłam portfel i karty kredytowe oraz oczywiście torebkę wyszłam zakluczając dom i ujrzałam Ethana, opierającego sie o maskę samochodu z czarnymi okularami. Palił... On pali!

-Co ty robisz?!- zapytałam oburzona wygrywając elektronicznego papierosa z jego palców.

-Oj... Muszę się odstresować.- powiedział przyciągając

-Możesz się odstresować w inny sposób a nie palić. To jest szkodliwe.- powiedziałam

-To jest vape. Olejek bez nikotyny więc nic mi nie zrobi.- powiedział

-Tylko nie przy dziecku.- powiedziałam stanowczo. Mój ojciec wygrał z rakiem płuc. Dlaczego? Bo palił. Guz zanikł po kilku miesiącach a mój ojciec nadal żyje.

Gdy tylko wyruszyliśmy, Ethan kierował a ja się odwrociłam ze smutną miną.

-Już nie bądź na mnie zła.- prosił skupiając się na drodze jak i na mnie.

-Daj mi spokój...- warknęłam. Naprawdę ten temat był dla mnie dość delikatny. Niewiem dlaczego, ale martwiłam się o tego głupka.

-Mam czekoladę.- oznajmił na co ja od razu się zerwałam

-Gdzie ?!- zapytałam przeszukując wszystko co możliwe

-Tu.- usmiechnal się wskazując swoją kieszonkę.

-A dasz mi?- zapytałam słodko

-No nie wiem...- odpowiedział.

-Szuja, Żyd, Cham.- fuknęłam.

-Oj.. masz!- powiedział podsuwając mi pod nos czekoladki. Mniamuu...

-Mrrr...- mruczałam jak łagodny kociak.

-Już jesteśmy na miejscu.-oznajmił i zatrzymał pojazd.

~
-To może weźmiemy 9 różowych śpioszków i kilka smoczków?- zapytałam z troską.

-Wezmę to wszystko.- powiedział

-My weźmiemy.- poprawiłam i zaczęłam wybierać różne body, śpioszki i ubranka o różnych kolorach. Aż przeszliśmy do smoczków, buteleczek i różnych zabawek.

Love in Business Part 1✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz