Siedziałam na swoim miękkim łóżku uważnie przypatrując się czynnościom wykonywanym przez Selenę. Ta ścierała makijaż siedząc przy swojej bogatej toaletce zapełnionej najdroższymi kosmetykami jakie istnieją. Przewróciłam oczami odwracając wzrok w stronę okna, za którym było już zupełnie ciemno. Panowała cisza. Od czasu do czasu słyszałam tylko szum pędzli potrącanych przez moją sławną opiekunkę.
-Będziesz ciągle milczeć?-Odezwała się patrząc w moje lustrzane odbicie.
-Chyba nie mam nic do powiedzenia
-Hej, nic ci nie zrobiłam. Więcej szacunku, pozytywnego nastawienia. Nie bierzemy ślubu przecież. Mamy tylko czerpać przyjemność z obozu
-Wiesz co ci powiem? Nie znoszę Cię i nie mam zamiaru tego zmieniać. A wiesz czemu? Randki? Kłótnia o faceta? Choroba? Ty jakaś pojebana jesteś. Biedactwo leczyło się psychicznie, jak mi przykro. A jak się tym żaliła o mój Boże, ty chyba masz zbyt wygórowane aspiracje. A głos na żywo? Ani raz nie weszłaś w odpowiedni rytm, w dodatku we własnej muzyce hah co ty tu robisz? Przyjechałaś bo Justin tu jest czy z powodu Nialla?
-Lubisz oceniać książkę po okładce prawda? Tak się składa, że gówno o mnie wiesz i zazdrościsz tego że cokolwiek w życiu osiągnęłam. A może chodzi właśnie o Nialla, który spotykał się ze mną czyli znienawidzoną przez Ciebie osobą a ty.. no cóż, nie zrobiłabyś na nim żadnego wrażenia.-Zmierzyła mnie wzrokiem. -Mi też jest przykro, ale nie jestem szmatą i zrobię z Ciebie gwiazdę, bo marzysz o tym tak jak ja dawniej, ale uważaj, bo będzie źle jeśli wyprowadzisz mnie z równowagi. Śpij dobrze i pomyśl czy warto zaczynać wojnę. Dobranoc skarbie.-Rzuciła i położyła się, jednocześnie wyłączając światło i zostawiając mnie stojącą na środku pokoju w zupełnej ciemności. Po jakiejś chwili sama poszłam spać. Przez dłuższą chwilę przewracałam się z boku na bok myśląc o jej słowach.-Pobudka!
-Niall, zamorduję Cię!!-Usłyszałam przytłumiony głos Sel. Zrzuciłam leniwie poduszkę, która nie wiem jakim cudem znalazła się na mojej głowie. Na drugim końcu pokoju, przy łóżku Seleny stał Niall i próbował ją podnieść. Ta się opierała i ewidentnie udawała że ma łaskotki.
-Wstawaj kobieto, piękny dzień, nie ma spania.-Zaśmiał się blondyn, przeczesując palcami swoje genialnie ułożone włosy.
-No już już.-Wymruczała Gomez i wstała, seksownie przeciągając się przy nim. Byłam już tak wkurzona, że mogłabym jej łeb oderwać, bowiem robiła to specjalnie. Odwróciłam się tyłem do nich, próbując pokazać że mam głęboko w dupie to co się między nimi dzieje.
-A z tobą śpiochu co mam zrobić?-Zwrócił się do mnie. Moje serce momentalnie przyspieszyło. Poczułam jego chłodne dłonie na moim ramieniu.-Wstawaj, bo pozbawię Cię ubrań i wyniosę do ludzi
-Możesz pozbawić ale zrobić coś innego-zaśmiałam się a ten zawtórował.
-Ruszamy tyłek już, zaraz śniadanie, nie chcę mieć najgorszych miejsc
-Luz, fanki i tak oddadzą ci wszystko na co same mają ochotę
-Nialler, chodź. Ona dołączy za jakiś czas.-Zawołała Sel, wyciągając do niego rękę. Zacisnęłam mocno dłonie, gdy ten objął ją w pasie i wyszli razem. Wzięłam do ręki przygotowane dzień wcześniej ciuchy i skierowałam się do toalety.Śniadanie czekało w świetlicy, gdzie poprzedniego dnia miało miejsce przywitanie nas i przydzielenie nam opiekunów. Tym razem jednak stoliki były okrągłe i mieszczące 5 osób a nie złączone. Przy jednym z nich zauważyłam Sarę, Justina i Nialla, który najwidoczniej na kogoś czekał. Podeszłam tam i bez zastanawiania się zajęłam miejsce między facetami.
-Czy ty masz nie po kolei w głowie? Nie masz pieprzonego prawa grzebać w moich prywatnych rzeczach!-Syknęła Sara.
-Ale to leżało na wierzchu, nie rozumiem o co ci chodzi
-Bo jesteś głupi, trudno się po tobie czego innego spodziewać.
-Wszystko gra?-Spytałam, wyciągając rękę po sok.
-Wyobraź sobie, że Jus postanowił obejrzeć sobie moją kolekcję bielizny
-W sumie sam bym tak zrobił-rzucił Liam, który właśnie do nas dołączył.-Hej wam
-Siadaj Li-wydukał Ni z pełnymi ustami, pokazując miejsce obok siebie i Sary. Szatyn bez wahania usiadł i przyjrzał się dokładnie mi i przyjaciółce.
-Widzę, że przewaga opiekunów
-Tak wyszło, przynajmniej Sel tu nie ma, prawda Rose?
-Nie lubicie jej? No co wy, to cudowna osoba.-Jęknął Li ze zdziwieniem.
-Tak wyszło, nie każdy musi ją lubić. Bynajmniej ja znalazłam parę powodów, które mi w niej nie odpowiadają
-Mnie też nie lubią
-Ciebie to nawet ja nie lubię.-Zaśmiał się Li. Justin tylko przewrócił oczami i utkwił wzrok w ramieniu Sary.
-Tracę wiarę w ludzkość. Tak swoją drogą to masz fajny stanik
-Padło na główkę ewidentnie. Radzę ci dobrze, nie patrz tam gdzie nie trzeba
-Po co ten jad? Nie będę
-Mam nadzieję-Wiesz co Sara? Ja bym się nawet mogła z tobą zamienić. Nawet nie jest taki zły
-Właśnie. Ej, co miało znaczyć to "taki"? To co wy o mnie wcześniej myśleliście?
-Dokladnie to samo co teraz. Byłeś, jesteś i zawsze będziesz totalnym idiotą
- To jak Rose, mam zamienić się z Seleną?
- Nie no, zostań z Sarą. Ona ma więcej cierpliwości
-Taa, na dzień dobry mi jebnęła
-Sara, no co ty??
- Nie czepiaj się. A tak w ogóle, jak tam u Alice i Kate?
- Oprócz tego że nie ruszają dupy i nic nie robią to się nie skarżę, a ty Ni?
- Kate ukradła mi kolację a potem bezczelnie stwierdziła, że skoro wyszedłem to może zjeść. Potem 2 godziny brała prysznic, ujebała całą toaletę kosmetykami a następnie rozrzuciła po całym domu swoje ciuchy uprzednio drąc się na mnie, że moje walizki powinny stanąć w kącie, bo jest bałagan
- To ja się z nią zamieniam, co ty na to?-Uśmiechnęłam się.
- To nawet bardziej niż kuszące
- No jedz, o co ci chodzi? Otwórz buzię, samolocik leci.-Rzucił Jus, próbując nakarmić Sarę. Ta niewiele myśląc uderzyła go w krocze z pięści.
-Upss, samolot się rozjebał.-Warknęła wracając do własnego jedzenia.
- Nie wierzę w twoje poczynania dziewczyno..-Wycedził przez zęby, zaciskając pięść.-Chcesz wojny to ją dostaniesz.-Uśmiechnął się, po czym rozgniótł ciastko z kremem na jej twarzy.
-O nie.. Nawet nie wiesz do czego ona jest zdolna
-Ty pojebie!-Wrzasnęła na całą świetlicę odwdzięczając mu się tym samym
- To ja może się stąd zwinę, bo sama ober.....-Tak, oberwałam, gdyż wróg Sary postanowił wykonać mistrzowki unik.-To już za wiele-mruknęłam pod nosem i chciałam jej oddać, ale trafiłam w inną osobę. Ta szybko rzuciła w naszą stronę, trafiła w Ni, a dalszy scenariusz zna każdy - wojna na jedzenie. Pech trafił, że do środka wszedł akurat Simon, który razem z Ritą organizował obóz i wyraźnie nie był zachwycony tym co zobaczył.
CZYTASZ
Camp with him || NH
Fanfiction⚠️ O ile początek da się znieść, tak im dalej w las tym ciemniej. W nieokreślonej przyszłości opowiadanie ulegnie przeróbce i poprawom. Zachęcam również do przeczytania innych moich prac - Mistaken move (PL) oraz I saw You in the car (Ang). Czytanie...