10

134 5 2
                                    

Zanim zdążyłam się obejrzeć minął tydzień. Druga próba poszła rewelacyjnie, więc zrobiłyśmy parę kroków do przodu. Muszę przyznać, że myliłam się co do Seleny. Może bywa złośliwa, ale jest w porządku. Zauważyłam to przez znacznie większą ilość czasu, który z nią spędzałam. Sara z Liamem często randkowali, oczywiście opiekunowie myśleli, że jeżdżą do studio. W przeciwnym razie zrobiliby piekło na ziemi, w końcu między nami a nimi absolutnie nie może zaiskrzyć.
- Mówię ci kobieto, on jest boski. Tak świetnie organizuje nasz wspólny czas, zawsze pyta mnie o zdanie zanim coś zrobimy. To... pieprzona perfekcja Payne!-krzyknęła przyjaciółka, rzucając się na moje łóżko.-Musisz znaleźć sobie faceta, będziemy chodzić na podwójne randki, oo albo potrójne bo jeszcze Sel i Niall. To byłby kosmos, mówię ci
- Nie szukam nikogo
- Nawet nie wiesz ile tracisz. Proszę no, nie żyj w ciągłej nadziei, że oto pan ... No wiesz, blondi.. na ciebie spojrzy
- Nie żyję okey? Nie szukam nikogo, bo nie chcę. Jest mi wygodnie samej. Wolę to parokrotnie bardziej od słuchania romantycznych tekścików i marnowania swojego czasu na wypady na które nie mam ochoty. Skończmy temat, to bez sensu
- No okey, ale wracając, pojęcia nie masz jak bardzo jest czuły. Obiecał mi, że po obozie pojedziemy w podróż po świecie, pokaże mi moje wymarzone miejsca, kiedyś zmienię nazwisko na jego.. Wyobrażasz to sobie? Sarah Lily Payne... To zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe
- Wydaje mi się, czy przytyłaś?
- Nie sugeruj nic, nie jestem w ciąży. On się zabezpieczył, ja wzięłam tabletkę po, mam wszystko pod kontrolą. Za każdym razem. Zachowujesz się jak moja matka
- Wcale nie, po prostu jeśli się wkopiecie bedzie słabo, Simon się wkurzy. Zaraz, jak to za każdym??
- O co się wkurzę?
- Oo Simon.. Generalnie to o.. nic takiego tylko.. No wiesz..
- Oj Boże, narobiłam trochę bałaganu w domu, ale to posprzątam
- Mam nadzieję, jutro będziemy sprawdzać porządek. Zamiast siedzieć u Rose weź z niej przykład i doprowadź dom do takiej czystości. Towarzystwo Justina ci nie służy
- Uwierz Sim, potrafię być gorsza
- Wierzę na słowo, do zobaczenia dziewczyny
- No cześć. Wiesz Rose, prędzej ty nas wkopiesz niż my sami
- Wybacz, że nie umiem kłamać
- Ja też, po prostu mam tam bajzel. Uciekam, pa. Hejka Niall - rzuciła w drzwiach. Ni skinął głową. Miał grobowy wyraz twarzy.
- Selena zachorowała-wymruczał pod nosem
- Co? Jak to?
- Wydaje mi się, że powinnaś doskonale wiedzieć
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi
- Ah tak? Myślisz, że jesteśmy takimi debilami i nie wiemy jak bardzo jej nienawidzisz? Powiedz po prostu, że chciałaś ją usunąć z obozu. Tylko czemu w tak kretyński sposób?
- Niall, do cholery o czym ty gadasz?? Po co miałabym cokolwiek robić? Spedzałam z nią dużo czasu, nie kłócimy się, współpraca idzie nam świetnie
- No właśnie, spędzacie go tak dużo, że świetnie wiesz na jakie leki ma uczulenie. Dosypałaś jej czegoś do jedzenia, ona walczy o życie psia krew, coś ty narobiła? Po co?!
- Nic nie zrobiłam! Przysięgam!
- Oczywiście. Sprawa trafi na policję. Za próbę zabójstwa długo posiedzisz, a o obozie możesz zapomnieć. Simon nie toleruje takich szmat
- Niall, ale ja naprawdę nic..
- A masz jakiś dowód? Nie robisz nic oprócz siedzenia w domu, może czasami gdzieś wyjdziesz, ale jesteś jedyną osobą, która ma najlepszą możliwość zaszkodzenia jej. Nie chcę nawet wiedzieć jak wiele razy mogłaś grzebać w jej rzeczach, żeby znaleźć jakiś słaby punkt. Myślałem, że jesteś spoko osobą, że wyskoczymy gdzieś, żebyś nie czuła się samotna. A tymczasem wykorzystałaś nasze zaufanie, żeby się jej pozbyć. Jeśli ona nie przeżyje.. Nie ręczę za siebie. Żaden adwokat ci nie pomoże. Żegnam, nawet nie próbuj przyjeżdżać do szpitala.

Kolejna sytuacja pełna wrażeń? Owszem. Przez długi czas stałam na środku pomieszczenia jak wryta, patrzyłam na drzwi i nie docierało do mnie co tak właściwie się wydarzyło. Zgadzam się, należała do osób, których nigdy nie chciałam poznać, ale zmieniłam zdanie i nigdy, nawet największemu wrogowi nie odważyłabym się zaszkodzić, bo mam coś takiego jak sumienie, które nie pozwoliło by mi na żadną tego typu akcję. Co więcej, nie potrafie nawet powiedzieć komuś w oczy czegoś, co może go zranić.
- Palvin! Do świetlicy natychmiast!-Wrzasnął Simon. Jakąś chwilę zastanawiałam się, co powinnam zrobić, ale w końcu wyszłam. Wszyscy dookoła patrzyli na mnie jak na morderczynię. Ten debil już wszystko powiedział. Weszłam do świetlicy, gdzie czekał na mnie Simon wraz z Ritą. Zajęłam wskazane przez niego miejsce i nie odzywałam się.
- Co cię do tego podkusiło?-Zaczęła Rita.
- Nie nie, to nie tak. Ja nic nie zrobiłam, musicie mi uwierzyć. Ja muchy nie skrzywdzę. Myślicie, że dałabym radę żyć ze świadomością, że kogoś zabiłam? Faktycznie, na początku było trudno, nie znałam jej, miałam wyrobione zdanie o niej przez te wszystkie plotki. Wygarnęłam jej, ale od kiedy pomogła mi i zaczęłyśmy współpracę, między nami było naprawdę dobrze. Nie miałabym powodu, żeby jej zaszkodzić
- My to wiemy, ale wszystko wskazuje na ciebie. Musisz opuścić obóz, przynajmniej do wyjaśnienia. Takie są zasady
- Wiecie jak wiele czasu moim opiekunom zajęło oszczędzanie na ten wyjazd? Marzyłam o tym odkąd pamiętam. Co ja im powiem? "No sorry nie mam kasy, wyrzucili mnie, bo jestem podejrzana o próbę zabójstwa"? Przecież oni się załamią
-Oddamy ci cześć pieniędzy. Znajdź dobrego adwokata, jeśli to naprawdę nie twoja wina, to wszystko się wyjaśni. Simon Cię odwiezie. Przykro mi kochanie, ale nie możemy sobie pozwolić na...
- Rozumiem, nikt nie uwierzy, że nie wiedzieliście o morderczyni w grupie uczestników
- Zapewniam cię, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, będziesz mogła wrócić i przygotujemy cię najlepiej jak to możliwe
- Problem w tym, że ja nie wiem, czy będę chciała wrócić. Pójdę się spakować
- Naprawdę nam przykro...
- I nikt nie musi mnie odwozić, niedaleko jest przystanek
- Nie pójdziesz nigdzie sama po zmroku. Simon cię odwiezie
- Będę czekał na podjeździe, sprężaj się.
To był chyba najgorszy dzień w moim życiu. Wróciły do mnie wszystkie najgorsze wspomnienia, miałam nogi jak z waty, ręce trzęsły mi się jak galareta. Nie byłam w stanie podnieść lekkiego przedmiotu. Gdy już byłam w samochodzie Simona, łzy popłynęły mi po policzkach strumieniem. Pomimo tak młodego wieku, już musiałam psychicznie przygotować się na rozprawę sądową, na którą niebawem mogłam dostać wezwanie.
Do końca podróży nie potrafiłam opanować żalu. Moje serce rozsypało się na kawałki. Już wysiadając z auta widziałam zawiedzione miny Mary i Leo. Simon postawił moje rzeczy na chodniku. Podszedł do nich i najwyraźniej tłumaczył co się stało. Wtedy ich wzrok okazywał współczucie.
- Trzymaj się Rose, jesteśmy z tobą. Twoje miejsce będzie czekać
- Nie ma sprawy

Każdy kolejny dzień był fontanną wylanych łez i masy nieodebranych połączeń od Sary, Liama i innych. Jadłam coraz mniej, codziennie rano biegałam, żeby nie myśleć tylko o jednym. Jednak szybko zdałam sobie sprawę z tego, że wychodzenie na zewnątrz nie jest do końca bezpieczne. Informacja o moim rzekomym złym czynie obiegła cały świat. Zdarzało się coraz więcej ataków ze strony fanów. Niebawem dostałam wezwanie. Na pierwsze przesłuchania wstawiłam się dwa dni później, mój adwokat odwalał kawał dobrej roboty. W końcu nadszedł dzień rozprawy. Powiedziałam od początku do końca wszystko tak jak było. Selena odmowiła składania wyjaśnień, Niall przystopował z oskarżeniami, jednak zdanie miał takie samo jak kilkanaście dni wcześniej. I wtedy zdarzył się cud. Na salę wprowadzono nie kogo innego jak Kate i Alice. Z biegiem czasu okazało się, że to one podały Sel jedzenie z lekiem na który ma uczulenie. Zostałam uniewinniona, ale dla mnie to niczego nie zmieniało. Nie chciałam wracać na obóz, większość osob za pewne i tak zawsze myślałoby o mnie jako o złej. Nie chciałam również ponawiać współpracy z Seleną ani przyjaźni z Niallem. Zbyt mocno zranili mnie swoimi podejrzeniami wobec mnie. Po rozprawie podziękowałam adwokatowi i pojechałam do znajomej. Tam nikt by mnie nie szukał, a ja potrzebowałam spokoju.
Minęło kilka dni. Spałam średnio po 12 godzin. Byłam wykończona ostatnimi wydarzeniami. W piątek, czwarty podczas trwania obozu, obudziła mnie dosyć głośna rozmowa, dochodząca z dołu. Chcąc nie chcąc ubrałam się i zeszłam tam. Na miejscu Simon, Niall i Leo. Mary była już w pracy.
- O perełko, jak dobrze, że już jesteś. Pakuj się, wracasz do gry- zaśmiał się Leo.
- Mam ci dużo do wyjaśnienia, nawet nie wiesz jak mi głupio. Pomogę ci, pogadamy po drodzę
- Czekam na was na zewnątrz
- Nie jadę.-Rzuciłam. Zapanowała cisza.
- Jak to.. Wszyscy na ciebie czekają..
- Nie jadę.
- Rose, to dla ciebie ogromna szansa
- Simon, co ty mówisz? Jaka szansa? Połowa ludzi na świecie nadal myśli, że to ja, że rozprawa była ustawiona. Po co mi ta kariera? Kto bedzie w stanie mi zaufać? Poza tym chyba już mi minęła fascynacja muzyką. Znalazłam pracę w schronisku. Otaczają mnie stworzenia, które potrafią bezwzględnie pokochać. Obóz kocham, ale to dla mnie zbyt wiele. Wracajcie tam, dziś macie kolejną próbę.
- Bez ciebie nigdzie nie jedziemy, jesteś częścią obozu.-Wydukał Ni.- Sara nie chce współpracować, zrobiło się smutno, wszyscy czują się źle z tym, że uwierzyli. To my jesteśmy winni. Zobaczyliśmy zło w osobie, która ma najcudowniejsze serce na świecie, która przyjęła to wszystko z takim spokojem, która tak mocno cierpiała od najmłodszych lat. Wiesz...
- Po raz trzeci mówię nie, nie jadę. Jesteście w stanie to zaakceptować? Wracaj do swojej dziewczyny, nie masz już podopiecznej więc możesz spędzać czas z Seleną. A ty Simon pospiesz się, bo nie zdążysz na cotygodniową inspekcję czystości. Idę dalej odsypiać.-Rzuciłam. Leo skinął głową. Simon wyszedł. Niall chwilę patrzył w stronę schodów, a potem zrobił to samo. Zrobiło mi się przykro. Coś mnie tam ciągnęło, ale z drugiej strony naprawdę nie chciałam wracać. Stanęłam za zasłoną, obserwując jak odjeżdżają. Resztę dnia spędziłam w łóżku, oglądając przypadkowe seriale. Włączyłam telefon, żeby móc pogadać z Sarą. Tęskniłam.

Znowu długa przerwa, ale musicie mi to wybaczyć. Mam na głowie sporo rzeczy. Szkoła (do której z resztą przykładam się bardzo mocno i są bardzo dobre wyniki ^^), prawo jazdy, niebawem bardzo ważne wydarzenie rodzinne a mój czas wolny ogranicza się do minimum i tak oto mając dłuższą chwilę, stwierdziłam, że dodam coś dłuższego *ponad 1500 słów, przy czym średnio piszę 900 więc jest moc*
Wiem, że jest dużo osób, które mają mi za złe te przerwy, sama mogę sobie wiele zarzucić, ale nie jestem w stanie roztroić się i robić wszystko naraz. Postaram się w miarę regularnie dodawać jakiś rozdział. Ale nie dziwcie się jak przez następne pół roku bedzie pusto. Dodatkowo myślę o Vlogmasach co 2-3 dni, luźne plany, ale jeśli zdobędę się na odwagę, to będzie jeszcze trudniej z czasem.
Mam nadzieję, że podobały się wam dzisiejsze wypociny ;)

Camp with him || NHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz