Po wylądowaniu na Sycylii, Harry przez chwilę próbował zlokalizować swoje obecne położenie. Wszędzie gdzie by nie spojrzał, widział drzewa. Powinien był wylądować tuż za polem ochronnym postawionym wokół domu. Nie wiedział, w którą stronę powinien ruszyć, żeby znaleźć dom. Z braku lepszego pomysłu, młodzieniec wyjął różdżkę i rzucił zaklęcie lokalizacji, które znalazł w teczce. Były tam wszelkiego rodzaju informacje odnośnie domku jak i również zaklęcie, którego właśnie używał.
Kiedy magiczny patyk drgnął i obrócił go o sto osiemdziesiąt stopni, a następnie pociągnął, ruszył wolnym krokiem we wskazanym kierunku. W pewnym momencie poczuł, jakby coś po nim spływało. Przypuszczał, że musiały to być bariery. Rozpoznały w nim Pottera. Zastanawiał się, co by się stało z kimś obcym. Jak pole ochronne by zareagowało na próbę wdarcia się do środka. Pewnie niezbyt przyjemnie. Po przejściu bez barierę, przed chłopcem zmaterializował się piękny dworek.
Budynek miał dość duże rozmiary i, z wyjątkiem grafitowego dachu, był cały biały. Przy wejściu stały dwie proste kolumny, a na całej szerokości budynku było pełno okien. Tyle, jeśli chodzi o frontową stronę. Harry wypuścił sowę z klatki i, urzeczony pięknem budynku i jego otoczenia, wszedł po schodkach i otworzył drzwi. Za nimi znajdował się dużych rozmiarów hol. Na lewo był aneks kuchenny z jadalnią, a na prawo mały salonik. Po środku usytuowane zostały schody prowadzące na piętro. W głębi domu, widać było drugi salon, dużo większy od poprzedniego. Gdy ten był przystosowany do przyjmowania ważnych gości, ten mały był raczej przeznaczony do kameralnych spotkań, lub prywatnego użytku. Drzwi, które zauważył w pobliżu prowadziły do toalety. Z salonu można było wyjść na taras skąd kilka kroków dzieliło od dużych rozmiarów pomieszczenia. Po wejściu do tego pomieszczenia, Harry stwierdził, że było w sam raz na małe przyjęcia.
Wrócił do holu i wszedł po schodach. Na piętrze znalazł sześć małych sypialni, jedną większą i dwie łazienki. Harry ulokował się w największej z nich. W końcu był właścicielem, jakby nie patrzeć. W głównej części pokoju znajdowało się duże małżeńskie łoże. Na lewo od łóżka dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do łazienki, a drugie do garderoby. Harry wyjął nowo zakupiony kufer i umieścił w sypialni. Nie było sensu wypakować ubrań do garderoby, skoro i tak musiał najpierw zrobić zakupy. Stare ubrania po Dudley'u zamierzał wyrzucić, jak tylko kupi nowe. Póki co będzie musiał je transmutować na coś normalnego.
Wyszedł z sypialni i wszedł do pokoju obok. Po kilku zaklęciach, głównie zmniejszających i dekoracyjnych, jedna z małych sypialni zmieniła się w przytulną bibliotekę, w sam raz na książki, które zabrał z Gringotta. Wyjął z kieszeni kufry i powiększył, planując następnego dnia je rozpakować. Po piątym z kolei ziewnięciu poddał się i wrócił do swojej sypialni, gdzie wziął szybki prysznic i wszedł do łóżka. Zasnął w momencie, gdy jego głowa dotknęła poduszki.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
W czasie gdy nasz Nie-Tak-Złoty-Chłopiec smacznie spał, w Kwaterze Zakonu Feniksa, tajnym stowarzyszeniu do walki z Sami-Wiecie-Kim, a w rzeczywistości klubu adoracji AlbusaDumbledore'a, założonego przez tegoż jegomościa, trwało zebranie członków zakonu. Godzinę temu wartownik odkrył brak Harrego Pottera w jego pokoju. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jego rzeczy zniknęły, ani tego, że nikt nie zauważył opuszczenia domu przez chłopaka. Severus uważałby to za bardzo zabawną sytuację, gdyby nie wściekłość całego zbiorowiska skierowana na niego. Tak, to na jego warcie gryfon zniknął. Nie, żeby on to zgłaszał, co to, to nie. Chciał przeczekać i winę zrzucić na Mundungusa, który miał go zastąpić kilka godzin później.
Dziwny traf chciał, że zamiast pijaczyny, pojawił się auror i to dużo przed czasem. Moody rzucił tylko okiem na dom i Severus wpadł. Severus starał się grać jak najlepiej swoje zdziwienie nieobecnością chłopaka, ale na nic to się zdało. Potter zniknął i to była jego wina. Nie zwlekając ani chwili teleportowali się na Grimmauld Place i weszli do domu pod numerem dwanaście. Szalonooki od razu ruszył do kominka i zafiukał do Dumbledore'a. Piętnaście minut po przekroczeniu progu kwatery głównej wszyscy się zebrali i teraz sztyletują go wzrokiem i krzyczą. Wróć, tylko Moly krzyczy. Nie, żeby Severus w ogóle słuchał. Zablokował magią swój zmysł słuchu. Gdyby nie to, byłby ogłuchł. Mistrz Eliksirów zauważył, że stary drops uciszył rudą małpę, więc szybko odblokował swoje uszy. Już nic nie powinno im grozić.
CZYTASZ
Harry Potter - Jestem przy tobie
FanfictionOpowiadanie zostało zaadoptowane przez NigraAvis (29.08.2020). Wakacje przed szóstą klasą. Harry dostaje możliwość uwolnienia się spod "opiekuńczej" kontroli Dumbledore'a i jego klubu miłośników cytrynowych dropsów. Jako, że nasz bohater nie godzi s...