ROZDZIAŁ 11 - TU CIĘ MAM STARCZE

7.3K 439 162
                                    

Hej :) Powiadamiam, że następny rozdział tj. 12 umieszczę na wattpad za tydzień między pierwszym a trzecim września.



Zaraz po zakończeniu sprawy dotyczącej przyznania Hogwartowi funduszy, przyszedł czas na to, na co wyczekiwał od dnia dostania listu z Ministerstwa. Harry tylko czekał na moment, gdy Dumby spojrzy w jego oczy. Wystarczyłaby ledwie chwila, a mógłby się dowiedzieć wszystkiego czego potrzebował. Póki co, dyrektor z bliżej nie wiadomego powodu unikał jego spojrzenia.

- Kontynuując, rozpoczynamy sprawę drugą – rozbrzmiał głos Sędziego – Dotyczy zmarłego przed trzema miesiącami Syriusza Blacka i na wniosek pana Albusa Dumbledore'a będziemy omawiać możliwość oczyszczenia zmarłego z zarzutów. Panie Ludarsky, może pan zaczynać – powiedział w kierunku Szefa Bióra Aurorów, Thomasa Ludarky.

- Dziękuję, Wysoki Sądzie – powiedział postawny mężczyzna.

Według Harry'ego, mógł mieć na oko jakieś czterdzieści lat. Był wysoki, barczysty i miał ciemne pokryte początkami siwizny włosy. Mimo, że aurorzy walczą różdżkami, to nie można wyeliminować fizycznego pojedynku, na który każdy w tym zawodzie powinien być przygotowany. Patrząc na jego pokrytą bliznami twarz, chłopak musiał przyznać, że mężczyzna nie był zbyt dobrze wyszkolony.

Jeśli ten człowiek przewodzi aurorom, to jego podwładni muszą być jeszcze gorsi. Jak dzieci we mgle, zdążył pomyśleć, gdy Ludarsky zaczął omawiać okoliczności aresztowania zmarłego oraz jego przewinienia.

- Kartoteka pana Blacka, wskazuje, że incydent, który miał miejsce piętnaście lat temu w Dolinie Godryka, był jedynym zapisem w aktach oskarżonego – mówił mężczyzna.

Podczas słuchania przemowy aurora, Harry wpadł na pomysł jak zwrócić na siebie uwagę dyrektora. Postanowił poczekać jeszcze tylko chwilkę i zadać cios.

- Pan Black w noc, na którą przypadały obchody Samhain, dopuścił się zdrady wobec nieżyjącego małżeństwa Potter'ów, w skutek czego, sprowadził do ich domu Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać – mówił dalej.

Doprawdy. Jakby nie mogli powiedzieć „Lord Voldemort", albo „Czarny Pan". Jeśli aż tak się boją, co jest głupie, to niech użyją pierwotnego imienia Voldiego, psioczył pod nosem.

- Konsekwencja jego czynów jest wszystkim znana. Ówczesny Lord Potter i jego małżonka zostali zamordowani, a ich syn – spojrzał na Harrego – został sierotą.

- Sierotą – odezwał się Harry, podchwytując wywód aurora – Którą pan Albus Dumbledore podrzucił mugolskiej rodzinie mojej matki na wychowanie. Byli to mugole, który najbardziej w świecie nienawidzili wszystkiego co magiczne. Uświadamiali mi to na każdym kroku, gdy byłem bity, głodzony i zmuszany do pracy cięższej niż to możliwe dla pięcioletniego dziecka.

Nie obchodziło go, że nie dostał prawa głosu, był wściekły. Musiał się jednak uspokoić, bo plan pójdzie do lasu i nie wróci.

- Przepraszam – powiedział zwracając się do Kristofa Lawrance – Poniosło mnie. Nie powinienem zabierać głosu bez pozwolenia.

Zarówno Lord Lawrance jak i pozostali obecni, z wyjątkiem starego dropsa, byli zszokowani i przerażeni jego słowami. Jego nienawiść do dyrektora z dnia na dzień była coraz większa. Nie mógł się doczekać, aż przestanie zawadzać.

- Lordzie Potter – odezwał się Sędzia – Czemu pan tego nie zgłosił Ministerstwu?

- Niby jak, Lordzie Lawrance? – zapytał Harry – Byłem pilnowany przez ludzi dyrektora dwadzieścia cztery godziny na dobę, codziennie podczas wakacji. Nie mogłem więc wyjść z Privet Drive 4 dalej niż do sklepu po zakupy dla mugoli. W roku szkolnym wcale nie było lepiej. Pan Dumbledore zatroszczył się o to by moje życie było w ciągłym zagrożeniu.

Harry Potter - Jestem przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz