Severus zamieszał w zawartości kociołka. Eliksir był uważony idealnie. Nie mógł niestety zwalić winy na łatwość przyrządzenia, skoro kazał mu uwarzyć Amortencję, którą powinien przerabiać dopiero w szóstej klasie. Popatrzył krzywo na zadowolonego z siebie nastolatka.
- Mówiłem – powiedział tylko gryfon.
Snape westchnął. Musiał przyznać się do porażki. Chłopak miał wyczucie, wiedzę i przede wszystkim talent. Gdyby wcześniej się zorientował co ten diabeł wyczynia na jego lekcjach, mógłby go specjalnie szkolić na Mistrza Eliksirów.
- Niech ci będzie – przyznał czarnooki. – Co w takim razie życzysz sobie się nauczyć z tych eliksirów?
- Chcę zostać alchemikiem, więc wszystkiego co mi w tym pomoże – palnął z uśmiechem chłopak.
- Alchemikiem? Nie mierzysz za wysoko? Poza tym słyszałem, że chcesz zostać aurorem – zdziwił się Severus.
- Nie wiem skąd pan słyszał te brednie, ale to stek bzdur. Musiałbym kompletnie upaść na głowę, żeby zdecydować się na taki ruch – Potter był zirytowany, to było pewne.
- Zobaczymy czy masz ku temu predyspozycje, Harry – zgodził się Snape. – Jeśli będziesz się nadawał, to nauczę cię czego potrzebujesz z eliksirów i podstaw alchemii, ale nic więcej, bo zwyczajnie to nie moja działka – przyznał.
- Super – ucieszył się chłopak. – A co potem?
- Znam kilku alchemików, więc potem będziesz musiał uczyć się u nich. Najlepszym byłby Nicolas Flamel albo Ibn Sina. Obaj popijają eliksir nieśmiertelności wytworzony z kamienia filozoficznego. Na świecie istnieją tylko dwa takie kamienie i oba należą do nich.
- No tak, przecież Dumby oddał tamten kamień Flamel'owi – powiedział pod nosem Harry.
- Tak – potwierdził Snape. – Właśnie dlatego byliby najlepszymi nauczycielami, mają największą wiedzę. Są najlepsi. Problemem jest to, że alchemia to nie tylko eliksiry, a z twoimi ocenami będzie ciężko...
Snape nie zdążył nic więcej powiedzieć, ponieważ wpatrywał się w kartę ocen gryfona, którą ten wcisnął mu chwilę wcześniej do ręki. Mistrz Eliksirów dłuższą chwilę patrzył na wykaz ocen , a później przeniósł wzrok na chłopaka. W jego oczach, Harry widział strach. Dokładnie tak. Strach. Przerażenie.
- Kim ty jesteś i co zrobiłeś z tym głupim gryfonem? – wydusił z siebie mężczyzna cofając się kilka kroków, aż jego plecy przylegały do murów piwnicy.
Harry mamrotał cicho pod nosem o otaczających go idiotach, a później przewrócił oczami i mówił już normalnym tonem.
- Nigdy nie istniał, Severus'ie. To był wytwór mojej wspaniałej gry aktorskiej – powiedział.
Miał nadzieję, że to ukróci nieco dziwne zachowanie Snape'a. Udało się i zabrali się do pracy. Mistrz Eliksirów uczył go wszystkiego co potrafił, a Harry chłonął wiedzę jak sucha gąbka. Tak mijały im dni, jeden za drugim, pełne nowych eliksirów, różnych metod ważenia, sposobów przygotowywania składników i ich różnorodnych właściwości.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Na tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego, Harry miał przedziwny sen.
Śnił mu się ten sam sen co miesiąc wcześniej. Wysoki, dobrze zbudowany, z granatowymi oczami i ciemnymi długimi włosami mężczyzna. Stał przed nim, lecz w przeciwieństwie do wcześniejszych snów, podczas których cały czas się w siebie wpatrywali, tym razem było inaczej. Dwudziestolatek poruszał ustami. Harry to widział. Czyżby coś mówił do niego? Gryfon niczego nie słyszał. Chłopak musiał zauważyć, że nic do niego nie dociera, ponieważ zrobił kilka kroków w jego kierunku, aż stał pół metra od niego. Podniósł dłoń i dotknął policzka Harr'ego. Chłopiec ledwo zauważalnie drgnął z zaskoczenia.
CZYTASZ
Harry Potter - Jestem przy tobie
FanficOpowiadanie zostało zaadoptowane przez NigraAvis (29.08.2020). Wakacje przed szóstą klasą. Harry dostaje możliwość uwolnienia się spod "opiekuńczej" kontroli Dumbledore'a i jego klubu miłośników cytrynowych dropsów. Jako, że nasz bohater nie godzi s...