Drugi sierpnia był jednym z najgorętszych dni w roku. Jakby nie patrzeć, był środek lata, a oni przebywali na Sycylii. Harry wstał wypoczęty jak nigdy dotąd. Podejrzewał, że miał z tym coś wspólnego wczorajszy żarcik. Kiedyś pewnie by się powstrzymał przed takim zachowaniem. Często się zdarzało, że praktycznie gryzł się w język, żeby tylko nie powiedzieć Hermionie, by przestała się wymądrzać, albo Ronowi, że jego popisywanie się jest żenujące. Jak tak sięgnąć pamięcią, to jakieś dwa czy trzy dni przed zakończeniem roku szkolnego nawrzeszczał na Ginny, że jest irytująca. Na ogół zaciskał zęby i cierpliwie ją znosił z myślą, że niedługo się od nich wszystkich uwolni.
Spojrzał na wiszący na ścianie zegar. Siódma dwadzieścia. Pora wstawać i zrobić śniadanie, w końcu ma gościa. Z tą myślą podniósł się z łóżka i ruszył w kierunku łazienki. W środku wziął szybki prysznic, umył zęby i przejechał szczotką po włosach, nie żeby to dużo dało. Założył na siebie ubranie, w którym się nie ugotuje tego dnia i zszedł do kuchni. Na śniadanie przygotował owsiankę z borówkami i waniliowe placuszki z truskawkami. Rzucił na jedzenie zaklęcie utrzymujące ciepło, żeby nie wystygły i nalał sobie do szklanki soku pomarańczowego.
Kiedy był w połowie posiłku, usłyszał Snape'a schodzącego po schodach. Gdy tylko mężczyzna wszedł, Harry zapytał czego się napije. Severus popatrzył na nakryty stół.
- A pan co pije, panie Potter? – zapytał tym swoim głębokim głosem.
- Po pierwsze, w szklance mam sok pomarańczowy – zaczął swoją tyradę wkurzony Harry. Myślał, że wyraził się w liście wystarczająco dosadnie. – Po drugie, już panu mówiłem, że nie ze mną te numery. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest pan taki jakiego gra przed szkołą – wyznał i zanim Snape zdążył mu przerwać, kontynuował. – Po trzecie, sądzę, że byłoby lepiej gdybyśmy porzucili ten oficjalny sposób zwracania się do siebie i nazywali siebie po imieniu, a teraz... Chcesz soku, kawy, herbaty, mleka czy wody?
Snape wpatrywał się w zielonookiego przez dłuższą chwilę, próbując zebrać myśli. Chłopak wiedział?! Niby jak? Severus jest świetnym szpiegiem i jeszcze lepszym aktorem. Gdyby nie był, nie pożyłby zbyt długo. Zarówno Czarny Pan jak i Dumbledore uważają, że pracuje dla nich, gdy w rzeczywistości pracuje dla Pottera, choć nieoficjalnie.
Jedyna szansa na dowiedzenie się prawdy to Legilimencja, ale Severus jest wspaniałym oklumentą. Skoro tamta dwójka nie mogła się przedrzeć przez jego osłony to szanse Pottera są zerowe. Dobrze pamiętał ich lekcje oklumencji w piątej klasie i jak beznadziejny był w te klocki. Mogliby wykorzystać jakoś ten miesiąc i go podszkolić, jeśli ma mieć nadzieje, że chłopak wygra przeciwko Czarnemu Panu.
- W takim razie poproszę sok, Harry – powiedział już planując czego powinien chłopak się nauczyć. – Sądzę, że powinniśmy ustalić jak najlepiej wykorzystać ten czas...
- Świetny pomysł! – Ucieszył się chłopak. Postawił szklankę z sokiem przed Snape'am i zagaił. – Myślałem o tym, gdy wysyłałem panu świstoklik.
- Naprawdę? – zdziwił się mężczyzna. Potter nigdy nie był tak chętny do nauki – Wspaniale. W takim razie sądzę, że powinniśmy zacząć od oklumencji.
- Oklumencji? – zdziwił się Harry. Ciekawiło go kiedy powinien powiedzieć, że już ją potrafi jak i inne, o których najprawdopodobniej myśli mężczyzna. To było zabawne.
- Tak, Potter – potwierdził. – Próbowałem cię tego nauczyć w ubiegłym roku szkolnym. Dodatkowo jak już nam się powiedzie z oklumencją, spróbujemy z legilimencją i może telepatią, chociaż w tym punkcie nie mam zbyt wielkich nadziei. Telepatia jest bardzo trudną sztuką, którą opanowało bardzo niewiele czarodziejów na świecie. Zaledwie garstka.
CZYTASZ
Harry Potter - Jestem przy tobie
FanfictionOpowiadanie zostało zaadoptowane przez NigraAvis (29.08.2020). Wakacje przed szóstą klasą. Harry dostaje możliwość uwolnienia się spod "opiekuńczej" kontroli Dumbledore'a i jego klubu miłośników cytrynowych dropsów. Jako, że nasz bohater nie godzi s...