Rozdział 16

247 11 0
                                    

Po zajęciach przebrałam się w czarne szorty i niebieską bluzkę na ramiączka. Poszłam do Bena i Denisa. Weszłam bez pukania i to co zobaczyłam mnie mile zaskoczyło. Ben siedział na łóżku, a na jego kolanach okrakiem była Eliza.

- Przeszkadzam?-Zapytałam ze śmiechem. Za moimi plecami pojawił się Denis.

-O! Cześć skarbie. Co Ty tu..-Tu przeniósł wzrok ponad moją głową na osoby znajdujące się w środku pokoju.-Szalejesz brachu.

Eliza zawstydziła się i nie wiedziała co ma zrobić. W mgnieniu oka usiadła obok Bena.

-Dzięki siostra. Dzięki Ben. -Powiedział z sarkazmem.

-To my nie przeszkadzamy.-Powiedział Denis i pociągnął mnie do tyłu zamykając drzwi.

-Chodźmy do mnie. -Wydusiłam przez śmiech.

***

Siedzieliśmy na moim łóżku nic nie mówiąc. Postanowiłam przerwać tą ciszę.

- Gdzie dzisiaj byłeś? -Spiął się.

-Na grobie rodziców.

-Przepraszam... Jaa

-Spokojnie. Pogodziłem się już z tym. Ludzie nie żyją wiecznie. Niektóre wampiry się rodzą, a niektóre po prostu są ukąszone. Taki los. -Przytuliłam go.-Kocham Cię.

-Ja Ciebie też.-Spojżałam na niego. Patrzał się tam gdzie nie powinien.-Ja to widzę.(My wszystkie to widzimy-od autorki)

-Przepraszam. Nie powinnaś się tak ubierać. Widać za dużo.

-Jak tu nic nie widać.-Zaśmiałam się.

-Widać, oj wierz mi widać.-Szturchłam go w ramię.

-Głupol.

-Moje kochanie.-Uśmiechnął się łobuzersko.

Usiadłam mu na kolanach. Popatrzyłam mu w oczy. Chciał mnie pocałować. Postanowiłam go trochę podrażnić. Gdy już prawie nasze usta się stykały odwróciłam głowę, dzięki czemu pocałował mnie w policzek. Zaskoczony otworzył oczy.

-Patrz motylek leci.-Wskazałam pustą ścianę. Widząc że się spojrzał w tamtą stronę z zainteresowaniem wybuchłam śmiechem. Szybko zrozumiał o co chodzi. Przewrócił nas tak, że leżałam teraz na plecach pod nim.

-Ja Ci dam motylka.-Próbował udawać groźnego, lecz mu to nie wychodziło i zaczęłam śmiać. Pocałował mnie. Już się nie śmiałam. Tym razem oddałam pocałunek. Do rana się tak wygłupialiśmy w moim pokoju, kradnąc sobie nawzajem całusy.

***
-Wiesz co, Denis?-Zagadnęłam go sprzątając po naszych wygłupach pokój.

-Hmm?

-Poznałam wczoraj takiego Alana. Wydaje się fajny.

-Mam być zazdrosny?

-Niee..

-To po co mi o nim mówisz ? Teraz będę zazdrosny. - Położył dłonie na moich biodrach przyciągając mnie do siebie.

-Mówię bo wydaję mi się dziwny. Nie wiem co mam o nim myśleć.

-Ja wiem. Nic o nim nie myśl. Myśl o mnie.-Powiedział wypinając dumnie pierś. Zaśmiałam się.

-Jaki dumny.

-Przy tobie zawsze.

-A beze mnie?

-Bez Ciebie mnie nie ma skarbie.

-Oo.. Słodziak.

-Nie jestem słodki.

-Jesteś.

-Nie.

-Tak.

-Nie.

-Tak i koniec.

-Nie.

Przekomażając się w ten sposób z moim słodziakiem wybrałam dla siebie stroj na dzisiaj. Niebieskie jeansy i czerwona koszula w kratę. Wygodnie i praktycznie. Idąc do łazienki coś mi wypadło. Spojrzałam w dół. No tak. Ten list. Położyłam go na szafce i poszłam się ubrać. Po powrocie do pokoju Denisa już nie było. Pewnie poszedł się ogarnąć na zajęcia. Usiadłam na łóżku rozrywając kopertę. Zaczęłam czytać i płakać jednocześnie. Jestem w głębokim szoku, a nie skończyłam czytać do końca.- T-to n-niemożliwe.

Wampirzym tempem pobiegłam do Bena ściskając list w ręce.

Pov. Ben

Grałem z Elizą w karty całą noc. Dużo rozmawialiśmy. Zapytałem się jej czy chce być moją dziewczyną. Zgodziła się. Nad ranem do pokoju wrócił Denis. Pokazał, że ma nas na oku i poszedł pod prysznic. Zaśmialiśmy się. Pięć minut później do pokoju wpadła zapłakana* Ania. Była zdruzgotana.

-Ania! Co się stało? Czemu płaczesz?! Ktoś Ci coś zrobił?- Woda w łazience ustała. Po chwili Denis był przy niej. Wziął ją na ręce i usadził na swoim łóżku. Objął ją ramieniem.

-Ćsii.. Ania, wszystko będzie dobrze. Co się stało?- Uspokajał ją, próbując się czegoś dowiedzieć.

-R-rodzice, oni żyją. -Szok.-Kilka dni temu ktoś wsunął mi list pod drzwiami.

-Dopiero teraz o tym mówisz?-Spytałem zdziwiony.

-Dopiero teraz go przeczytałam. Podała mi zgniecioną kartkę. Ręce mi się trzęsły. Rozwinąłem ją i zacząłem czytać.

*********************
*

zapłakana- suche i podrażnione oczy.

No to się podziało...
Witam Was w kolejnym rozdziale.
Jak myślicie to prawda, że Rodzice Ani i Bena żyją czy to tylko kiepski dowcip?

Gwiazdka? / komentarz?
😘😘😘
Pozdrawiam

,,Szept wiecznych tajemnic''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz