Rozdział 2

693 25 2
                                    


Umarłam. Tak. Jestem tego pewna. Rozejżałam się drugi już raz. Wokół mnie znajduje się przepiękny krajobraz. Wielkie pole pokryte zieloną, połyskującą w słońcu trawą. Nagle obok mnie przebiegły dwa jelonki. Spojżałam w ich stronę i aż zaniemówiłam.

- Mama?- spytałam. Ale.. jj..jak?-O Boże! - Pisnęłam. Ja jestem w niebie. Zrobiłam dwa kroki do przodu i się potknęłam. Spojżałam w dół. Miałam na sobie długą do ziemi, białą, połyskującą złotem sukienkę. Byłam bosa. Skakałam wzrokiem wszędzie do okoła. Zatrzymałam się na mamie. Ponownie chciałam się do niej zbliżyć lecz mnie zatrzymała gestem ręki. Uśmiechnęła się smutno i pokręciła głową. Wskazała jasne światło. Rozumiem. To nie mój czas. Muszę wrócić na ziemię. Muszę żyć. Nie chcę się żegnać z mamą. Zaczęłam iść w stronę światła. Poczułam wilgoć na policzkach. Ja płaczę. Obróciłam się by choć raz zobaczyć jeszcze mamę. Pomachała mi. - Będę tęsknić.- Powiedziałam i dałam parę ostatnich kroków ku ziemi...

*********************

-Kochanie? Aniu? Słyszysz mnie? Jeśli mnie słyszysz ściśnij moją rękę.- Zrobiłam to. - Lekarza! Moja wnusia się budzi! - Powoli otworzyłam oczy. Nademną widziałam moją babcię.- Oh kochanie nie płacz. Zaraz będzie tu lekarz.- Tylko.. czemu płaczę?

-Gdzie ja jestem?

-W szpitalu skarbie.

-Ale co się stało?

-Miałaś wypadek. Nie pamiętasz? W nocy. Nie było Cię w domu. Chyba się zgubiłaś.

-Nic nie pamiętam. Mam pustkę w głowie.- Do sali wpadł zdyszany lekarz.

-Anno, witam nazywam sie doktor Michael Gordon i będę nad Tobą czuwał. Jak się czujesz?

-Nijak.- Odpowiedziałam szczerze. Uśmiechnął się. Już go lubię.

Zabrano mnie na badania. Przez całe dwa tygodnie leżałam bezczynnie w szpitalu. Jak tak można przetrzymać człowieka wbrew jego woli? Masakra. Nikomu tego nie życzę.

Pewnego dnia przyszedł do mnie lekarz. I oznajmił, że jutro wieczorem mnie wypuszczą do domu, o ile nie zmieni się mój stan zdrowia na gorsze. Bardzo się ucieszyłam.

Po wypadku została mi mała blizna na nodze i kilkanaście zadrapań. Miałam bardzo dużo szczęścia, że nie skończyło się to dla mnie gorzej. Próbowałam przypominać sobie jeszcze raz dzień wypadku lecz nic z tego. Zmęczona już całym dniem przytuliłam się do poduszki i zasnęłam nie mogąc już doczekać się powrotu do domu.

****************************

Witam.
Rozdział nie długi lecz wynagrodzę Wam to.
Pozdrawiam.

,,Szept wiecznych tajemnic''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz