Jeff POV
Poszedłem na dół. Jak zwykle spokoju tam nie zastałem... Ehhh... Już po chwili wszystkie spojrzenia były skierowane na mnie.
-Co..?-zapytałem tych idiotów
-Dlaczego zepsułeś drzwi?O co im do cholery chodzi?
-Hmmmm..?
-Rozwaliłeś drzwi jak wpadałeś do domu!!!
-Upsss..?
-O co ci chodzi?-mówi kolejny raz ktoś z tłumu moich kochanych przyjaciół. Czujecie ten sarkazm?
-O nic. Po prostu...I znów nastała cisza. Znowu wszyscy wypalali we mnie dziury wzrokiem.
-Po prostu... Sara spadła ze schodów i się połamała. Bardzo...
-A ty znowu o tej Sarze... Mówiłem ci: pomyliłeś ja z jakąś zwykłą dziewczyną. Ona nie żyje! Zrozum to w końcu!!!!- odpowiedział najgorszy przyjaciel pod słońcem. Wiecie o kogo chodzi prawda? (Dla nie wiedzących o kogo ka man to Tim).
-A-ale...Ona jest w swoim pokoju!!! Teraz! Na górze! Idźcie i sami sprawdźcie!Wszyscy patrzyli się na mnie jak na skończonego idiotę, ale co poradzić skoro mi nie wierzą. Są dupkami. Jako pierwszy wstał Tim, a za nim Brian i inni nie wierzący, że żyje... słabo mi się zrobiło. Kiedy przyszli z góry byli zszokowani.
-M-miałeś rację...- uśmiechnął się ten nieszczęśnik(wiecie o kogo chodzi).
Zlustrowałem go wkurzonym wzrokiem i poszedłem szybkim krokiem do pokoju mojego pechowca.
Chyba Sara ich nie widziała bo aktualnie spała. Podszedłem do niej i uklęknąłem przy jej łóżku głaszcząc ją po gładkim policzku. Odwróciła się w moją stronę i zapytała z ciągle zamkniętymi oczami.
-Tim tu był?... I inni?
-TakPopatrzyła w okno.
-A... To...
-Jeszcze nic nie wie.Położyła swoją dłoń na mojej. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
-Jeff... -zaśmiała się- jestem totalną idiotką!Popatrzyłem się na nią pytająco i pokręciłem przecząco głową.
-No ale jak można spaść ze schodów i złamać piszczel, skręcić nadgarstek i rozciąć luk brwiowy?!?! Tylko ja tak potrafię...
-Oj tam. Nie przejmuj się! Brew masz zszytą, nadgarstek w bandażu, a nogę w gipsie.- uśmiechnąłem się do niej serdecznie.
-Ale prawie się wykrwawiłam!!!
-Prawie... ale nadal żyjesz i to teraz się liczy. -znów się uśmiechnąłem
-Czasem nie mam do ciebie siły pomimo, że niedawno na nowo się poznaliśmy.Pocałowałem ją w czoło i powiedziałem, że przyprowadzę Toby'ego, na co się ucieszyła.
-Toby!!!- krzyknąłem waląc w jego drzwi od pokoju.
-Tobyyyyyyyyyyy!!!?-i dalej nic.
-Tobiasz! Jak zaraz nie otworzysz tych jebanych drzwi to je zaraz wywarze i wyprowadzę cię siłą!!!!!!!!Usłyszałem dźwięk przekręconego zamka w wejściu do pomieszczenia . Przed moją twarzą stanął Toby z potarganymi włosami, i pomietą koszulką, której przez jakiś czas nie zmieniał... Fuuuuuuj!!! Nawet ja tak nie robię. Ma zarost na twarzy jakby siędział w tym pokoju wieki!
-Ogarnij się.-burknął
-To ty się ogarnij! Zobacz jak wyglądasz!!!! Przebierz się i umyj włosy!!! Musisz gdzieś ze mną iść.
-Nigdzie nie idę!-chciał zamknąć drzwi, ale ja mi przeszkodziliśmy nogą.
-Proszę...-błagałem go tylko dlatego bo Sara za nim tęskniła.
Ale za mną mocniej oczywiście.-Uuuu..! Jeff The Killer, bezduszny morderca prosi!!!! Co za nowość! Tego jeszcze nie widziałem, ani nie słyszałem!
-Właśnie to przed chwilą powiedziałem więc już słyszałeś...
-Wejdź i poczekaj chwile na mnie...Odepchnął ręką drzwi, tak, że mogłem zobaczyć ten bałagan w jego pokoju. Wszędzie się coś walało...
Gorzej niż u nie.
-Możemy iść.Skręciłem trochę w lewo i przepuściłem mojego przyjaciela, otwierając drzwi od pokoju MOJEJ Sary. Jego mina była bezcenna.
___________________________
Ohayo misiaki!!!
Kolejny rozdzialik, narazie najdłuższy z tych wszystkich! Przepraszam że nie dodawałam ale jestem na koloni...
Dobranoc! DARK💞💗💗💕
CZYTASZ
Zawsze będę cię kochać |Jeff The Killer|
RomanceSara ma 17 lat. Pewnego dnia spotyka seryjnego mordercę- Jeff'a. Wspólnie spędzają czas i coraz bardziej się do siebie zbliżają. W końcu chłopak zabiera ją do rezydencji, a dziewczyna odzyskuje pamięć. Tworzą się różne komplikacje przez co wszystko...