Prawda czy wyzwanie? #6

13 4 0
                                    

Wieczorem chłopaki stwierdzili, że pogramy w prawdę lub wyzwanie.

-Gramy w prawdę! I koniec!- krzyknął Matt.
-Nie! W wyzwania!- Darł się Dylan.
Tak kłócili się od dobrej godziny...
Ja byłam za prawdą. Tylko Charls chciał wyzwania. Reszta wolała się czegoś dowiedzieć o sobie nawzajem.
-Do jasnej cholery! Przestańcie!!!- krzyknęłam ile sił w płucach.- jak ktoś nie chce grać w prawdę to niech spada do pokoju! - powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- W takim razie pa!- powiedział obrażony Dylan- Charls! No chodź!
- Wolę pograć- usiadł Charls na podłodze razem z nami. Dylan jeszcze bardziej się wściekł.
- Ja zaczynam!- powiedział wesoły Matt- ile macie lat, ale naprawdę!- zapytał. Jakoś dziwnie żal mi się zrobiło Dylan'a, kurde pójdę do niego.
- 18, zaraz wracam- odparłam i wstałam- grajcie dalej, zaraz dołączę.
Weszłam na górę i zapukałam do jego drzwi. Coś mruknął, ale i tak weszłam. Siedział na łóżku i patrzył na jakieś zdjęcie.
- Czemu nie pograsz z nami? Jutro zagramy w wyzwania, jeśli je tak lubisz.- powiedziałam spokojnie i usiadłam na łóżku obok niego.
- Zawsze jak ja coś chcę to nigdy tak nie może być - powiedział cicho.
- Zawsze? - spytałam.
- Tak zawsze, w rodzinie byłem piątym kołem u wozu, tak samo jest z mimi, z Matt'em- odparł ze zwieszoną głową.
- Chcesz o tym opowiedzieć? To pomaga.- zaproponowałam.
- Dlaczego do mnie przyszłaś?- teraz był zdziwiony.
- Bo...bo...yyy....nie wiem, nie lubie kiedy ktoś jest nieszczęśliwy. Ja byłam taka przez całe życie.- odpowiedziałam cicho.
- No to piątka- przybyliśmy sobie piątki, a on się lekko uśmiechnął.
- Choć do nas pograć, może dowiem się czegoś ciekawego o tobie? Hmnn??- dodałam i poruszyłam  zabawnie brwiami. Zaśmiał się, ja też.
Wstałam i chciałam wyjść, ale zatrzymał mnie jego głos.
- Poczekaj, zostań ze mną. Chciałem pójść na siłownię, idziesz ze mną? - zapytał.
- Okej, nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się. Od razu się rozchmurzył.
Zeszliśmy na dół, chłopaki urozmaicili sobie grę piwem, więc każdy był już wesoły.
Nawet nie zauważyli, że zeszliśmy.
Po drodze Dylan zdjął swoją koszulkę ukazując swoje wysportowane ciało. Ja poszłam w jego ślady, zostałam w krótkich spodenkach i sportowym staniku.
                            Dylan

Zdjąłem koszulkę i rzuciłem ją w kąt siłowni, ona zrobiła to samo, aż wytrzymałem powietrze. Zaskoczyło mnie to, że nie była z takich co mają idealne ciało. To miłe zaskoczenie, bo już ideałów miałem dosyć. Miała na plecach znak taki jak jest na jakiś toksycznych płynach. Zresztą ja też, jak i reszta co się szkodliła u Barns'a.
Pod tym miała chińskiego smoka.
Ja miałem upadłego anioła z napisem : Wiara matką głupców.
Ja nie wierzyłem w nic, przeliczyłem się w końcu.
Dziewczyna podeszła do dosyć wysokiej rury, podskoczyła i zaczęła się podciągać.
Była niska, nie wiem 170? Dla mnie to niska bo mam 195, reszta podobnie, z naszej paczki oczywiście.
Sięgała mi do ramienia....i była przesłodka kiedy wchodziła na blat żeby wyjąć kubek z najwyższej szafki.
Zaraz, zaraz w moim słowniku nie ma wyrazu przesłodka!!
Z zamyślenia wyrwał mnie jej głos.
- Przyszedłeś się na mnie gapić czy ćwiczyć? - zapytała śmiejąc się.
Rzeczywiście stałem i się na nią patrzyłem. Podszedłem obok niej i też zacząłem się podciągać.

                            CDN
510 słów

I'm a killer!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz