Nowy dzień #5 part 3 end

7 4 0
                                    

Po dziwnym poranku musiałam podpisać przedłużenie umowy o pracę mordercy na zlecenie.
Nienawidzę wypełniać drunczków.....

Po jakiejś godzinie skończyłam....nareszczie!!!

Dzień spędziłam na czytaniu książki a raczej dwóch grubych tomisk!!
Ught...
Ding dong
Dzwonek do drzwi.
Oczywiście nikt nie tworzy no bo po co??!
Podeszłam do drzwi...i kogo tam zobaczyłam? Moje kochanego szefuńcia, mego pracodawcę.
-Witam mego szefa od skradania żyć! -uśmiechnęłam się do niego.
-Gdzie jest Charls?!- prawie że krzyknął zimnym tonem.
Ocho, ciekawe co przeskrobał....
-Nie wiem, chyba na górze...a co się stało?- zapytałam ciszej. Kiedy mój szef wszedł.                            .                      -Nauczcie kolegę, żeby nie przyprowadzał panienek do do waszego tajnego domu, teraz już  nie tajnego!- podniósł głos- później jest tylko brudna robota!- tym razem krzyknął.
Słucham?! Kto jest na tyle głupi, żeby przeprowadzać tu obcą osobę?!
Pomyślmy.....Dylan, nie, Matt tym bardziej nie, Raph, nie, Derek też nie...o rzesz do Charls! Ten idiota!!
-Co chce szef zrobić?- zapytałam.
-No jak to co?! Odpalić brudną robotę!!-znowu się wydarł, kurdeee....jest naprawdę zły...
- To Charls, prawda? - mądra dziewczynka, idź obudzić tego jełopa !!- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Dlaczego ja?
- Okej....pójdę go obudzić - odparłam mało entuzjastycznie.
Znowu muszę latać po schodach, ught.
Wszystko cacy tylko, który pokój ma te jełop?!
Czarne drzwi?
Okej wchodzę! Wejście smokaa!!!
Rozglądam się, ale na łóżku śpi, spał Dylan...
- Czego?! - zapytał zaspany.
- Śpij, śpij słodziaku! - zaśmiałam się i wyszłam.
Dobra teraz czerwone drzwi to pokój Matt'a.
Niebieskie to chyba  Derek'a.
Żółte?! Wchodzę. Ten pokój miał wiele plakatów a na podłodze, czekaj podłodze?! Spał Raph. Wybuchłam śmiechem. Jeju oni są niemożliwi!
Podeszłam do biednego Rapha i go szturchnęłam. Nic.
- Raph! Wstawaj!- wstrząsnęłam mu do ucha. W efekcie momentalnie się obudził.
- Co?! Już szkoła?! Spóźnię się?! - pytał zaspany.
- Nie idioto! Jeśli zechcesz dalej spać to radzę na łóżku- zachichotałam.
- Aaa okeej...- wgramolił się na łóżko i wtulił w poduszki. Słodziak.
No dobra zostały ostatnie drzwi.
Różowe, co??!!! Różowe?! Bez komwntarza...
Okej wchodzę. A jak tam będzie ta dziewczyna?! I będzie naga?!
Jeju widziałam gorsze rzeczy... i tak długo nie pożyje....hah.
Lekko uchyliłam drzwi, oczywiście na łóżku pod kordłą leżała ta dziewczyna i Charls...Biedna, nie najlepiej skończy...haha...
Chrząknęłam, raz, drugi, trzeci...kurdeee
-Pobudka!!!!- wrzasnęłam.
-Czego?! Śpię- powiedział zaspanym głosem.
- Wstawaj, masz przerąbane u szefa, a twoja dziewczyna skończy w altanie do zaświatów- odparłam obojętnie.
- Cooo??- usiadł do pionu.
- Zbieraj swoją laleczkę i kurna złaź na dół!- podniosłam głos.
- Ale? Czemu?-zająkał się. Boże, czy on naprawdę jest taki głupi?! Coś mnie kiedyś traci, jak on będzie taki dalej!.
- Poprostu masz tam zejść, najpierw sam a potem, zabierzesz tą dziewczynę!- prawie, że krzyknęłam.
Nie mam do niego siły....
Znalazłam na dół, szef siedział przy stole i pił kawę. Normalne. Reszta była spięta, z resztą ja też. Musimy zabić niewinną dziewczynę, bo ona nie jest mordercą. To straszne bo nic nie zrobiła, ale cóż, takie życie.
-Coś długo ci to zajęło, gdzie ten idiota?!-podniósł głos, no tak szef jest niecierpliwy. Mam nadzieję, że załatwi tą dziewczynę szybko...
- Jestem...szefie...c-co j-ja takiego zro-zrobiłem?- jąkał się.
-Jeszcze się pytasz?!- krzyknął-Derek idź pilnuj drzwi, żeby ta ta dziewczyna nie wyszła- zwrócił się do niego.
- Wiesz co teraz muszę zrobić?!-wrzeszczał szef- Muszę zabić tą biedną dziewczynę!! Nic nie zrobiła! Ale muszi zapłacić za twój cholerny błąd!!- jak by mógł to by się rzucił na Charlsa.
- Przyprowadź ją tu!- wydał rozkaz.
Mina Charls'a pokazywała strach i ból. Zrezygnowany poszedł na górę.
Po jakiś 5 minutach zszedł z nią. Była strasznie wystraszona i zapłakana. Okropny widok.
Biedactwo... Nie mogę na to patrzeć.
Matt podszedł do mnie, i mnie przytulił.
-Szefie to nie jest konieczne, zapłacę jej i nic nie powie.-prosił Charls.
-Ucisz się!- warknął - odsuńcie się od niej, słońce jak masz na imię?-zapytał ją.
-Me-me-lisa-wyjąkała.
-Dobrze Melissa, zamknij oczy i się nie ruszaj- zwrócił się do niej.
Zamknęła oczy tak jak powiedział.
Stała nieruchomo i się przeżegnała.
Tym razem i ja zamknęłam oczy.
Usłyszałam tylko strzał i jak jej martwe ciało bezwładnie opada na podłogę.
Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam szlochać.
-Zabierzcie ją- wyczerpał szef- to jest dla ciebie Charls nauczka- dodał.
Po czym wyszedł.
-Co mamy zrobić z tym ciałem?- zapytał Dylan.
-Spalcie, w tej altanie- odparł Matt.
Muszę napisać do mojego drugiego szefa (tego od baru) że nie przyjdę.

Ja: Dziś niestety nie przyjdę, przepraszam nie dam rady.

Szefuncio: Dobra, ale nie dostaniesz pensji miśku.

Ja: Spoko przeżyję.

                              CDN
I jak? Podobało się?
739 słów

                               

I'm a killer!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz