Czarna, tajemnicza maź otaczała dziewczynę o włosach koloru kłosów zbóż. Dziwna substancja wydawała się czymś na kształt skupiska zjaw. Jedne z nich nie miały gałek ocznych, a inne posiadały ogromne kły. Porozumiewały się między sobą jakimś piskliwym językiem, którego Tessa nie rozumiała. Jednak ich wydźwięk dawał do zrozumienia, że trzeba uciekać od nich jak najdalej. Uczennica biegła jak najszybciej potrafiła, ale one jakby wiedziały co chce zrobić, więc bez problemu dotrzymywały jej kroku. Jedyną nadzieją okazała się królicza nora. Bez myślenia o konsekwencjach, wskoczyła do niej. Znalazła się w długim korytarzu, a przed nią ukazał się mały promyk światła. Bez opamiętania pędziła do przodu, bojąc się, co przeokropne stwory mogą jej zrobić. Wpadła do szkolnej sali gimnastycznej. Oszołomiona gnała przed siebie, aż znalazła się w środku pomieszczenia. Duchy jakby zniknęły. Okazało się, że za każdym razem gdy dotknęła stopą podłogi ta w magiczny sposób zapadała się tworząc brak odwrotu. Tak znalazła się nad przepaścią. Zaczęła nerwowo myśleć co zrobić. W tym czasie rolety tłukły się o okna i tworzyły nieznośny hałas. Co sekundę dziewczyna szalenie rozglądała się dookoła, bo miała nadzieję, że od kogoś otrzyma pomoc lub zauważy coś przydatnego w ucieczce. Niszcząc resztki optymizmu blondynki wpadły kruki rozbijając szyby okien. Cząstki szkła poleciały z tak niewyobrażalną siłą, że wbiły się w ciało nastolatki. Jej ciało krwawiło, ale skuliła się przed gromadą ptaków. Było ich jednak zbyt dużo by się przed nimi obronić. Krwiożerczo zaczęły kąsać delikatne ciało Tessi. Bez opamiętania dziobały skórę i połykały ją. Coraz zachłanniej i nie chcąc się z nikim dzielić. Brązowooka na początku głośno krzyczała z bólu, ale później nie miała już na to siły ze względu na ubywającą krew. Przed oczami pokazały się mroczki, a w uszach świszczało kruczenie ptaszysk i wiatru. Słyszała też jakieś znajome głosy, ale nie umiała stwierdzić do kogo należą. Zrobiło się jej duszno oraz zalała ją tafla ciepła. Potem była tylko ciemność.
Teresa obudziła się zlana potem i krzyknęła jedno, męskie imię, które brzmiało:
- Sebastian.
~*~
Marcel umówił się z Karoliną, że porozmawiają po lekcjach. Kawiarenka była zupełnie pusta, więc tam miała odbyć się poważna rozmowa. Brunet nie przespał połowy nocy rozmyślając jak to wszystko ubrać w słowa. Czuł się oszukiwany, okłamywany. Tak dalej nie mogło być. Przecież normalne związki wyglądają zupełnie inaczej. Przede wszystkim nie mają między sobą sekretów, a czasami wydawało się, że szatynka każe mu żyć w świecie pełnym tajemnic i zagadek. Pomyślał, że na początek najlepiej będzie usiąść na sofie co uczynił wskazując uczennicy by zrobiła to samo. Nie za bardzo wiedząc jak zacząć rzucił pierwsze zdanie co przyszło mu do głowy.
- Musimy porozmawiać- powiedział z powagą.
- Wiem - burknęła oschle Karolina.
- Czemu, do cholery, inaczej się ostatnio zachowujesz?
- Co masz na myśli? - dopytywała.
- No wiesz... - zaczął, starając się trzymać spokojny ton. - te ciągłe ucieczki, nieodpisywanie na moje wiadomości, nieodbieranie telefonu, udawane ciepło wobec mnie...
- Udawane ciepło?! - prawie krzyknęła.
- Dokładnie - potwierdził.
- Jakie k....O co ci chodzi? Jestem taka sama! - broniła się.
,, Serio? Teraz też udaje?'' – pomyślał Marcel.
- Nie bądź śmieszna. Nie oszukasz mnie po raz kolejny - poczuł się jakby ktoś ukuł go szpilką w serce. - twoje pocałunki wydają się być judaszowe, a trzymanie mnie za rękę lub dotykanie mojego policzka jakby wymuszone.
![](https://img.wattpad.com/cover/81424310-288-k70972.jpg)
CZYTASZ
Czarne złoto
Teen FictionTessa była zwykłą dziewczyną...do momentu kiedy zamordowany został jej brat, Alan. Po tym incydencie wszystko się zmieniło. Stawała się coraz bardziej zamknięta w sobie i skryta. Zaczęła odwracać się od przyjaciół na których jej zależy. Czy uda jej...