Rzucił się na niego wydając mrożący krew w żyłach dźwięk. Bezimienny zobaczył otwarte w przerażeniu szmaragdowozielone oczy swojej ukochanej siostry. Zanim został zepchnięty z dachu wieżowca, zdążył zapamiętać, że zrobiła to czyjaś biała, koścista ręka. Mimo że miał na sobie gruby płaszcz, czuł jak w miejscu na ramieniu, w którym go dotknęła, rozchodzi się nieprzyjemne zimno. Kiedy leciał, usłyszał krzyk Elizy. Zaczął machać rękami, ale niczego nie mógł się uchwycić.
– Jeśli ją skrzywdzisz, bydlaku! – wrzasnął na cały głos. – Jeśli jej dotkniesz i jeśli będzie cierpiała, to przysięgam, że sam cię znajdę i zabiję!
Wyobraził sobie, że uderzenie wbija jego ciało w chodnik i poczuł strach, ale zupełnie inny od tego, który czuł za każdym razem, gdy któryś z Nich znalazł się w jego pobliżu. Po raz pierwszy pomyślał, że może nie jest tak nieśmiertelny, jak mu się dotąd wydawało.
Krótki tekst, to prawda, ale w zamierzeniu :) Chciałam pobudzić Wasz apetyt i pokazać, czego możecie się spodziewać za kilka rozdziałów. Mam nadzieję, że nie zniechęcą Was pierwsze części, ponieważ ciągle mi się wydaje, że piszę okropnie nudno xD Zaglądajcie, "gwiazdkujcie" i komentujcie, a ja będę starała się nagradzać Was coraz lepszymi (mam nadzieję!) rozdziałami.
CZYTASZ
Bezimienny
FantasyTropiony jak dzikie zwierzę, ścigany za zbrodnię, której nie popełnił... Bezimienny nie wie, skąd pochodzi on i jego młodsza siostra. Wie tylko, że ktoś próbuje ich zabić. Wykorzystując magiczne moce (ponadprzeciętną siłę i nieodparty urok osobisty)...