– W naszej jednostce nie ma nikogo o nazwisku Denarski. Wysłaliśmy zapytanie do innych komisariatów.
Usta policjanta zacisnęły się w wąską kreskę. Patrzył na ekran i na zatrzymaną taśmę wideo z Hostelu Amok, w którym przed godziną doszło do tajemniczego zabójstwa. Kamera zamontowana w windzie zarejestrowała mężczyznę – wysokiego i dobrze zbudowanego, ubranego w ciemny, długi płaszcz. Zgadzał się z opisem podanym przez recepcjonistkę, która teraz, szczekając zębami, rozpamiętywała, że niedawno rozmawiała z mordercą. Stary policjant śledczy wolał się jednak upewnić.
– To na pewno on pytał o pana Nelsona? – zwrócił się do roztrzęsionej kobiety. Spojrzała jeszcze raz na wstrzymany obraz i bez chwili wahania pokiwała twierdząco głową. Mundurowi zebrani w ciasnym gabinecie ochroniarza wydali się poruszeni.
–Co to za mężczyzna , do cholery?! I dlaczego zabił największą szychę w kraju?
Zabrano już ciało, a wszystkie ślady z miejsca zbrodni i przedmioty znalezione przy denacie zostały skrupulatnie zabezpieczone. Miano opuścić hostel i specjaliści zaczęli po kolei wychodzić. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że recepcjonistka nagle zrobiła się blada jak ściana.
– Panie...
– Mariusz Zaręba.
– Panie Zarębo, tam była jeszcze kobieta.
Uniósł zaskoczony brwi.
– Gdzie?
– W windzie.
Popatrzył po raz kolejny na mały ekran telewizora.
– Niemożliwe, tu nikogo nie ma.
– Była. Widziałam, jak czeka na windę.
– A widziała pani jak do niej wsiada?
– N..no nie, bo potem przyszedł ten mężczyzna i pytał o pokój pana Nelsona.– Więc może poszła schodami. Sprawdźmy.
Młody ochroniarz przewinął taśmę. Obejrzeli filmy ze wszystkich kamer zamieszczonych w hostelu. Byli przekonani, że przed morderstwem do środka nie weszła żadna kobieta.
Recepcjonistka jednak nie dawała za wygraną.
– Nie wierzę! Naprawdę ją widziałam! Ten pan też. Był w holu, gdy weszła. – Wskazała palcem na łysego mężczyznę, który teraz powoli wychodził z szoku i pił przyniesioną mu wodę mineralną. Szybko zaprzeczył słowom zdesperowanej kobiety.Stary Zaręba lekko zirytowany skinął głową na swojego asystenta.
– Dużo dziś pani przeszła, więc to normalne, że mogło się pani coś przewidzieć. Pan Walczak odwiezie panią do domu, tam się pani uspokoi i zobaczy, że wszystko wróci do normy.
Pryszczaty policjant stanowczo chwycił zdumioną dziewczynę za łokieć i odprowadził do samochodu. Ta cały czas jednak szeptała: „Była tam, widziałam przecież...". Ale i Zaręba już odjeżdżał. Dowiedział się stąd wszystkiego, co mogłoby mu się przydać w śledztwie. Więcej od inspekcji miejsca, gdzie dokonano morderstwa, zdradzić może jedynie sekcja zwłok. Zanim wsiadł do radiowozu, podeszła do niego doktor Cieplak. Niezwykle chuda i koścista kobieta ze szczękościskiem. Prezentowała się groźnie. Stanęła przed policjantem i ściągnęła z dłoni gumowe rękawiczki.
– Jak zginął?
– Głębokie rany cięte w okolicach jamy brzusznej. Wszystko wskazuje na to, że umarł wskutek obrażeń.
– Narzędzia zbrodni nie znaleziono. Wiadomo, czym go zraniono?Nie odpowiedziała. Spojrzał na nią i zobaczył, jaki ma zmieniony wyraz twarzy. Dziwnie ucichła, a w jej oczach pojawił się tajemniczy cień.
– Co jest? – zaniepokoił się.– Oglądałeś „Wolverine'a"? – odpowiedziała ostrożnie pytaniem na pytanie. Pokiwał twierdząco głową spoglądając przy tym na zegarek. Nie miał zbyt dużo czasu na pogaduszki. Musiał szybko wrócić do komendy i zająć się sprawą. Niedługo powinni zwęszyć sensację dziennikarze, a on chciał popracować w spokoju.
– Co z tym Wolverienem?
– Rany zadane denatowi... nigdy czegoś takiego nie widziałam. Jakby Wolverine stał się rzeczywistością.
– Co masz na myśli? – zaniepokoił się.
– Miejsca zranienia wyglądają, jakby wielkimi pazurami rozpruto mu brzuch. Głębokie cięcia w równych odstępach, z których wypłynęły wnętrzności. Ofiara nie ma żadnych siniaków, a ślady zebrane w pomieszczeniu nie wskazują na to, żeby walczyła z napastnikiem. Do tego brak na ciele jakichkolwiek śladów ogłuszenia. Bardzo prawdopodobne, że go czymś uśpiono, zanim dokonano morderstwa, ale to może wykazać dopiero analiza krwi denata.– Jeśli ofiara nie walczyła, mogłoby to oznaczać, że znała mordercę – powiedział zamyślony. – I nie spodziewała się ataku – dodał po chwili. Cieplak wzruszyła ramionami.
– Więcej dowiemy się po sekcji zwłok.Skończyli rozmowę i Zaręba mógł spokojnie wsiąść do radiowozu. Zanim zapalił silnik spojrzał jeszcze raz na zdjęcie, które zrobił ekranowi z zatrzymanym filmem z hostelu swoim telefonem. Twarz mordercy wydała mu się nadzwyczaj młoda, ale wiedział, że wiek wśród ludzi popełniających takie zbrodnie nie ma większego znaczenia.
– Dowiem się, kim jesteś. Przede mną się nie ukryjesz – powiedział i z tym mocnym postanowieniem odjechał z parkingu.
CZYTASZ
Bezimienny
ФэнтезиTropiony jak dzikie zwierzę, ścigany za zbrodnię, której nie popełnił... Bezimienny nie wie, skąd pochodzi on i jego młodsza siostra. Wie tylko, że ktoś próbuje ich zabić. Wykorzystując magiczne moce (ponadprzeciętną siłę i nieodparty urok osobisty)...