Rozdział 6.

57 12 18
                                    

Pani Felczer była wysoką blondynką o figurze modelki. Jej twarz zdradzała operacyjne manipulacje wprowadzone tylko po to, by zatrzymać nieubłagalnie płynący czas. Dzięki pieniądzom i możliwościom współczesnej chirurgii plastycznej kobieta nie wyglądała na więcej niż trzydzieści pięć lat, a on był pewny, że w rzeczywistości miała dużo więcej. Wdowa po milionerze odwróciła się wreszcie od okna i zgasiła jednym ruchem papierosa na kryształowej popielniczce. Usiadła na przeciwko gościa, zakładając szybkim ruchem zgrabną nogę na nogę.

– Co mówi policja? – zapytał mężczyzna. Jego białe, kościste palce bębniły nieprzerwanie o blat biurka. Felczer wzruszyła ramionami.

– Twierdzą, że niedługo go namierzą, ale ja im nie wierzę.
– A mnie pani wierzy?
– Panu zapłacę, im nie. Niezłe pieniądze zawsze są dużą motywacją.

Uśmiechnął się, odsłaniając ciasno osadzone zęby. Kobieta zauważyła, że nad wąską górną wargą ma podłużną, poziomą starą bliznę. Wyglądała tak, jakby w dzieciństwie przejechał sobie po łuku kupidyna żyletką. Felczer znowu sięgnęła po czerwoną paczkę papierosów marki Pall Mall, ale z rozdrażnieniem stwierdziła, że opakowanie zrobiło się już puste.

– Dlaczego pani mąż spotkał się z tym człowiekiem? – ciągnął rozmowę nieznajomy.
– Nie mam pojęcia. Pierwszy raz widziałam go na oczy.
Domyślił się, że mówi o zdjęciu, które rozpowszechniła policja, mając nadzieję, iż przypadkowi ludzie pomogą złapać mordercę. Chciało mu się śmiać z ich głupoty. On tego konkretnego bezimiennego tropił od kilku dobrych lat i tylko parę razy zbliżył się do niego na tyle blisko, by stanowić zagrożenie. Bezimienni wiedzą, jak skutecznie się ukryć.

– Często wyjeżdżał w interesach, i nie tylko – dodała szybko. Mężczyzna pokiwał głową. Felczer miał sporo kochanek. – Policję zastanawia też, dlaczego mój mąż miał tyle fałszywych tożsamości. Może załatwiał jakieś sprawy na czarno, a ten facet ze zdjęcia był jego klientem? Najwyraźniej niezadowolonym z usług, skoro go zabił.
W jej głosie usłyszał kpinę. Szybko odkaszlnęła zakłopotana.
– Przepraszam, niezbyt dobrze układało nam się z mężem.

Udał, że to zrozumiałe i odczuwa w stosunku do niej współczucie. Tak naprawdę drażniła go ta ludzka suka i jej sztuczna, plastikowa buźka, ale starał się być uprzejmym. Był mistrzem kamuflażu. Teraz trafiła mu się niezła okazja, by wreszcie dopaść swoją ofiarę. Był pewien, że pani Felczer doniesie mu o wszystkim, czego dowie się od tego starego policjanta. „Znajdę typa ze zdjęcia i się łaskawie dla niej na nim zemszczę. Wszyscy będą zadowoleni" pomyślał uradowany i w duchu pogratulował sobie własnej przebiegłości. Dopił jednym haustem brandy, którym poczęstowała go gospodyni i zdecydowanie wstał. Wdowa także podniosła się z fotela. Choć miała na nogach szpilki, musiała nieznacznie unieść głowę, by spojrzeć mu prosto w oczy.

– Mam poinformować policję, że zatrudniłam prywatnego detektywa?
– Lepiej nie. Nie martwmy ich obecnością dodatkowej konkurencji – zażartował i odwrócił się w stronę drzwi. Pulchna służąca wyprowadziła go z holu, którego posadzkę wyłożono czystym, chłodnym marmurem. Wyszedł z pięknej dwupiętrowej willi położonej w zacisznym Wilanowie dumny z siebie, jak jeszcze nigdy dotąd.



***

– A to co?
Zaręba obracał w dłoni foliowy woreczek, który wręczyła mu doktor Cieplak. W środku turlał się drobny przedmiot. Policjant domyślił się, że to rzemyk z jakimiś zawieszkami. Patolog wrzuciła czyjąś wątrobę na wagę, a ta skrzypnęła pod ciężarem organu. Potem spojrzała na kolegę tym samym co zawsze zmęczonym wzrokiem.
– Bransoletka. Felczer trzymał ją w zaciśniętej dłoni.

– Interesujące... Zapewne należała do którejś z jego kochanek. Tylko że z tego, co udało nam się już ustalić, żadna nie była z nim tamtego wieczora w hostelu.
– A ta kobieta, o której wspomniała recepcjonistka? – odezwał się pryszczaty Walczak, młody pomocnik komisarza. Stał zaraz przy wejściu do sali i zatykał sobie nos ręką, przez co mówił bardzo śmiesznie, jakby nałykał się helu.

– Nie zarejestrowały jej kamery – przypomniał podwładnemu.

– Ale może mogła dostać się do środka w inny sposób? – Walczak postanowił bronić własnego zdania. Zaręba już chciał się odezwać, kiedy uprzedziła go doktor Cieplak.
– Nawet jeśli tam była, to raczej nie mogłaby go sama zabić. Nie spotkałam się jeszcze z tym, żeby podobne obrażenia zadała jakakolwiek kobieta. Potrzebowałaby ogromnej siły.

Zaręba wypuścił powietrze z głośnym świstem. W sprawie morderstwa Felczera nie posunął się nawet o milimetr do przodu. Wdowa po Felczerze niewiele wiedziała o interesach własnego męża. Jedno było pewne – miał drugie, tajemnicze życie. Czyżby jego majątek pochodził z prania brudnych pieniędzy? Po wstępnych badaniach śledczy nie wykryli żadnych nieprawidłowości w działaniu firmy prawniczej „Felczer i spółka", tyle że tacy przestępcy doskonale wiedzą, jak zatuszować czarną robotę.

– Poślij to do laboratorium, niech się temu przyjrzą. – Położył bransoletkę stamtąd, skąd podniosła ją wcześniej doktor Cieplak. Kobieta kiwnęła głową na znak, że usłyszała polecenie, ale była zbyt zajęta grzebaniem w otwartej klatce piersiowej umarłego, by odpowiedzieć koledze. Policjant wyszedł z Walczakiem u boku na świeże powietrze. Opuszczając oddział patologii, śmierdzący chemikaliami i śmiercią, czuł się zawsze brudy i przygnębiony.

– Każ stawić się na przesłuchanie wszystkim znanym nam kochankom Felczera. Może to do którejś z nich należy zguba – powiedział do podwładnego.
– A może to bransoletka pani Felczer? – błysnął pomysłowością nowy policjant.
– Wątpię. Widziałeś, jaką ona nosi biżuterię. To tania rzecz, nieodpowiednia dla żony milionera, choć oczywiście nie możemy tego wykluczyć.

Wsiedli do samochodu. Zanim Zaręba zapalił silnik, odwrócił się do młodszego kolegi natchniony nagłą myślą.
– Wyślij jeszcze rysownika do recepcjonistki z hostelu Amok. Może nie jest za późno na sporządzenie portretu pamięciowego tamtej tajemniczej kobiety.
– Czyli nie porzucamy tego tropu? – Walczak wydawał się podekscytowany.
– Chyba popełniłem błąd, skupiając się tylko na tropieniu mężczyzny, bo nie jest wykluczone, że miał wspólniczkę.



Nowy rozdział pojawi się dopiero na początku września, ponieważ do 25 sierpnia będę na urlopie i nie zamierzam w tym czasie pisać ;) Mam nadzieję, że zatęsknicie trochę za naszymi bohaterami :>

BezimiennyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz