Aragorn - Arwena była jedną z najpiękniejszych elfic w Rivendell. Jej lśniące czarne włosy opadały miękkimi potokami na ramiona, blada skóra przypominała dziewiczy śnieg, a w pięknych błękitnych oczu koloru letniego nieba można by się rozpłynąć. Ponad to była niezwykle inteligentna, czuła i niewielu mogło się jej równać w walce czy konnej jeździe.
Konkurowanie z nią było jak porównanie perły do kamienia, a przynajmniej tak ci się wydawało, gdy patrzyłaś na nią z jednego z balkonów Rivendell, gdy spacerowała wraz z Aragornem po ogrodach. Razem wydawali się wyglądać jak idealna para, a na samą tą myśl twoje serce przeszywała strzała bólu. Aragorn nie ukrywał, że był kiedyś w związku z Arweną, ale rozstał się z nią, gdyż nie czuł się godny tego, żeby być z córką Lorda Elronda i żeby odebrać jej dar nieśmiertelności. Ale to nie bardzo cię uspokajało. Zazdrość i niepokój buzowały w twojej krwi, gdy odwróciłaś się i przeszłaś przez pięknie zdobione korytarze aż do biblioteki, w której poznałaś Aragorna. Ten dzień wydawał się tak odległy jakby zdarzył się wieki temu. Stanęłaś przed rzeźbą Isildura i palcami musnęłaś rękojeść jego zniszczonego miecza, którym odciął palce Saurona. Usłyszałaś za sobą miękkie kroki, a gdy się odwróciłaś, zobaczyłaś za swoimi plecami Aragorna, który w milczeniu również dotknął połamanego ostrza.
- Jesteś smutna - stwierdził po chwili. - Czy to przez moją rozmowę z Arweną?
- Byliście ze sobą blisko - odparłaś ze wzruszeniem ramion, jakby niewiele cię to obchodziło. - Nie mogę konkurować z kimś takim jak ona. Nie będę się wtrącać między was.
- T/I - Aragorn uniósł twoją brodę. - Czy ty naprawdę sądzisz, że mógłbym porzucić ciebie dla Arweny? Przyznaję, że kiedyś mi na niej zależało, ale to należy do przeszłości. Teraz liczysz się tylko ty. I nie wymieniłbym cię na nikogo innego. Wierzysz mi?
Spojrzałaś w jego piękne burzowe oczy, z których biła taka czułość i miłość, że nie mogła być udawana. Skinęłaś głową z uśmiechem i wtuliłaś się w jego pierś. Arwena, ani żadna inna kobieta nie mogłaby odebrać jego serca z twoich rąk.
Legolas - Tauriel była niczym iskra ognia w ciemności ze swoimi płomiennymi włosami i iskrzącymi szarymi oczami mogłaby podbić serce każdego elfa, człowieka czy krasnoluda w tym świecie. Zazdrość płonęła w twoich żyłach niczym morderczy ogień smoka. Legolas i Tauriel byli ze sobą mocno związani - patrolowali razem las, walczyli z pająkami, trenowali i rozmawiali ze sobą o wszystkim. Spędzał z nią większość swojego czasu, a ty czułaś zagrożenie z jej strony. Obserwowałaś ich od jakiegoś czasu i twój niepokój tylko rósł, a teraz z balkonu swoich komnat znów patrzyłaś jak na dziedzińcu Legolas trenował wraz z nią walkę elfickim mieczem.
Usłyszałaś cichy odgłos otwierających się drzwi do twoich komnat, ale nie zareagowałaś, opierając się na balustradzie, po której pięły się żywe zielone pędy, z których rodziły się pąki fioletowych pachnących kwiatów. Gdy kroki rozległy się za twoimi plecami, już wiedziałaś, kto postanowił złożyć ci wizytę. Ta aura władzy i majestatu, która niemal drżała w powietrzu, gdy tylko się pojawiał, mogła należeć tylko do jednej osoby. Thranduil stanął obok ciebie na balkonie i spojrzał w dół, na dziedziniec.
- Źle się czujesz z tym, że Legolas spędza z nią tyle czasu - odgadł bezbłędnie.
Co było dziwne, ty i Thranduil dogadywaliście się znacznie lepiej niż król z własnym synem. Thranduil wysoko cenił twoją rodzinę, imponowała mu twoja wiedza, którą zdobyłaś w domu lorda Elronda oraz doskonałe maniery. Z całą stanowczością popierał twój związek z Legolasem.
- Nie czuję się pewnie w jej obecności - wyznałaś. - Wiem, że Legolas kiedyś czuł do niej coś więcej niż sympatię czy podziw dla jej umiejętności. Pytanie, czy to zauroczenie naprawdę zniknęło?
CZYTASZ
In Tolkien's World.
FanfictionPolskie imaginy i preferencje z postaciami wykreowanymi przez Tolkiena w Władcy Pierścieni i Hobbicie.