Thorin - Magiczne wypadki

2.9K 139 18
                                    

Adrienne wyciągnęła łapczywie zmarznięte dłonie do rozpalonego ogniska, które rozgoniło cienie obozowiska. Przez ostatnich kilka godzin kompani towarzyszył uporczywy deszcz, który skończył się dopiero z zapadnięciem zmroku. Wszyscy drżeli przemoczeni do suchej nitki, łaknąc choć odrobiny ciepła. Ledwie udało się im opuścić granice Shire, a już wszyscy mogli się poważnie pochorować. Fili i Kili wyciągnęli z torby przy siodle duży koc i siadając po obu stronach Adrienne nakryli całą trójkę. Dziewczyna chętnie przyjęła ich obecność z nadzieją, że trochę ciepła wreszcie wejdzie jej pod skórę.

- Nie mam nic przeciwko małemu przytulaniu, ale raczej nie w tych okolicznościach - uśmiechnął się Fili, przysuwając się jeszcze bardziej.

- Na twoim miejscu nie mówiłbym tego zbyt głośno - odparł z podobnym uśmieszkiem jego brat. - Chyba nie chcielibyśmy wzbudzić zazdrości w naszym wuju?

- Bardzo śmieszne - skwitowała ponuro Adrienne.

Zawsze starała się jak najbardziej ukrywać ze swoim zauroczeniem do Thorina, ale bracia znali ją na tyle dobrze, że od razu ją przejrzeli i nie mogli przestać jej przez to dokuczać. Poznała ich jeszcze w Ered Luin, gdzie osiadły krasnoludy po odebraniu im Góry przez Smauga i przez kilka miesięcy zdążyli się całkiem nieźle zaprzyjaźnić. Jednak nigdy nie przyszło jej poznać ich sławnego wujka, dopóki nie dotarła do nich wiadomość o planowanej przez niego wyprawie. Potrzebował jak najwięcej lojalnych krasnoludów do pomocy, więc Adrienne zgodziła się im towarzyszyć w drodze do Bag End. Dokładnie pamiętała jak biedny Bilbo, któremu ograbiono spiżarnię, wyglądał jakby miał ochotę wyrzucić wszystkich za próg, więc gdy usłyszała pukanie do drzwi, sama poszła je otworzyć. Gdy tylko zobaczyła stojącego w nich Thorina, jej serce nagle pogubiło się w swoim rytmie... I trwało to aż do dziś, że ilekroć na nią spojrzał albo się do niej odezwał, czuła lekkie łaskotanie w dole brzucha.

W pewnym momencie ktoś głośno kichnął i Adrienne dostrzegła Gandalfa, chowającego nos w chusteczce. Skoro czarodziej mógł tak łatwo poddać się przeziębieniu, to co będzie z nimi?

- Zaraz, a gdzie jest Thorin? - zapytał nagle Dwalin, rozglądając się zaaferowany.

- Jak to gdzie? Tutaj jestem.

Wszyscy zbici z tropu podążyli wzrokiem za głosem, który wydawał się dobiegać gdzieś z granicy ziemi. I wszystkim jednocześnie opadły szczęki ze zdziwienia.

- Dlaczego tak na mnie patrzycie? - spytał. - I dlaczego nagle wszyscy zrobiliście się tacy wysocy?

Na kamieniu obok Gandalfa siedział puszysty czarny królik z kilkoma srebrnymi kosmykami na czubku głowy. Jego przeszywające oczy koloru szafirów rozglądały się po krasnoludach. Tylko jedna osoba mogła mieć takie oczy...

- Thorin? - szepnęła Adrienne.

Spojrzał na nią, jakby powiedziała najgłupszą rzecz jaką kiedykolwiek słyszał, a pozostali wyglądali jakby w jednej chwili mieli wybuchnąć śmiechem.

- O co wam wszystkim chodzi? - uniósł głos, ale wyszło to bardziej jak piśnięcie niż jego normalne warknięcie. Fili zaśmiał się na widoczne oburzenie swojego wuja-królika i sięgnął, żeby podrapać go za uszami, ale Thorin szarpnął się ze złością. - Co ty wyprawiasz, Fili?

- Thorin, ty zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś królikiem? - spytał Balin, podśmiewając się pod nosem.

Krasnolud powoli uniósł się na tylnych łapkach i spojrzał po sobie, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Dotknął swojego pokrytego ciemnym futrem brzucha i skrzywił się.

- Chyba się pochoruję - i opadł plecami na kamień.

***

Gandalf sam dokładnie nie wiedział, jakim cudem się to stało, że Thorin zamienił się w królika. Pewnie przez kichnięcie jakoś uwolnił swoją magię, która uderzyła w siedzącego obok niego krasnoluda i... nie wiedział w jaki sposób to cofnąć. Gdy już Thorin nieco się uspokoił, po tym jak doszła do niego świadomość, tego co się stało i zaczął wrzeszczeć, czarodziej wyjaśnił mu, że trzeba po prostu to przeczekać. Adrienne zawsze działała na niego w jakiś sposób uspokajająco, może to była wina jego podejścia do kobiet, ale udawało mu się ugryźć w język, gdy stawała w jego polu widzenia. Dlatego, to ją oddelegowano do tego, żeby się nim zajęła, gdy wreszcie rozzłoszczony odwrócił się i zwinął w kulkę na kamieniu. Jednak nawet jak był zły to wyglądał po prostu uroczo z tymi swoimi uniesionymi uszami. Adrienne, ignorując znajome ciepło w swoim brzuchu, zajęła miejsce obok niego, a po nieznacznym ruchu jego głowy, zrozumiała, że zauważył jej obecność. Po chwili mruknął cicho:

In Tolkien's World.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz