Aragorn - Skarpa była stroma, a znalezienie odpowiednio bezpiecznego podłoża dla konia było niezwykle trudne. Ból, strach i niepokój płynęły pod twoją skórą jak gorąca krew, gdy do twojej głowy pchały się niepożądane wyobrażenia tego, co możesz zastać, gdy wreszcie uda ci się dotrzeć na dno przepaści. Szansa, że Aragorn przeżył upadek była znikoma, ale nie chciałaś dopuścić do siebie tej myśli i usilnie wmawiając sobie, że Aragorn żyje, zmuszałaś konia do dalszej drogi i wypatrywałaś jakiegoś łagodniejszego podejścia. W końcu dostrzegłaś miękkie zbocze opadające ku przepaści, a rumak zszedł na dół stawiając powolne i ostrożne kroki. Parę razy miałaś wrażenie, że jeśli nie złamie sobie którejś z nóg to zacznie panikować i w najlepszym razie zawróci na górę, a w najgorszym spadnie ryzykując życie was obojga. Na szczęście po chwili mogłaś odetchnąć, gdy jego kopyta spoczęły na solidnym podłożu i wtedy skierowałaś go w kierunku, którym jeszcze parę godzin temu jechałaś przy boku Aragorna. Z tej strony przepaści plaża była płaska i gładka, a skały miały dość okrągłe krawędzie. Pędząc jak na złamanie karku rozglądałaś się za najmniejszym znakiem jego obecności, aż w pewnym momencie gwałtownie się zatrzymałaś, widząc postać leżącą nieruchomo na piasku. Zsunęłaś się z końskiego grzbietu i opadłaś na kolana przy Aragornie, który był cały przemoczony, włosy lepiły mu się do bladej twarzy, a ze zdartej skóry na ramieniu i małym rozcięciu na skroni sączyła się krew.
Nachyliłaś się nad jego twarzą z niepokojem i odetchnęłaś z ulgą, wyczuwając jego oddech na swojej skórze. Dotknęłaś drżącymi palcami jego policzków i odgarnęłaś z jego twarzy kosmyki włosów.
- Aragornie, obudź się - szepnęłaś cicho i pochyliłaś się, żeby pocałować jego nieruchome usta.
Poczułaś jak poruszył się pod tobą i jego wargi musnęły twoje, a gdy podniosłaś głowę, on uniósł swoje ociężałe powieki i spojrzał na ciebie trochę nieprzytomnie.
- T/I? - mruknął cicho.
- Cii... nic nie mów. Musisz oszczędzać siły. - Koń Aragorna zbliżył się kilka kroków i niepewnie szturchnął swojego pana, który z lekkim uśmiechem klepnął go swoją zdrową ręką. - Na Isildura, nigdy więcej nie rób czegoś takiego - powiedziałaś, wyciągając z torby przy siodle czysty płat materiału i zabierając się za opatrywanie jego ramienia. - Myślałam, że umrę ze strachu.
Aragorn spojrzał na ciebie swoimi przejmującymi burzowymi oczami, a gdy nachyliłaś się, żeby zobaczyć jak wygląda jego skroń, chwycił cię delikatnie za nadgarstek i zmusił, żebyś na niego spojrzała.
- Dziękuję. Że po mnie wróciłaś.
Musnęłaś palcami jego policzek.
- Ciebie nigdy bym nie zostawiła.
Thranduil - Niewielu przetrwało tę bitwę. Właściwie jedynie garstka elfów przeżyła, ale jeszcze więcej ich mogło stracić życie w ciągu najbliższych godzin. Smoki były martwe, jednak ich śmierć została okupiona ogromnym poświęceniem. W tym poświęceniem niedawno koronowanego króla Thranduila, który leżał na miękkich skórach w najdogodniejszej dla niego komnacie twierdzy. Na pytanie jakim cudem udało się wojownikom wyrwać go z morderczych łap smoka można było tylko rozkładać ręce. To jednak nie liczyło się tak bardzo, jak to, że udało im się przynieść go wciąż żywego. Wszyscy uzdrowiciele natychmiast rzucili się w kierunku swego króla, który teraz leżał nieruchomo na swoim posłaniu, a jedyną oznaką tego, że jego serce wciąż biło, była delikatnie unosząca się i opadająca pierś.
Sięgnęłaś do pozostawionego przez uzdrowiciela słoja z maścią łagodzącą i delikatnie uniosłaś opatrunek na lewej połowie jego twarzy, na której pozostały okropne blizny po sile ognia, która niemal stopiła jego skórę. Nie wyglądało to dobrze, ale nie zwracałaś na to uwagi tak bardzo jak na to, że jego serce wciąż biło. To było najważniejsze. Nałożyłaś bardzo delikatnie maść na wrażliwą skórę i przykryłaś ranę z powrotem opatrunkiem, gdy poruszył się pod twoją dłonią i powoli uchylił powiekę. Spojrzał na ciebie nieco nieprzytomnie swoim lodowym okiem.
CZYTASZ
In Tolkien's World.
FanfictionPolskie imaginy i preferencje z postaciami wykreowanymi przez Tolkiena w Władcy Pierścieni i Hobbicie.