Aragorn - Odgłos spadającego szkieletu ubranego w ciężką zbroję i przykutego łańcuchem do obitego żelazem wiadra odbił się od ścian kopalni tak głośnym echem, że podniósłby umarłego na równe nogi. Chyba tylko łut szczęścia pozwolił całej Drużynie przejść przez tak rozległe kopalnie bez wykrycia przez czających się w ciemnościach orków, a teraz dzięki Pippinowi, stojącemu przy włazie z poczuciem winy, z pewnością udało się zaalarmować każde żywe stworzenie w tych skałach. Przetarłaś twarz dłonią z westchnieniem. Oczywiście, że orkowie to usłyszeli i rzucili się w kierunku grobowca niczym stado wygłodniałych hien, które poczuły zapach krwi. Było ich tak wielu, że wydawało się jakby zalęgła się ich tu cała armia. Odbijałaś uderzenia ich powykrzywianych mieczy i przebijałaś skórę pokrywającą ich zdeformowane ciała. Stałaś ramię przy ramieniu z Aragornem, który posługiwał się swoim mieczem równie zręcznie jakby się z nim urodził. Jednak gdy tylko udało się powalić część orków, podłoga zatrzęsła się od potężnych kroków.
- Powiedz, że to nie jest to, co myślę... - poprosiłaś Aragorna, niemal bojąc się spojrzeć w kierunku zrujnowanych drzwi.
- Mają jaskiniowego trolla - odparł, kierując całą swoją uwagę do ogromnego stworzenia skutego łańcuchami.
Jęknęłaś w myślach. Te wielkie paskudy może i nie grzeszyły zbytnią inteligencją, ale za to zdecydowanie nadrabiały to siłą i grubością skóry. A ponad to wciąż napływali nowi orkowie. Z dwojga złego wolałaś zdecydowanie ich i zaraz wybiłaś jednemu z rąk gruby łańcuch, na którym usiłował utrzymywać trolla. Uchyliłaś się pod jego wielką łapą i w ostatniej chwili uniknęłaś dźgnięcia. W ogólnym rozgardiaszu trudno było jednak panować nad wszystkimi przeciwnikami i w pewnym momencie poczułaś uderzenie czegoś ciężkiego w twoje ciało i z pełnym impetem uderzyłaś w przeciwległą ścianę. Ból był tak porażający i nagły, że wszystko ci się rozmyło jakby było za mgłą i ledwie poczułaś jak opadasz na stos starych szkieletów. Jęknęłaś, dotykając swojej głowy i wyczuwając na palcach gorącą krew z rozbitej skroni. Zupełnie odruchowo zaczęłaś wymawiać słowa elfickich zaklęć, których nauczono cię w domu lorda Elronda i po kilku chwilach odzyskałaś do pewnego stopnia przytomność umysłu. Akurat, żeby zauważyć, że gdyby nie interwencja Aragorna to właśnie ostrze orka wbiłoby ci się prosto w serce. Strażnik pozbył się kilku z nich i pomógł podnieść ci się na drżące nogi.
- Musimy stąd uciekać - powiedział, obejmując cię mocno w pasie. - Dasz sobie radę?
Pokiwałaś głową, czując jak kojący wpływ zaklęć zaczyna na ciebie działać, pozwalając ci uciec razem z resztą Drużyny.
Legolas - Naciągnęłaś łuk wraz z oddziałem łuczników, czekając na znak od Aragorna, który przechadzał się po flance, ociekając deszczem, i obserwując zbliżające się zastępy orków. Serce obijało ci się po żebrach, bo nigdy wcześniej nie miałaś okazji, żeby brać udział w bitwie. Na komendę wystrzeliły w górę dziesiątki strzał, które spadły na niespodziewających się oporu wrogów. Walka rozpoczęła się w deszczu i zimnie. Od początku było wiadomo, że chyba tylko cud może ocalić Helmowy Jar, ale pomimo wszystkiego wciąż unosiliście broń i stawialiście opór.
- Jak tak dalej pójdzie to padnę, ale ze zmęczenia - powiedziałaś do Legolasa, czując drżenie mięśni, gdy napinałaś po raz kolejny łuk, żeby zastrzelić zbliżającego się orka. - Ile ich jeszcze jest?!
- Za dużo jak na naszą dwójkę - odparł Legolas, opierając się o ciebie plecami, żebyście oboje mogli chronić siebie nawzajem.
- Hej! - zawołał z protestem Gimli, który właśnie się wyprostował znad ciała dopiero co powalonego orka.
- Dwoje łuczników - sprostował Legolas i odsunął się od ciebie, żeby zaatakować wspinającego się po drabinie na flankę orka za pomocą sztyletu.
CZYTASZ
In Tolkien's World.
FanfictionPolskie imaginy i preferencje z postaciami wykreowanymi przez Tolkiena w Władcy Pierścieni i Hobbicie.