14. Zimne objęcia śmierci

2.9K 137 20
                                    

Aragorn - Helmowy Jar nie wydawał się w tej chwili najlepszym rozwiązaniem dla mieszkańców Rohanu, ale niestety w jednej sprawie Theoden miał rację - to nie byli żołnierze, a zwykli rzemieślnicy i rolnicy, którzy obrazy bitwy znali jedynie z opowieści nad ogniskiem. Dla spokoju własnego sumienia lepiej było się nie dowiadywać czy w ogóle potrafią utrzymać rękojeść miecza w dłoni. Zamyślona jechałaś na grzbiecie konia, który podarował ci Eomer, tuż obok Aragorna, który z uśmiechem pełnym pobłażliwości słuchał jak Gimli opowiada rohańskiej księżniczce o swoim ludzie.

W pewnym momencie poczułaś uścisk jego dłoni na swojej i podniosłaś głowę, żeby spojrzeć w jego szare oczy.

- Wydajesz się zdenerwowana - powiedział, gładząc kciukiem twoją skórę. - Coś nie tak?

- Mam wątpliwości co do tego, czy Helmowy Jar jest dobrym miejscem dla tych ludzi. Elrond opowiadał mi o tym miejscu. Theoden chce dobrze, ale nie wiem, czy ta twierdza nie stanie się naszym więzieniem w przypadku ataku.

- Dlatego będziemy im towarzyszyć do samego końca.

Otworzyłaś usta, żeby mu odpowiedzieć, ale wtedy powietrze rozdarł wrzask pełen bólu i ostrzegawczy krzyk Legolasa. Mężczyźni z bronią natychmiast się przegrupowali, gotowi, żeby bronić nadciągających ludzi. Aragorn niemal siłą zmusił cię, żebyś została z Eowyn i pozostałymi na wypadek, gdyby któryś ze zwiadowców się przez nich przedarł. Miałaś jednak podejrzenie, że powiedział to tylko dlatego, żeby utrzymać cię z dala od realnego zagrożenia. Pocałował cię szybko, wyciągnął swój miecz i pogalopował na swoim koniu w sam środek walki.

Udało ci się uspokoić drżące z niepokoju kobiety, które patrzyły jak ludzie z gwardii króla padają jeden po drugim, i odciągnąć je nieco, a gdy zjawił się jakiś ork, któremu udało się uniknąć mieczy wojowników, sięgnęłaś po swoje smukłe elfickie ostrze, którym od jakiegoś czasu uczyłaś się posługiwać i szybko wyeliminowałaś zagrożenie. Gdy uniosłaś głowę ponad padające ciało orka, dostrzegłaś Aragorna ciągniętego przez ogromnego warga, który zmierzał prosto ku przepaści. Obieżyświat usiłował wyswobodzić dłoń, wokół której zaplątały się skórzane rzemienie pełniące funkcję cugli, ale nie zdążył i w następnej chwili zobaczyłaś jak spada wraz z wargiem ze skarpy. Usłyszałaś rozpaczliwy wrzask, który okazał się twoim własnym, gdy ruszyłaś ku skarpie z jego imieniem na ustach. Spojrzałaś w dół przepaści, gdzie płynęła rwąca rzeka, z której wystawały ostre skały i poczułaś jak twoje serce uderza z całą mocą napędzane bólem i paniką. Twoje ręce drżały, myśli były zupełnie nieskładne, przed oczami stawał ci ten jeden obraz jego spadającego ciała.

W pewnym momencie poczułaś parę ramion oplatających cię w pasie i natychmiast zaczęłaś wierzgać, pomimo silnego uścisku Legolasa, który usiłował odciągnąć cię od krawędzi.

- Puść mnie, Legolasie! - wrzeszczałaś. - Muszę tam zejść. Muszę go znaleźć!

- T/I - rzekł łagodnie Gimli. - On nie mógłby przeżyć takiego upadku.

- Muszę go znaleźć. Nie mogę go zostawić, jeśli jest choć cień nadziei, że przeżył - upierałaś się, czując jak zimne łzy spływają po twoich policzkach. - A jeśli nie... to muszę zabrać jego ciało do domu. Nie pozwolę mu tu zostać.

Wyrwałaś się Legolasowi i podbiegłaś do konia Aragorna, szybko wskakując na jego grzbiet i ruszając w powrotną drogę, nie zwracając uwagi na okrzyki protestu z ust członków dawnej Drużyny Pierścienia. A gdy obaj chcieli ruszyć twoim śladem, Theoden jedynie położył dłoń na ramieniu Legolasa i pokręcił przecząco głową.

Thranduil - Na wiele, wiele lat przed tym jak Smaug zjawił się u stóp Samotnej Góry jego krewniacy stwarzali ogromne problemy na północy. Wciąż dało się słyszeć o miastach niszczonych przez siłę ognia w ich ciałach, ginących ludzi, krasnoludów i elfów oraz o spustoszeniu jakie siały w każdym miejscu, w którym się pojawiły. W końcu elfy z Rivendell i Mrocznej Puszczy związały swoje siły i dwie silne, doskonale wyszkolone armie, postanowiły wyruszyć na północ, żeby stawić czoła smokom. Przewodził im Thranduil - dumny jak zawsze król Leśnego Królestwa, który był gotów na wszystko, żeby się pozbyć tego problemu raz na zawsze. Nikt nie miał wątpliwości, że niewielu wróci z tej wyprawy - ludzie, krasnoludy i elfy wychodziły ze swoich domostw, żeby obserwować wolno maszerującą armię lśniącą w słońcu złotymi zbrojami. Sama nie wiedziałaś jakim cudem udało ci się przekonać Thranduila, żeby pozwolił ci wyruszyć razem z nim. Była to sprawka twoich umiejętności, którym udało ci się mu zaimponować czy tym, że twoja obecność zmusiła młodego i żądnego walki Legolasa do pozostania w domu? Wszystko jednak straciło znaczenie, gdy stanęliście na ziemiach północy. Trzy ogromne smoki, różniące się wiekiem, wielkością i siłą od razu skierowały na was swoją uwagę, a w kołczanach łuczników lśniły czarne strzały przygotowane do wystrzelenia z kusznic krasnoludów. Walka rozpoczęła się natychmiast.

In Tolkien's World.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz