Rozdział 28

2.8K 267 345
                                    

Hejka Wszystkim!

Wygląda na to, że wena jest dla mnie łaskawa, chociaż nie mnie to oceniać :) i oddaję Wam kolejny rozdział.

Czuje się jak na mini maratonie pisząc po jednym każdego dnia, ale jak nie wrzucę tego z głowy to mi spać nie daje hehe

Obym tylko Was nie zawiodła...

Tak więc, miłego czytania i do następnego...

Naruto siedział na schodach werandy, paląc papierosa i podziwiając wschód słońca. Zarzucił na siebie jedynie spodnie i podkoszulek, co przy rześkim poranku nie było wystarczające. Oplótł rękoma kolana starając się zachować jak najwięcej ciepła.

- Przeziębisz się.

Sasuke usiadł za nim i przylgnął do jego pleców. Oplótł go rękoma w pasie i pocałował w kark, tuż za uchem, gdzie było wrażliwe miejsce Uzumakiego. Przez ciało Naruto przebiegł przyjemny dreszcz. Przymknął powieki i oparł głowę na jego ramieniu, palce wolnej dłoni splótł z jego, uniósł do ust i ucałował wewnętrzną jej stronę. Było na tyle wcześnie, że nie obawiali się przyłapania na tej chwili intymności.

- Dlaczego uciekłeś z łóżka? - szepnął mu na ucho, delikatnie je przy tym pieszcząc.

Sasuke nie mógł się powstrzymać od takich drobnych gestów. Jakby był w jakiś sposób, uzależniony od jego ciepła. Wciąż pragnąc go więcej i więcej, dlatego kiedy się ocknął, czując przy sobie pustą przestrzeń, wyruszył na poszukiwania swojej zguby. Kiedy zobaczył go z papierosem zrozumiał, że znowu nad czymś intensywnie myśli. Nauczył się już, że głównie w takich momentach sięga po tą używkę.

Naruto cmoknął go w żuchwę, wtulił nos w jej zagłębienie i zaciągnął się jego zapachem. W ręku trzymał wciąż tlącego się papierosa.

- Sasuke, jeszcze raz przepraszam - wyszeptał.

Chociaż w nocy, powiedzieli sobie praktycznie wszystko Naruto miał wciąż poczucie wewnętrznego rozdarcia. Nie chciał, aby cokolwiek zostało niewyjaśnione. Nie chciał powtarzać tego błędu.

Ten w odpowiedzi przeczesał jego włosy i przytulił do nich swój policzek. Uśmiechnął się, muskając ustami jego czoło.

- Czyli, jesteś lekarzem? - spytał wodząc palcami po jego nagich plecach.

Naruto wtulał się w jego pierś, opuszkami palców rysując przeróżne wzory na brzuchu.

- Dokładnie, psychiatrą - doprecyzował.

- Dlaczego się zjawiłeś w Konoha?

Sauske chciał już wszystko wyjaśnić. Nie miał siły na kolejne niespodzianki, szczególnie, że sam miał mętlik w głowie. Miał również świadomość, że jeśli chcą coś zbudować nie mogą opierać tego na kłamstwie czy niedomówieniach. Starał się go zrozumieć. Powody jakie nim kierowały.

- Shizune, ona i Tsunade bardzo się o ciebie martwią.

Jego oddech, przy każdym wypowiedzianym słowie drażnił przyjemnie bladą skórę.

- Czyli byłem tylko pacjentem? - przeniósł dłoń na jego kark drapiąc go delikatnie.

Naruto uniósł głowę i spojrzał mu prosto w oczy. Wyciągnął dłoń przykładając ją do policzka a kciukiem przejechał po dolnej wardze.

- Nigdy nie byłeś pacjentem - wspiął się i złączył ich usta.

Sasuke przyciągnął go do siebie pogłębiając pocałunek. Uwielbiał jego smak. Jego gorące wnętrze przyprawiło go o zawrót głowy, a język wywoływał przyjemne dreszcze kumulujące się w podbrzuszu.

Na skraju szaleństwa (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz