Hejka Wszystkim!
Wygląda na to, że wena jest dla mnie łaskawa, chociaż nie mnie to oceniać :) i oddaję Wam kolejny rozdział.
Czuje się jak na mini maratonie pisząc po jednym każdego dnia, ale jak nie wrzucę tego z głowy to mi spać nie daje hehe
Obym tylko Was nie zawiodła...
Tak więc, miłego czytania i do następnego...
Naruto siedział na schodach werandy, paląc papierosa i podziwiając wschód słońca. Zarzucił na siebie jedynie spodnie i podkoszulek, co przy rześkim poranku nie było wystarczające. Oplótł rękoma kolana starając się zachować jak najwięcej ciepła.
- Przeziębisz się.
Sasuke usiadł za nim i przylgnął do jego pleców. Oplótł go rękoma w pasie i pocałował w kark, tuż za uchem, gdzie było wrażliwe miejsce Uzumakiego. Przez ciało Naruto przebiegł przyjemny dreszcz. Przymknął powieki i oparł głowę na jego ramieniu, palce wolnej dłoni splótł z jego, uniósł do ust i ucałował wewnętrzną jej stronę. Było na tyle wcześnie, że nie obawiali się przyłapania na tej chwili intymności.
- Dlaczego uciekłeś z łóżka? - szepnął mu na ucho, delikatnie je przy tym pieszcząc.
Sasuke nie mógł się powstrzymać od takich drobnych gestów. Jakby był w jakiś sposób, uzależniony od jego ciepła. Wciąż pragnąc go więcej i więcej, dlatego kiedy się ocknął, czując przy sobie pustą przestrzeń, wyruszył na poszukiwania swojej zguby. Kiedy zobaczył go z papierosem zrozumiał, że znowu nad czymś intensywnie myśli. Nauczył się już, że głównie w takich momentach sięga po tą używkę.
Naruto cmoknął go w żuchwę, wtulił nos w jej zagłębienie i zaciągnął się jego zapachem. W ręku trzymał wciąż tlącego się papierosa.
- Sasuke, jeszcze raz przepraszam - wyszeptał.
Chociaż w nocy, powiedzieli sobie praktycznie wszystko Naruto miał wciąż poczucie wewnętrznego rozdarcia. Nie chciał, aby cokolwiek zostało niewyjaśnione. Nie chciał powtarzać tego błędu.
Ten w odpowiedzi przeczesał jego włosy i przytulił do nich swój policzek. Uśmiechnął się, muskając ustami jego czoło.
- Czyli, jesteś lekarzem? - spytał wodząc palcami po jego nagich plecach.
Naruto wtulał się w jego pierś, opuszkami palców rysując przeróżne wzory na brzuchu.
- Dokładnie, psychiatrą - doprecyzował.
- Dlaczego się zjawiłeś w Konoha?
Sauske chciał już wszystko wyjaśnić. Nie miał siły na kolejne niespodzianki, szczególnie, że sam miał mętlik w głowie. Miał również świadomość, że jeśli chcą coś zbudować nie mogą opierać tego na kłamstwie czy niedomówieniach. Starał się go zrozumieć. Powody jakie nim kierowały.
- Shizune, ona i Tsunade bardzo się o ciebie martwią.
Jego oddech, przy każdym wypowiedzianym słowie drażnił przyjemnie bladą skórę.
- Czyli byłem tylko pacjentem? - przeniósł dłoń na jego kark drapiąc go delikatnie.
Naruto uniósł głowę i spojrzał mu prosto w oczy. Wyciągnął dłoń przykładając ją do policzka a kciukiem przejechał po dolnej wardze.
- Nigdy nie byłeś pacjentem - wspiął się i złączył ich usta.
Sasuke przyciągnął go do siebie pogłębiając pocałunek. Uwielbiał jego smak. Jego gorące wnętrze przyprawiło go o zawrót głowy, a język wywoływał przyjemne dreszcze kumulujące się w podbrzuszu.
CZYTASZ
Na skraju szaleństwa (SasuNaru)
FanfictionTom I Świeżo po zakończonym stażu na psychiatrii wraca do Konohy aby pomóc przyjaciółce. Wówczas jeszcze nie wiedział, że ta decyzja zmieni diametralnie nie tylko jego życie....