Rozdział 25

2.9K 280 257
                                    

Hejka Wszystkim,

Jeszcze raz chciałabym Wam podziękować, za wszystkie życzenia i prezenty w moje urodziny. Sprawiliście mi tym wiele radości. 

Rozdział miałam dodać już wczoraj, jednak dopadła mnie złośliwość rzeczy martwych i.... Musiałam pisać jeszcze raz.

Dobra, nie będę Was zanudzać i zapraszam na kolejną część...

-Naruto! - Jiraiya podszedł i pacnął go w głowę.

- He? - spojrzał na chrzestnego, nie rozumiejąc, o co mu chodzi.

- Co się dzisiaj z tobą dzieje? - spytał zdenerwowany. — Już piąty raz się ciebie pytam!

Już przy śniadaniu zachowywał się, a w zasadzie nie tylko on, dziwnie. Kushina uśmiechała się tajemniczo, co w jej przypadku nie wróżyło nic dobrego. Naruto z Sasuke co chwile spoglądali na siebie ukradkiem, myśląc, że nikt tego nie widzi. I teraz jeszcze to! Jakby świat, po nocnej nawałnicy, wywrócił się do góry nogami.

- Pytam jeszcze raz. Pamiętasz, jak się tego używa? - Wyciągnął w jego stronę strzelbę.

Naruto skrzywił się na widok broni. Nigdy jej nie lubił, choć wiedział, że w Teksasie broń to w zasadzie konieczność. Kiedy tu przyjeżdżał, chrzestny uczył go strzelać, jednak nie był w tym dobry. A teraz co niby ma z nią zrobić?

-Mogę? - Niespodziewanie, podszedł do nich Sasuke.

Jiraiya podał mu broń a Sasuke ważył ją w dłoniach.

- Świetna, dobrze leży — skwitował — Czy to Winchester?

- Znasz się na tym?

- Brat miał fioła na punkcie broni — uśmiechnął się smutno — Jak miałem dziesięć lat, zabrał mnie na strzelnicę i nauczył. Później chyba tego żałował, gdyż okazałem się lepszym strzelcem...

Sasuke posmutniał, kiedy przypomniał sobie te czasy. Wpatrywał się w drewnianą rękojeść strzelby wspominając Itachiego. Wiele by dał, aby brat z nim był. Ciekawe, co by powiedział, że zadurzył się w innym facecie.

On sam jeszcze do końca nie rozumiał swoich uczuć. Było to zarazem dziwne, ale i fascynujące. Kiedy w nocy tak rozmawiali, kiedy nagle jego ciało samo zareagowało na to, co powiedział, w pierwszej chwili był przerażony tym, co zrobił. Pocałował innego faceta! Cholera! Co się z nim działo? A co dziwniejsze, spodobało mu się to! Nie, nie tylko sam pocałunek, ale to, że całował się właśnie z nim. Z Naruto. Z kimś, kogo tak naprawdę nie znał, a jednocześnie miał wrażenie, jakby znał go całe życie. Co dziwniejsze nie miał go dosyć. Na samo wspomnienie dzisiejszej nocy czuł, że policzki zaczynają go palić, a przecież może być jeszcze lepiej. Jeszcze przecież nie...

- Sasuke, nie przypuszczałem... - szepnął mu na ucho, kiedy Jiraiya się odwrócił.

- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz — uśmiechnął się, patrząc w błękit jego oczu.

Czując jego oddech na skórze, przeszedł go przyjemny dreszcz. Miał ogromną ochotę przyciągnąć go i pocałować. Wbić się w te jego cudowne usta i zatracić się całkowicie, nie zwracając uwagi na otaczających go ludzi. Zapomnieć o wszystkim i po prostu z nim być. Zamiast tego odsunął się odrobinę, dając ochłonąć swoim zmysłom. Jeszcze będzie na to czas.

- No dobra, w takim razie broń powierzam tobie, młody - Jiraiya podał jeszcze pudełko amunicji — Wy jedziecie od północy. — Wskazał na mapę. — Teren jest tu łatwiejszy, a jak przypuszczam, żaden z was nie jeździ konno regularnie?

Na skraju szaleństwa (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz