Rozdział 24

2.6K 307 158
                                    

Hejka Wszystkim,

Wybaczcie, że tyle musieliście czekać na kolejny rozdział, przyznaję bez bicia, w weekend hasałam po lesie bawiąc się w chowanego z grzybami 😊 a później .... cóż ,czas nie jest moim sprzymierzeńcem 😜

A dziś, tak wogóle, jaki mamy dzień? *przeciera oko i patrzy w kalendarz*

O Matko, już 19 lipiec?! No, to właśnie stuknął mi kolejny roczek :)

Z tej okazji, życzę Wam wszystkim dużo uśmiechu, radości oraz mnóstwa miłości 😊

Dobra nie będę Was zanudzać i zapraszam do czytania

Mam nadzieję, że się spodoba...

Tym razem poranek nad ranczem "Kurama" nastał zdecydowanie zbyt szybko. Pierwsze promienie teksańskiego słońca wkradły się do pokoju, rzucając jasne plamy na drewnianą podłogę i meble, obwieszczając początek kolejnego, cudownego dnia. Błękitne, czyste niebo niczym nie zdradzało, że jeszcze przed godziną lała się z niego cała masa wody, sprawiając, że na łąkach powstały ogromne kałuże, przypominające jeziorka czy też bagna. Panującą ciszę, raz po raz, przecinało rżenie koni zmieszane ze świergotem ptaków. Ostatnie krople leniwie skapywały z gałęzi drzew i krzewów, srebrząc się w promieniach słońca.

Naruto przymknął jedno oko i zmarszczył nos, przykładając rękę do czoła, chcąc osłonić wzrok przed niechcianym blaskiem. Przeszkadzał mu w podziwianiu najpiękniejszego widoku, jaki kiedykolwiek dane było mu ujrzeć, czarnych jak noc tęczówek Sasuke. Już nie były puste, pozbawione emocji. Teraz sprawiały wrażenie takich... miękkich, delikatnych i czułych.

Leżeli, wpatrując się w siebie, chłonąc tą jakże przyjemną bliskość. Nic nie mówili, uśmiechając się delikatnie. Bawili się splecionymi palcami swoich dłoni. Było im tak dobrze. Sasuke opuszkami palców badał jego twarz, chcąc zapamiętać ją nie tylko wzrokiem, ale przede wszystkim dotykiem. Tak samo, jak w nocy.

Naruto, na wspomnienie wczorajszej, choć, prawdę mówiąc to dzisiejszej nocy, uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- A Shizune i Asami? -spytał, z trudem odrywając się od jego ust.

- Co z nimi? - wymamrotał Naruto, schodząc pocałunkami na jego szyję.


Skóra Sasuke była taka miękka i kusząca. Kiedy siedząc na jego biodrach, był odrobinę wyżej, miał swobodny dostęp do tej jakże wrażliwej i apetycznej powierzchni.

Do tej pory nie mógł, czy raczej nie umiał, nawet sam przed sobą, określić, dlaczego tak bardzo chciał się do niego zbliżyć. Dopiero w momencie, kiedy ten go pocałował, jakby w głowie rozbłysła super nowa, dając jasno do zrozumienia, o co w tym wszystkim chodzi. Pragnął go. Cholera, pragnął go jak jeszcze nigdy nikogo.

W chwili, gdy pierwszy raz poczuł jego smak, wszystko inne stało się nieważne. Dreszcz wzdłuż kręgosłupa, skurcz w brzuchu, gorąc w spodniach. Chciał więcej... Dużo więcej...

Ręce wkradły się pod materiał koszulki, sunąc niespiesznie po ciepłej skórze. Badały powoli każdy mięsień, wprawiając je w lekkie drżenie.

- Jak to, co z nimi? - Sasuke ledwo myślał logicznie.

Usta, które czuł na szyi, skutecznie odbierały mu jasność myślenia, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Przygryzł dolną wargę i odchylił głowę do tyłu, dając mu lepszy dostęp. Przeczesywał palcami niesforne kosmyki jasnych włosów. W głowie mu szumiało od nadmiaru wrażeń, jednak chciał wiedzieć. Nie, on musiał to wiedzieć, zanim na dobre da się pochłonąć tym doznaniom.


Naruto niechętnie oderwał się od niego. Po omacku odnalazł jego twarz i dotknął opuszkami palców rozgrzaną skórę policzka. Uśmiechnął się, choć Sasuke nie mógł tego widzieć. W pokoju było zbyt ciemno, a dałby wiele, aby zobaczyć, jak teraz wygląda.

I znów, jak na zawołanie, natura przyszła mu z pomocą, rozświetlając pokój. To, co ujrzał, było wręcz magiczne, aż zaparło mu dech.

Lekko zaczerwienione policzki, przygryziona warga, włosy opadające na czoło i ta iskra w półprzymkniętych oczach. Boże, mógł patrzeć w te oczy cała wieczność, a i tak nie miałby dość. Jak to możliwe, że w przeciągu niecałych dwóch miesięcy można się tak zmienić? W zasadzie zmienili się obaj. Już Jiraiya zwrócił na to uwagę. Ciekawe, co powie teraz...

- Słuchaj — zaczął cicho - Shizune to... moja przyjaciółka.... - składał drobne pocałunki na jego żuchwie, wsłuchując się w przyspieszony oddech — jeszcze z liceum.... a Asami .... jest moją córką... - czuł, jak jego mięśnie się spinają, a palce wplecione w jasne kosmyki zaciskają mocno w pięść -...chrzestną... córką... - dodał po chwili, muskając ustami jego ucho.


Nie mógł, po prostu nie mógł się powstrzymać. Głupi uśmieszek nie schodził mu z twarzy. Może to dzięki panującej ciemności, może chciał się odegrać za to, że tyle czasu mu uciekał, a może powód był jeszcze inny... Sam nie wiedział, dlaczego powiedział to właśnie w ten sposób. Jednak nie żałował. Reakcja Sasuke była bezcenna.

- Głupek — usłyszał w odpowiedzi i dostał po głowie.

Już chciał coś odpowiedzieć, ale nie zdążył, czując gorące usta na swoich. Tym razem to Sasuke poznawał niebiańską słodycz i miękkość skóry Naruto. Jego dłonie przeniosły się na tors, wkradając się pod materiał koszulki. Kiedy Naruto poczuł jego dotyk na brzuchu, ze świstem wciągnął powietrze. Usta Sasuke dalej błądziły po szyi, zatrzymując się na dłuższą chwilę w zagłębieniu żuchwy, tuż przy uchu, zostawiając tam czerwony ślad. Naruto nawet się nie zorientował, pochłonięty innymi doznaniami.


Usłyszeli szczęk otwieranych drzwi wejściowych.

- Mama?! - Usta poruszały się bezdźwięcznie, a niebieskie oczy rozszerzyły jak spodki.

Naruto poderwał się gwałtownie. Jeśli to ona, to nie może ich tak zastać. Nie zrozumie. No bo jak można zrozumieć dwóch, na wpół nagich facetów, w jednym łóżku. Co robić? Znając ją, zaraz wparuje, nawet nie pukając!

- Łazienka, szybko — szepnął spanikowany.

Jednak Sasuke ani myślał się ruszać z miejsca. Uśmiechał się rozbawiony do granic możliwości paniką Naruto. Ten niewiele myśląc, zepchnął go tak, że z łoskotem wylądował w szczelinie między łóżkiem a ścianą. Zdążył jeszcze, w ostatniej chwili, złapać czarną koszulkę z podłogi i rzucić nią w twarz właściciela. Oczy Sasuke ciskały gromy, zapowiadając okrutną zemstę za takie traktowanie jego osoby. Co on sobie myśli, że mają po piętnaście lat?

Naruto położył palec na usta, nakazując mu ciszę i puścił oczko. Owszem był dorosły, no obaj byli, jednak jeśli to Kushina to... No matka, to matka! W jej oczach zawsze będzie pięcioletnim, niesamodzielnym dzieciakiem. Nie mówiąc już o tym, że chyba go zabije, kiedy zrozumie, jakie relację łączą go z przyjacielem. A właściwie, to on sam tego jeszcze nie wie, jednak teraz nie był czas na takie przemyślenia.

Tak jak się spodziewał, matka wparowała do pokoju, nie troszcząc się o pukanie. Zero prywatności.

- O dobrze, że już nie śpisz — Kushina przysiadła na brzegu łóżka. - Jiraiya prosi, abyście razem z Sasuke pomogli mu w sprawdzeniu rancza. Po tej burzy... - urwała, przypatrując się synowi. Przechyliła głowę nieco w bok i złapała go za podbródek. - Co cię tak ugryzło? - zastanawiała się, patrząc na czerwony ślad za uchem.

Ugryzło? Ugryzło! W jednej chwili załapał, o co może jej chodzić. Wyrwał się i odsunął nieco dalej, w obawie czy tych "ugryzień" nie jest więcej. Cholera, kiedy on to zrobił?

- A, to tylko taki mały drań. — Uśmiechnął się i podrapał po karku. — Ale, już go nie ma!

Kushina popatrzyła podejrzliwie. Była pewna, że tego śladu wcześniej nie było i gdyby nie to, iż wiedziała, że prócz jego znajomego nikogo więcej tu nie ma, przeszukiwałaby już pokój w poszukiwaniu skrywanej dziewczyny. Nie jest głupia. Wie, jak wyglądają "takie ugryzienia". Chyba że... Popatrzyła jeszcze raz na swojego syna.

Dziś był w nadzwyczaj dobrym humorze. Nie zrzędził, że wpadła bez pukania, nie wydawał się przygnębiony, jak od momentu przyjazdu, nie jest nawet zlękniony po szalejącej w nocy burzy, jak to miał w zwyczaju. Zamiast tego, widziała znów blask w błękitnych tęczówkach, uśmiech, może trochę krzywy, ale jednak i ogólną jakąś radość bijącą od niego. Uśmiechnęła się czule. Wrócił jej Naruto!

- Mamo...? - Naruto spojrzał na rodzicielkę, nie rozumiejąc jej nagłej zmiany.

- Co? - Kushina wróciła do rzeczywistości — A, tak! Śniadanie za... - Zamyśliła się na chwile, jakby coś kalkulując. — Pół godziny. Obudzisz swojego przyjaciela?

- Ta, jasne — zaśmiał się, słysząc tłumiony chichot. — Będziemy za pół godziny.

- Kocham cię synku. - Kushina położyła mu dłoń na policzku i cmoknęła w czoło.

- Ja ciebie też, mamo — szepnął w odpowiedzi.

Jak tylko usłyszał zamykanie frontowych drzwi, zerwał się i dopadł śmiejącego się już w głos Sasuke.

- I z czego tak się rechoczesz? - Złapał go za rękę, pomagając wstać.

Sasuke sam już nie wiedział, czy był na niego zły, czy raczej rozbawiony całą tą sytuacją.

- Po pierwsze, wcale nie jestem mały. — Wskazał palcem na jego szyję — A po drugie, to jak chcesz obudzić swojego przyjaciela? — Rzekł zmysłowo, podchodząc i łapiąc za gumkę spodni od piżamy.

- A tak... - Odparł, wplatając palce w ciemne włosy i przyciągając go do pocałunku.

- Czy jeszcze o czymś powinienem wiedzieć? - Naruto spytał, odrywając się od niego i wskazując malinkę.

- No... - Sasuke uśmiechnął się zadziornie — Na twoim miejscu, nie paradowałbym przed rodziną bez koszulki. - Znad jego ramienia spojrzał na odbicie w lustrze.

Mimo różnicy wieku wzrostem byli niemal identyczni. Naruto odwrócił głowę, aby spojrzeć na swoje odbicie.

- Ożeż ty... - Naruto wbił wzrok w długie czerwone ślady zdobiące jego plecy.

Chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak Sasuke cmoknął go w policzek i wyszedł do swojego pokoju.

- Jeszcze ci się odpłacę. — Naruto uśmiechnął się pod nosem.

--------------------------------------

Dziękuję za wszystkie komentarze które kocham i gwiazdki :)

Za wszelkie błędy z góry przepraszam. Wytykajcie śmiało, będę poprawiać!!!

Na skraju szaleństwa (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz